Oni już nie wystąpią…

0
borowiec
borowiec1444
REKLAMA

W grudniu ubiegłego roku zmarł Ricky Lawson, 59‑letni ceniony amerykański muzyk sesyjny, perkusista, kompozytor, współzałożyciel grupy Yellowjackets, laureat Nagrody Grammy, współpracujący m.in. z takimi artystami jak: Michael Jackson, Eric Clapton, Phil Collins, Quincy Jones, Stevie Wonder, Lionel Richie czy zespół Toto. To jego grę na perkusji można usłyszeć w przeboju Whitney Houston – I Will Always Love You.
Na początku stycznia bieżącego roku, dwa tygodnie przed swoimi 75. urodzinami, zmarł Phil Everly, młodszy z braci Everlych, którzy w latach 50. i 60. tworzyli najsłynniejszy duet na świecie The Everly Brothers. Na dwugłosowej harmonii braci wzorowali się Beatlesi oraz Simon & Garfunkel.
27 stycznia, w wieku blisko 95 lat, odszedł legendarny amerykański twórca muzyki folk, pionier protest songu – Pete Seeger. Na jego koncie są takie utwory z muzycznego skarbca jak: Where Have All the Flowers Gone, If I Had a Hammer czy Turn, Turn, Turn. Pierwsza z tych piosenek stała się przebojem w wykonaniu The Kingston Trio, ale przede wszystkim znana była z repertuaru Marleny Dietrich, która śpiewała ją po angielsku, niemiecku i francusku. W Polsce ten evergreen, jako Gdzie są kwiaty z tamtych lat, wykonywała Sława Przybylska.
W lutym, podczas zabawy z wnukami, został zaskoczony przez nagłą śmierć 66‑letni wirtuoz gitary Paco de Lucia. Właściwie nazywał się Francisco Sánchez Gómez, jednak na cześć swojej matki Lucíi występował pod scenicznym pseudonimem Paco de Lucía.. Nagrywał płyty z muzyką klasyczną, ale najbliższe jego sercu było flamenco. Zarejestrował także muzykę do filmów, m.in. do Carmen Carlosa Saury. Na swoim koncie pozostawił też świetne dokonania z wybitnymi gitarzystami, takimi jak: John McLaughlin, Al Di Meola czy Larry Coryell. Jego koncertowy krążek Friday Night In San Francisco, zarejestrowany wspólnie z McLaughlinem i Meolą, od lat należy do grona płytowych legend.
16 lipca, przeżywszy 70 wiosen, odszedł John Dawson Winter III, genialny, powszechnie szanowany teksański gitarzysta, od blisko pięciu dekad znany światu jako Johnny Winter. Choć jego domeną był blues, potrafił go znakomicie łączyć z rockiem i rythm and bluesem. W 2003 roku został sklasyfikowany na 74. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów magazynu Rolling Stone.
Pięć dni wcześniej od Wintera zakończył życie Tommy Ramone (właśc. Támás Erdelyi) – 65‑letni współzałożyciel i perkusista legendarnego zespołu Ramones. Tego samego dnia co Tommy, w wieku 77 lat, zmarł Charles Edward Haden jeden z najbardziej szanowanych kontrabasistów i kompozytorów świata jazzu. W 2012 roku artysta został laureatem prestiżowej nagrody NEA Jazz Masters Award.
1 października odeszła 64‑letnia Lynsey de Paul, angielska piosenkarka i kompozytorka, popularna w Europie w latach siedemdziesiątych za sprawą takich przebojów jak: Sugar Me czy Rock Bottom.
Wszyscy, którzy znają zespól Manhattan Transfer (światowy przebój Chanson D’Amour), znali też jego lidera – świetnego amerykańskiego wokalistę jazzowego, a także producenta, jakim był Tim Hauser. Artysta zmarł przed dwoma tygodniami w wieku 72 lat. 1 lipca 2011 roku wystąpił ze swoim zespołem na koncercie Tu Warszawa, zorganizowanym z okazji rozpoczęcia polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
W minioną sobotę świat obiegła smutna wiadomość o śmierci Jacka Bruce’a, jednego z najwybitniejszych basistów w historii rocka. Ten legendarny instrumentalista i wokalista zespołu Cream zmarł w wieku 71‑lat na niewydolność wątroby. Miałem szczęście oklaskiwać tego wybitnego artystę w 2011 roku podczas Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty.
Na koniec nasi artyści, których niestety również zabrakło. Rok temu w Dzień Zaduszny na autostradzie w pobliżu Schwarzau am Steinfeld w Austrii zginął w wypadku Wojtek Janus, nasz krajan i basista metalowego zespołu Blaze Of Perdition. Miał zaledwie 30 lat. Miesiąc później od Wojtka, a pięć miesięcy przed swoimi 50. urodzinami zmarł Rafał Włoczewski, od kilkunastu lat operator telewizji TVN, w branży muzycznej znany w latach 80. jako gitarzysta zespołu T.Love. 23 lutego ze świata polskiej rozrywki odszedł Tadeusz Chyła, piosenkarz, kompozytor i gitarzysta, filar bardzo popularnego niegdyś śpiewającego kabaretu Silna Grupa pod Wezwaniem. Był autorem pełnych humoru satyrycznych ballad, za które w latach 60. wielokrotnie otrzymywał nagrody na Festiwalach Piosenki Polskiej w Opolu.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze