Dlaczego uprawiasz lekką atletykę?
Już jako dziecko bardzo lubiłam sport i wszelką aktywność fizyczną. W pierwszej klasie gimnazjum mój nauczyciel WF-u zaprowadził mnie do Jarosława Wałaszka z Unii Tarnów, który do dzisiaj jest moim trenerem. Przeszłam pozytywnie wstępne testy i ćwiczenia, po czym zostałam zawodniczką Unii. Na początku trenowałam biegi długodystansowe, później sprinty, a od ponad dwóch lat uprawiam skok w dal i trójskok. To podoba mi się najbardziej.
Dość przypadkowo trafiłaś do sportu, a jednak od sześciu lat regularnie uczęszczasz na treningi, osiągasz sukcesy w regionie i na szczeblu ogólnopolskim. Co młodą dziewczynę motywuje do tego, żeby uprawiać sport?
Już na początku spodobała mi się atmosfera, która panowała w Unii. Poznałam wielu młodych ludzi, zawarłam znajomości, polubiłam się z koleżankami i kolegami. Na początku to oni zachęcali mnie do uprawiania sportu, bo samą lekką atletyką nie byłam szczególnie zainteresowana. Nie chciałam jeździć na zawody, bo bałam się rywalizacji i tego, że mogę przegrać. Ostatecznie jednak spróbowałam i spodobało mi się. Pierwszy medal zachęcił mnie do dalszych treningów, poczułam tę pozytywną sportową adrenalinę.
Skaczesz od niedawna, a już osiągnęłaś sporo sukcesów… Który wspominasz najlepiej?
Pamiętam swoje pierwsze zwycięstwa na szczeblu regionalnym i wojewódzkim. W Małopolsce jestem mistrzynią juniorów w skoku w dal i trójskoku. Poza tym na Mistrzostwach Polski w Białymstoku zajęłam w tych konkurencjach odpowiednio czwarte i piąte miejsce. Oprócz sukcesów są jednak i rozczarowania. W lutym ubiegłego roku wzięłam udział w Halowych Mistrzostwach Polski Juniorów w Spale. W konkurencji skoku w dal byłam bliska wygranej w konkursie, ale bardzo długi skok spaliłam o dwa centymetry. Gdyby nie to, miałabym złoty medal.
Ile trzeba trenować, żeby móc osiągać takie sukcesy?
Trenuję co najmniej trzy razy w tygodniu po półtorej godziny. Co prawda treningi są codziennie, ale nie zawsze mogę na nich być, bo mam obowiązki szkolne. Kiedyś trenowałam codziennie, teraz w związku z maturą trenuję mniej, bo muszę pamiętać o nauce. W domu jestem dopiero późnym popołudniem, więc uczę się wieczorami. Często w weekendy nie idę spotkać się ze znajomymi, tylko siedzę w książkach.
Ale trzeba podkreślić, że w Tarnowie nie masz odpowiednich warunków do treningów…
Niestety, ale to prawda. Trenujemy w hali „Jaskółka” w dość spartańskich warunkach. Przed mistrzostwami Polski na treningi musiałam jeździć do Krakowa, bo w naszym mieście nie mamy nawet odpowiedniej skoczni w dal. To nie zachęca młodzieży do uprawiania sportu.
To pewnie efekt powszechnego braku pieniędzy…
I na tym problemy się nie kończą, bo młodzi zawodnicy muszą dokładać do sportu. Trener stara się pozyskiwać sponsorów, robi, co tylko może, ale to nie wystarcza. Mamy dofinansowywane wyjazdy na obozy, ale i tak musimy dołożyć kilkaset złotych z własnej kieszeni. Trener dba też o to, żeby koszty transportu finansowali sponsorzy, ale już startowe za udział w zawodach musimy płacić sami. Taka rzeczywistość…
Mimo wszystko masz motywację do treningów, a przecież jest jeszcze szkoła, jesteś uczennicą klasy maturalnej w III Liceum Ogólnokształcącym w Tarnowie. Jesteś w stanie to wszystko pogodzić?
Da się połączyć szkołę i treningi, chociaż na pewno nie jest to łatwe. Trenuję już sześć lat i przyzwyczajenie zrobiło swoje, więc jestem w stanie tak ułożyć sobie harmonogram dnia, żeby na wszystko znaleźć czas.
Masz zamiar nadal uprawiać sport?
Planuję jeszcze trochę potrenować, ale na studiach raczej zakończę swoją przygodę ze sportem i skupię się na nauce. W przyszłości myślę o jakimś inżynieryjnym zawodzie, który zapewni mi lepsze życiowe perspektywy.
Sport nie jest perspektywiczny?
Sport jest przede wszystkim niestabilny. Jedna kontuzja może przekreślić wszystko, więc trzeba mieć jakąś alternatywę. Żeby osiągać duże sukcesy, musiałabym poświęcić się całkowicie treningom. Skupię się więc na nauce, a sport pozostanie rodzajem hobby. Może gdybyśmy mieli lepsze warunki, więcej młodzieży chciałoby się w przyszłości profesjonalnie zająć sportem. Ale jest, jak jest…
A mimo wszystko trenujesz…
Lubię po prostu skakać. Kiedy jadę na zawody, bardzo się cieszę, że w końcu mogę to robić bez przeszkód, bo startuję w profesjonalnie przygotowanych turniejach. Kiedy zdobywam medal, mam ogromną satysfakcję, że moja praca na treningach przynosi efekty. Wygrane są potrzebne, bo uświadamiają nam, że sport ma jakiś sens. Poza tym dzięki wyjazdom na zawody poznałam mnóstwo ludzi, mam wielu znajomych z różnych miast, z którymi widuję się na turniejach. Wyjazd na zawody pozwala oderwać się od codzienności, zapomnieć na chwilę o nauce, to prawdziwy psychiczny odpoczynek.
Ewa Łabno: Pasja mimo wszystko
REKLAMA
REKLAMA