12 marca 1984 roku wydany został drugi album zespołu Marillion, zatytułowany Fugazi. Do dziś uważany jest za jeden z najwartościowszych w historii grupy.
Z albumem tym zetknąłem się pod koniec roku 1984, rejestrując go na magnetofonie kasetowym z programu Wieczór płytowy, w którym na antenie II programu Polskiego Radia emitowano muzykę z odtwarzacza CD. Było to wówczas szczytem techniki radiowej. To tak tytułem wspomnień i zmierzam już do rzeczy.
Po wydaniu pierwszego dużego krążka Script for a Jester’s Tear i promującej go trasie koncertowej muzycy Marillion ociągali się z wydaniem kolejnego. Producent Nick Tauber pracował jednak nad nimi. Kazał im zatrzymywać się w różnych studiach nagraniowych, gdzie mieli tworzyć i rejestrować utwory. Nie było to komfortowe, a w dodatku trwały wtedy poszukiwania perkusisty. W przesłuchaniu w Londynie we wrześniu 1983 roku wziął udział amerykański pałker Jonathan Mover, który dwa dni później wystąpił z zespołem w Niemczech.
Według Movera, gdy Marillion osiadł na nieco dłużej w Rockfield Studios w Walii, członkowie zespołu pracowali nad utworami osobno. Pewnego razu frontman zespołu, Fish, zapytał, czy zgadzają się, że powinien to być album koncepcyjny na wzór The Wall Pink Floyd. Bardziej doświadczeni członkowie zespołu powiedzieli „może”, ale Mover stwierdził, że to zły pomysł, ponieważ zbiór kompozycji nie jest połączony żadnym tematem przewodnim. Ponoć Fish potraktował to jak wyzwanie i w efekcie usunął muzyka z zespołu. Nie mniej jednak Moverowi przypisano współautorstwo utworu wydanego na singlu, a zatytułowanego Punch and Judy.
Ostatecznie większa część albumu została zarejestrowana w składzie: Fish – śpiew, Steve Rothery – gitara, Pete Trewavas – gitara basowa, Mark Kelly – instrumenty klawiszowe oraz Ian Mosley – perkusja.
Fugazi osiągnął 5. miejsce na brytyjskiej liście bestsellerów, spędzając tam łącznie 20 tygodni. W lipcu 1985 roku za sprzedaż przekraczającą sto tysięcy egzemplarzy uzyskał status Złotej Płyty. Album przyniósł również dwa single, które znalazły się w brytyjskiej Top 30. Wspomniany Punch and Judy dodarł do miejsca 29, a siedem pozycji wyżej odnotowano Assassing.
Fugazi ustabilizował zespół i umocnił jego pozycję na ówczesnym rynku. Później Marillion wydał może nawet lepsze krążki, nie zmienia to jednak faktu, że po czterech dekadach słucha się Fugazi równie dobrze jak w chwili, gdy się ukazał.
W retrospektywnej recenzji opublikowanej przez AllMusic, John Franck – wyróżniając utwory Assassing, Incubus i Fugazi – napisał: Ponieważ Marillion nagrywał album w dziesięciu różnych studiach, a skład uległ zmianie, „Fugazi” okazał się nieco niespójną kontynuacją „Script for a Jester’s Tear”. Ta pewna niespójność nadała jednak albumowi różnorodności, zarówno melodycznej, jak i dramaturgicznej.
W recenzji dla Ultimate Classic Rock Eduardo Rivadavia stwierdził: „Fugazi” okazał się równie różnorodny i ambitny jak „Script”. Do perfekcji dopasowano epicką, złożoną muzykalność z grą słów w „Assassing”, „Jigsaw”, „Incubus” oraz utworze tytułowym – wszystkie one stały się na wiele lat ulubionymi utworami koncertowymi.
Dwa lata temu Olga Walkiewicz rzecz tak ujęła: Minęło prawie czterdzieści lat od wydania płyty, lecz ma ona w sobie nadal tę niebywałą świeżość, siłę poruszającą najgłębsze pokłady emocji i ukryty czar. Siedem kompozycji – siedem drogocennych szafirów zamkniętych w szkatule czasu. Trzy kwadranse esencji tego, co w sztuce jest budulcem najtrwalszym: piękna i uczuć.
Album wieńczyła kompozycja Fugazi, której tytuł miał stosowne znaczenie. Tak się bowiem przyjęło, że w kiepskich sytuacjach amerykańscy żołnierze w Wietnamie zwykli mawiać: Situation normal – all fucked up. Z czasem wyrażenie to zostało zastąpione jednym słowem fugazi, czyli wszystko spieprzone.
Kompozycja zawierała obszerny tekst nawiązujący do wojen i „anonimowych śmierci” w imię polityki i walki o władzę. Tekst przedstawiał świat jako tygiel, w którym od życia człowieka ważniejsze są cele stawiane przez międzynarodowe organizacje, rządy i wielkie korporacje. W Fugazi Fish wyśpiewywał m.in. takie słowa: Puszki Pandory wdzięcznie krążą po niebie pełnym satelitów / Czekaja na swój czas, na dzień sądu ostatecznego / Radioaktywne perfumy dla idących z prądem, dla nieuleczalnie obłąkanych / Czy zdajesz sobie sprawę? Czy już rozumiesz?/ Że ten świat jest całkowicie spieprzony. W finale pojawiało się jeszcze pytanie: Gdzie podziali się prorocy, gdzie są wizjonerzy, gdzie poeci?
Czy po czterdziestu latach coś się zmieniło? Owszem tak, tyle że na gorzej. No cóż, po prostu… fugazi.