Teksański wirtuoz

0
REKLAMA

Teksański wirtuozW najbliższą sobotę obchodziłby 66. urodziny. Niestety, 26 sierpnia minęło 30 lat od dnia, w którym zginął w katastrofie śmigłowca. Lata mijają, a Stevie Ray Vaughan niezmiennie uchodzi za jednego z najwybitniejszych gitarzystów w historii. Dziś, po raz kolejny w tym miejscu, przypominam tego artystę.
W połowie lat 80. Eric Clapton powiedział: Stevie Ray Vaughan jest właśnie tym, kim chciałem być, gdy miałem szesnaście lat. Pięć lat później inny wybitny gitarzysta, Jeff Beck, stwierdził: Stevie gra nowoczesnego bluesa. Nikt nie jest w stanie zbliżyć się do jego brzmienia i tego jadu, który mu towarzyszy. Fakt, Vaughan potrafił brzmieć i ostro, i kąśliwie, ale gdyby tylko w ten sposób potrafił grać, nie byłby muzykiem pierwszej wielkość. Doskonale ujął to jego brat, Jimmie: Stevie stara się, by jego grą kierowały uczucia. Potrafi jednocześnie zawodzić i grać delikatnie. Nigdy nie gra jednego utworu w ten sam sposób. Z kolei Will Lee, wzięty sesyjny basista tak opowiadał: Pamiętam, jak graliśmy utwór „Baker Street” Gerry’ego Rafferty’ego. Byłem zupełnie zaskoczony jego grą, jego umiejętnością włączenia bluesa do utworu o charakterze zupełnie niebluesowym. Patrząc wtedy na niego uświadomiłem sobie, że blues rzeczywiście dał początek współczesnej muzyce.
Stevie wyrósł z bluesa, uczynił go fundamentem swoich muzycznych poczynań, a jednocześnie twórczo go przetwarzał i nadał mu własnego, tak charakterystycznego, swoiście teksańskiego oblicza. Przy czym on sam nie lubił szufladkowania i mówił: Mogę nazwać moją muzykę rhythm’n’bluesem, ale czasami wychodzimy poza granice stylu. Wiele osób określa taką muzykę mianem blues-rock. Ja wolałbym, aby traktowano ją po prostu jako muzykę.

Artysta zaczął grać na gitarze w wieku ośmiu lat i, jak sam utrzymywał, to brat, Jimmie, wywarł największy wpływ na jego styl gry. W wieku 13 lat Stevie występował już w klubach, w których spotykał swoich muzycznych idoli. Gdy skończył 17 lat porzucił szkołę i został muzykiem zawodowym. W roku 1978 założył zespół Stevie Ray Vaughan and Double Trouble, z którym w 1982 roku wystąpił na festiwalu w Montreux. Dzięki temu uwagę zwrócili na niego David Bowie oraz Jackson Browne. Bowie zatrudnił go przy nagrywaniu swojego albumu Let’s Dance. Stevie pojawił się też w klipie zrealizowanym do tytułowego utworu z tego krążka. Był to rok 1983, w którym wydany został debiutancki album artysty, zatytułowany Texas Flood.
Album został nagrany w ciągu trzech dni w studiu nagrań Jacksona Browne’a, a Vaughan napisał sześć z dziesięciu utworów, które się nań znalazły. Single, które album promowały zawierały kompozycje Love Struck Baby oraz Pride and Joy. Do pierwszego z nich został nakręcony teledysk, który dość regularnie emitowany był przez MTV. Wkrótce potem krążek Texas Flood uzyskał status Złotej Płyty.

REKLAMA (3)

Znakiem rozpoznawczym Steviego stała się gitara Fender Stratocaster z palisandrową podstrunnicą z 1959 roku. Artysta zmodyfikował ją nieco, instalując system tremolo przeznaczony do gitar dla leworęcznych oraz duże progi firmy Gibson. Chris Gill, autor książki Legendy gitary, tak pisał o Steviem: Pełne i mocne brzmienie, ostry jak żądło ton, styl nawiązujący do muzyki soul oraz dynamiczne zachowanie na scenie tworzą obraz Vaughana, czyniąc go jednym z najlepszych gitarzystów bluesowych świata. Jego muzyka przemawia zarówno do fanów rocka, jak i entuzjastów bluesa, przynosząc mu największy sukces odniesiony przez artystę bluesowego (należałoby dodać białego artystę – przyp. KB) od czasów panowania Claptona w latach 60. (…) Wielu gitarzystów naśladowało zagrywki Vaughana, ale niewielu udało się dorównać jego porywającej grze.
Sam artysta o swojej twórczości na łamach pisma Guitar Player w lutym 1990 roku tak opowiadał: Nie jestem Hendrixem – nie umiem zagrać wszystkich rytmów tego świata, jednocześnie śpiewać i udawać, że wszystko jest w porządku. (…).Staram się wydobyć z gitary maksimum brzmienia. Tu trzeba zaznaczyć, że jakkolwiek Hendrix był gitarowym geniuszem, to jednak w porównaniu z Vaughanem grał mniej elegancko.
W 2003 roku Vaughan został sklasyfikowany przez magazyn Rolling Stone na 7. miejscu listy 100 największych gitarzystów wszech czasów. W 2000 roku jego nazwisko znalazło się w Bluesowym Panteonie Sław, a osiem lat później zostało wprowadzone do przybytku wybitnych artystów w dziejach rock and rolla.
Na koniec raz jeszcze słowa Steviego, wypowiedziane w 1990 roku: Staram się wydobyć z gitary maksimum brzmienia. Są takie noce, kiedy wydaje mi się, że wszystko powstaje samo z siebie, bez mojego udziału. Dla nich warto grać.

REKLAMA (2)
Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze