Jaki będzie rok 2017?

0
Marek Zuber
REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że najbliższe kwartały przyniosą nam dalszą poprawę sytuacji większości społeczeństwa, należy się bowiem spodziewać dalszego spadku bezrobocia, chociaż oczywiście pamiętajmy o efektach sezonowych (w zimie zawsze bezrobocie rośnie), oraz, co z tym związane, wzroście realnych wynagrodzeń. Zakładana przez rząd około pięcioprocentowa poprawa w tej drugiej kwestii jest jak najbardziej do osiągnięcia – rośnie minimalne wynagrodzenie, zostaje wprowadzona minimalna stawka godzinowa. Z drugiej strony szykuje nam się trochę podwyżek. Prąd, gaz, wyższe ceny paliw, które zresztą są już faktem, nieco wyższe ceny żywności. W pierwszych miesiącach roku podrożeje na przykład mięso i przetwory mleczne, trudno jednak powiedzieć, czy będzie to trwała sytuacja, czy tylko przejściowa. W końcu do okresowych zmian cen żywności jesteśmy przyzwyczajeni. Najlepiej są one widoczne choćby na rynku wspomnianego mleka oraz cukru. W sumie jednak przeciętna polska rodzina powinna być nieco „do przodu”. A jeśli jest ona beneficjentem programu 500+ to nawet bardzo „do przodu”.
Patrząc na całą gospodarkę nie musi już być jednak tak różowo. To, co dla jednych jest korzystne, przynajmniej w krótkim okresie czasu, dla innych może być problemem. 2017 rok będzie rokiem wzrostu kosztów funkcjonowania firm. Wyższe będą koszty pracy, co wynika z tego, o czym pisałem przed chwilą, podrożeją nośniki energii i woda. Ta jeszcze nie na początku roku i nie wiemy dokładnie o ile, ale podwyżka jest przesądzona.
Jednak największym problem jest brak stabilności otoczenia gospodarczego. Pisałem o tym tydzień temu. Czy rządowi uda się wprowadzić tu trochę porządku, przewidywalności i zaufania? Tego nie wiem. A to jest z pewnością największe wyzwanie gospodarcze na 2017 rok.
Pod koniec roku okażę się, czy nie będziemy mieli problemów z dopięciem budżetu. Właściwie powinniśmy to wiedzieć już w połowie roku. 2016 był pod tym względem naprawdę dobry. Jednak wynikało to z kilku czynników nadzwyczajnych. Po pierwsze, wydatki były mniejsze z uwagi choćby na brak środków unijnych. Części projektów po prostu nie zrealizowano, a zatem nie wydano na nie pieniędzy z budżetu. Po drugie, mieliśmy dodatkowe źródła dochodów. Aukcja LTE, wzrost ściągalności podatków i wyższy od planowanego zysk NBP bardzo tu pomogły. 2017 jest pod tym względem o wiele trudniejszy. Tym bardziej, że program 500+ będzie obowiązywał już przez cały rok. Dochodzą również koszty związane z obniżeniem wielu emerytalnego.
Jaki zatem będzie rok 2017? Myślę, że dla przeciętnego Kowalskiego jednak lepszy. Ale czy w dłuższej perspektywie uda się utrzymać tę poprawę, to już zupełnie inna kwestia. Programy rządowe kosztują, a na dzisiaj nie wiemy, czy w dłuższym okresie uda się im zapewnić finansowanie, nie zmieniając zbytnio struktury dochodów. Jeśli nie, trzeba się liczyć ze wzrostem podatków lub para podatków.
2017 będzie także prawdopodobnie przełomowy pod względem sytuacji na rynku pracy. Moim zdaniem będzie to rok, w którym na poważnie zacznie brakować pracowników. Już nie tylko w kilku branżach, czy w kilku miejscach w Polsce. Stanie się to problemem powszechnym. Będzie dotyczyło większości branż i większości terytorium naszego kraju.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze