Nie tylko kwestia świadczeń socjalnych

0
Marek Zuber
REKLAMA

Nie ukrywam, że trzymałem kciuki za Davida Camerona. Akurat niekoniecznie w kwestii ograniczania świadczeń dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, choć i tu mam pewne wątpliwości. Z jednej strony, jeśli rodzic pracuje na Wyspach i płaci tam podatki, to czemu nie ma otrzymywać świadczeń brytyjskich na swoje dzieci, nawet jeśli nie mieszkają one w Wielkiej Brytanii. Z drugiej musimy sobie zdawać sprawę z tego, że póki co wysokość świadczeń jest zazwyczaj dużo wyższa niż płacone podatki, a przysługujące dzieciom polskie świadczenia dużo niższe. Kwestia jest więc co najmniej dyskusyjna.
Moja solidarność z Cameronem dotyczyła większości innych postulatów zgłaszanych przez brytyjskiego premiera. Przypomnijmy, że żądał on zmiany podejścia Unii Europejskiej lub państw ją tworzących w czterech obszarach: ochrony państw będących poza strefą euro przed dyskryminacją na wspólnym rynku, zdecydowanego zwiększenia konkurencyjności całej Unii, wyłączenia z zasady coraz ściślejszej unii i zwiększenia roli parlamentów narodowych. Osobiście identyfikuję się z każdym z postulatów politycznych, choć rozumiem, że jest to kwestia osobistych przekonań. Zawsze byłem na przykład orędownikiem unii narodów, a nie wspólnego narodu europejskiego. Trudno także, będąc Polakiem i mając świadomość, że w najbliższych latach nie wejdziemy do strefy euro, nie zgadzać się z pierwszym postulatem. Nie o tym jednak chciałem dzisiaj pisać. Interesuje mnie najbardziej obszar konkurencyjności.
Prawda jest taka, że konkurowanie ze światem wychodzi nam, Europie, tak sobie. Mamy oczywiście sukcesy, choćby Niemcy, ale nie zmienia to faktu, że na wielu polach przegrywamy. Głównie, ale nie tylko, ze Stanami Zjednoczonymi i coraz większą grupą państw azjatyckich. Komisja Europejska czy też Parlament Europejski uchwalają coraz to nowe koncepcje zwiększenia konkurencyjności, poprawy innowacyjności, itd. itp., ale zostają one tylko na papierze. Biurokracja europejska jest nieefektywna i koszmarnie droga. Do tego dochodzi rozbudowane zdecydowanie ponad miarę zabezpieczenie socjalne. Z tego przepisu katastrofę w perspektywie kilkudziesięciu lat mamy gotową. Jak tak dalej pójdzie, będziemy skansenem świata, a nie obszarem rozkwitu.
Wystarczy popatrzeć, kto dzisiaj króluje w zestawieniach najbardziej innowacyjnych krajów świata. Czołówka to zawsze USA, Korea Południowa, Izrael, Japonia i Tajwan. Dopiero potem mamy przedstawicieli Starego Kontynentu, a dokładnie Szwajcarię i Szwecję. Pierwszy nie jest członkiem UE, drugi specyficznym organizmem, jeśli chodzi o relację władza – społeczeństwo, póki co nie do osiągnięcia w Niemczech, czy we Francji, nie mówiąc już na przykład o Włoszech. Choćby w kwestii płacenia podatków.
Wielka Brytania na tym tle z pewnością się wyróżnia. Co prawda rynkowe reformy Margaret Thatcher dość skutecznie psuto na wielu polach po jej odejściu od władzy, ale ostanie lata, szczególnie zaś działalność Camerona, to powrót do czasów „Żelaznej Lady”. Ograniczanie biurokracji, systematyczne zwiększanie konkurencyjności, zmniejszenie wydatków socjalnych, to się właśnie na Wyspach dzieje.
Cameron otrzymał to, co chciał. Mam nadzieję, że większość tych zmian, nie mam tu na myśli świadczeń socjalnych dla emigrantów, będzie obowiązywała na terenie całej UE. Dla dobra nas wszystkich.
A brytyjski premier, zgodnie z oczekiwaniami, będzie teraz namawiał swoich współobywateli do pozostania w Unii. Bo, co do tego też nie ma wątpliwości: na tych warunkach współpracy Unia się po prostu Brytyjczykom będzie opłacała.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze