Robert Plant i Pictures At Eleven

0
REKLAMA

Fonograf - Led ZeppelinTo było 40 lat temu. 28 czerwca 1982 roku firma Swan Song wydała album Pictures At Eleven. Krążek był fonograficznym debiutem legendarnego wokalisty Led Zeppelin.
Płyta wzbudziła olbrzymie zainteresowanie, co szybko przełożyło się na wyniki sprzedaży. Album dotarł do pozycji drugiej angielskiej listy bestsellerów, w Ameryce, według zestawienia tygodnika Billboard, znalazł się na miejscu piątym. Stanowiło to solidny początek solowej kariery tego jednego z najwybitniejszych wokalistów w dziejach rocka.
Debiut Planta stał się zdecydowanie ciekawszą propozycją od pożegnalnej płyty Led Zeppelin – In Through The Out Door, a już na pewno od złożonego z sesyjnych odpadów krążka Coda. Jednak po kolei.

Gdy w grudniu 1980 roku (trzy miesiące po śmierci perkusisty, Johna Bonhama) zespół Led Zeppelin przestał istnieć, Robert Plant miał zaledwie 32 lata. Bagaż doświadczeń z tym największym hardrockowym bandem w historii był dla niego czymś niewątpliwie ważnym, z drugiej jednak strony było też zmęczenie i psychiczny dołek. Po latach Plant wyznał, że w tamtym czasie zastanawiał się, czy nie wycofać się z tego wszystkiego. Pozostał jednak w branży i już wkrótce okazało się, że ze wszech miar uczynił dobrze.
W 1981 roku sformował The Honeydrippers – zespół nawiązujący (za sprawą nazwy) do twórczości bluesowego pianisty Roosevelta Sykesa oraz do tradycji amerykańskiej muzyki rozrywkowej z przełomu lat 40. i 50. Z formacją artysta dał kilkanaście koncertów w angielskich klubach, a okres ten tak wspominał: Graliśmy w klubach i było w tym wiele zabawy. Pomogło mi to odzyskać pewność siebie. Wróciłem tam, skąd się wywodzę, ale też te koncerty pokazały, co będzie jeśli nie nagram dobrej płyty. Wtedy mógłbym zostać w tych klubach na zawsze. Nietrudno zatem stwierdzić, że poprzez występy z The Honeydrippers Plant po prostu szlifował muzyczną formę. Zyskał również przy tym cennego współpracownika w osobie gitarzysty Robbie’ego Blunta, znanego m.in. z zespołu Chicken Shack.

REKLAMA (3)

Pierwsze kompozycje wydane na Pictures At Eleven powstawały na początku 1982 roku i były rejestrowane podczas sesji w Rockfield Studios. Do nagrań Plant pozyskał znakomitych muzyków, oprócz wspomnianego już Blunta byli to: basista Paul Martinez, klawiszowiec Jezz Woodroffe, a przede wszystkim wybitni pałkerzy, czyli Phil Collins i Cozy Powell.
Mimo że Pictures At Eleven jest krążkiem naprawdę solidnym, to jednak można było usłyszeć, że Planta dręczyły rozterki. Z jednej strony chciał udowodnić, że potrafi przekonująco podejmować, a nawet rozwijać niektóre elementy stylistyki Led Zeppelin, z drugiej zaś jawił się jako artysta poszukujący własnego stylu, chwilami nawet odcinający się od Zeppów.
Płytę otwierał wydany również na singlu numer Burning Down One Side – niby zeppelinowski w klimacie, ale jednak odmienny, choćby za sprawą bębnów Phila Collinsa. Numerem dwa na krążku stała się nastrojowa ballada Moonlight In Samosa. O tej kompozycji Paweł Brzykcy napisał, że zawartego w niej poziomu liryki próżno szukać na płytach Led Zeppelin. Moonlight In Samosa była szczególnie popularna w Polsce, gdzie jesienią 1982 roku przez 15 tygodni plasowała się w pierwszej dziesiątce Listy Przebojów Programu III PR.

REKLAMA (2)

Trzecim na płycie kawałkiem (wydanym także na singlu) był żwawy Pledge Pin, jedyny, w którym pojawiła się solówka na saksofonie (Raphael Ravenscroft). Na koniec pierwszej strony winylowego krążka zaserwowano wspaniały, niemal ośmiominutowy, monumentalnie brzmiący Slow Dancer. W numerze tym, w którym znakomicie bębni Cozy Powell, Plant intrygująco nawiązał do dokonań Led Zeppelin, zwłaszcza do utworu Kashmir, który uważał za kwintesencję stylu grupy.
Drugą stronę analogowej płyty otwierał Worse Than Detroit, całkiem udany, lekko zakręcony utwór zagrany na modłę zeppelinowską. Spotkałem w internecie opinie, że jest jednym z najlepszych w historii dokonań Planta. Potem następował Fat Lip, niby przeciętny kawałek, ale jednak sympatycznie zaśpiewany, z ciekawymi partiami gitary.
Z kolei Like I’ve Never Been Gone to drugi balladowy nostalgiczny numer, którego nawet tekst (poczułem smak wiosny na twych ustach / widziałem blask słońca w twoich oczach) nie czyni ani trochę kiczowatym.
Całość zamykał Mystery Title z charakterystycznym riffowaniem i rytmiką przypominającą słynny Trampled Underfoot Zeppów.
W utworach Burning Down One Side, Fat Lip oraz Far Post (bonus na zremasterowanym krążku z 2007 roku) współkompozytorami z Plantem byli Blunt i Woodroffe, wszystkie pozostałe były autorstwa samego Planta. Co by jednak nie pisać, Pictures At Eleven dla wielu pozostaje najlepszą płytą w solowym dorobku artysty.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze