Bezbramkowy początek „Słoni”

0
Bruk Bet Termalica
Bruk Bet Termalica 1910
REKLAMA

– Trzeba ten wynik uszanować, biorąc pod uwagę, że graliśmy na wyjeździe z wiceliderem tabeli – mówi szkoleniowiec klubu z Niecieczy. Teraz „Słonie” czeka pierwszy w tym roku mecz o ligowe punkty przed własną publicznością. W najbliższą sobotę zmierzą się z Wigrami Suwałki.
Zimowa przerwa na zapleczu ekstraklasy trwała trzy miesiące. W tym czasie piłkarze Bruk‑Betu Termaliki intensywnie przygotowywali się do wiosennej części sezonu – trenowali na własnych obiektach, wzięli udział w dwóch wyjazdowych zgrupowaniach i rozegrali osiem sparingów. Pierwszy sprawdzian efektów ich zimowej pracy odbył się w ubiegłą sobotę w Nowym Sączu, gdy w ramach 22. kolejki klub z Niecieczy w spotkaniu ekstraklasowych spadkowiczów rywalizował z tamtejszą Sandecją.
Goście przystępowali do meczu jako 9. zespół w tabeli, który ma aspiracje, aby piąć się w zestawieniu i zrehabilitować za fatalne wyniki z początku sezonu. W diametralnie odmiennej sytuacji byli gospodarze, którzy przerwę w rozgrywkach spędzili jako wicelider stawki i jeden z pretendentów w rywalizacji o awans na najwyższy szczebel. Na początku wiosennego etapu zmagań forma drużyn zawsze jest jednak niewiadomą, dlatego zdecydowanego faworyta nie było, tym bardziej że ubiegłoroczne spotkanie obydwu ekip zakończyło się w Niecieczy remisem 1:1.
Ostatecznie w sobotnim pojedynku również podzielono się punktami, tyle że tym razem żadna z drużyn nie potrafiła trafić do bramki rywala. Kibice mieli prawo się nudzić, bo chociaż nie brakowało boiskowego zaangażowania i waleczności, to sytuacji bramkowych było niewiele.
– Nie takiego wyniku oczekiwaliśmy, chcieliśmy wywieźć stąd trzy punkty – mówił po meczu Rafał Grzelak, obrońca Bruk‑Betu Termaliki. – Pozytywem jest to, że nie straciliśmy bramki. Jakość gry w ataku pozycyjnym zwiększyła się, graliśmy zdecydowanie rozsądniej i mądrzej, ale brakuje jeszcze efektywności w kluczowych podaniach i finalizowaniu akcji.
W ekipie z Niecieczy szansę miał m.in. powracający po kontuzji Vladislavs Gutkovskis, ale trafił wprost w bramkarza. Nieco klarowniejsze okazje stworzyli sobie sądeczanie – Dominik Kun, Mateusz Klichowicz czy Bartłomiej Dudzic, ale albo byli nieskuteczni, albo dobrze bronił Łukasz Budziłek, który w trakcie zimowej przerwy dołączył do „Słoni” i w ligowym debiucie zachował czyste konto.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z wiceliderem, który nieprzypadkowo zajmuje tak wysokie miejsce w tabeli. Postawił nam dzisiaj trudne warunki. Inauguracja po okresie przygotowawczym zawsze jest pewną niewiadomą. Obydwie drużyny grały twardo, z dużym zaangażowaniem – podsumowywał na konferencji prasowej trener Kaczmarek. – To był typowy mecz jednej bramki. Kto by ją strzelił, ten by wygrał. Czystsze sytuacje miała Sandecja, ale spotkanie było dość wyrównane.
Niecieczanie pozostają na 9. miejscu w tabeli, ale jeśli wiosną będą częściej punktować, to mają szansę poprawić swoją pozycję, bo różnice w zestawieniu nie są duże. Chociażby do GKS‑u 1962 Jastrzębie, który aktualnie plasuje się na 5. lokacie, tracą tylko cztery „oczka”.
W najbliższą sobotę „Słonie” po raz pierwszy w tym roku zagrają o ligowe punkty przed własną publicznością, a ich rywalem będą Wigry Suwałki. Tym razem zmierzą się więc z niżej notowanym zespołem, który zajmuje 13. miejsce w tabeli. Suwalczanie przyjadą do Niecieczy w dobrych nastrojach, ponieważ na inaugurację wiosennej części zmagań pokonali u siebie GKS Katowice. Nie jest to jednak wymierne zwycięstwo, bo katowicka ekipa należy do grona najsłabszych w tym sezonie.
Niecieczanie rozpoczną sobotni mecz z chęcią zaprezentowania sią domowej publiczności z dobrej strony, a równocześnie zrewanżowania się ekipie z północy, ponieważ sierpniowe spotkanie obydwu drużyn w Suwałkach zakończyło się porażką „Słoni” 2:3.
Być może kibice z Niecieczy będą mieli w sobotę okazję choć przez chwilę zobaczyć na boisku nowego zawodnika. Tuż przed wznowieniem sezonu z Górnika Zabrze został bowiem wypożyczony 20‑letni napastnik Dariusz Pawłowski. Młodzieżowy reprezentant Polski zajmie miejsce Arniego Vilhjalmssona, który z kolei (także na zasadzie wypożyczenia) będzie w najbliższych miesiącach występował w barwach ukraińskiego Czornomorca Odessa.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze