Bilans ligowego sezonu

0
zuzel bilans
Po Drużynowe Mistrzostwo Polski sięgnął zespół najlepszy w przekroju całego sezonu, zwycięzca rundy zasadniczej, czyli Stal Gorzów. Następcy Edwarda Jancarza i Bogusława Nowaka na ten triumf naprawdę zasłużyli | Foto. SportoweFakty/Michał Szmyd
REKLAMA

Stal Gorzów
Klątwa „play off” tym razem nie miała miejsca. Po Drużynowe Mistrzostwo Polski sięgnął zespół najlepszy w przekroju całego sezonu, zwycięzca rundy zasadniczej. Następcy Edwarda Jancarza i Bogusława Nowaka na ten triumf naprawdę zasłużyli. „Odrodzony” Krzysztof Kasprzak, Niels Kristian Iversen, Matej Zegar, Jepsen Jensen, Przemysław Pawlicki, Adrian Cyfer, a przede wszystkim błyskotliwy Bartosz Zmarzlik – najlepszy zawodnik ekstraligi, stanowili bardzo silny i wyrównany skład. Mieli oczywiście gorzowianie chwile słabości (wysoka porażka w Grudziądzu, przegrana u siebie w derbowym spotkaniu z Falubazem), ale były one okazjonalne. W tym roku nikt nie będzie mówił, że tytuł nad Wartę trafił trochę przypadkowo, jak to było dwa lata temu, kiedy poprzedniemu tytułowi Stali dopomogła seria kontuzji w szeregach faworyzowanej Unii Tarnów.

KS Toruń
Toruńskie „Anioły” były przed sezonem wręcz skazane na sukces, to znaczy jeden z medali. Tamtejsi działacze postarali się o bardzo silny skład, z Gregiem Hancockiem, Chrisem Holderem i Martinem Vaculikiem na czele. A przecież w szeregach ekipy z Torunia był jeszcze solidny ligowiec Adrian Miedziński czy jeden z czołowych juniorów Paweł Przedpełski. Bywały w sezonie chwile nerwowe jak ta, kiedy po klęsce w Gorzowie zdenerwowany sponsor zapowiedział surowe konsekwencje wobec zawodników. Potem jednak wszystko rozeszło się po kościach. KS Toruń bez problemów wjechał do play off, gdzie w półfinale odprawił z kwitkiem Falubaz Zielona Góra. Po wygraniu różnicą 10 punktów meczu u siebie skutecznie bronił zaliczki na torze rywala. W finale ta sztuka już się nie udała, więc może pozostał pewien niedosyt, ale w sumie sezon dla torunian można uznać za udany.


Falubaz Zielona Góra
Ekipa z Zielonej Góry miała w tym sezonie swoje problemy, przede wszystkim dopiero na ostatni mecz rundy zasadniczej powrócił do składu po ponad rocznej przerwie krajowy lider Jarosław Hampel. Ale im bliżej końca sezonu, Falubaz rozpędzał się, a fantastyczna postawa Jasona Doyla, Piotra Protasiewicza i Patryka Dudka, których dzielnie wspierał przede wszystkim junior Krystian Pieszczek, powodowała, że tuż przed play off to właśnie drużyna Marka Cieślaka stała się dla wielu obserwatorów głównym kandydatem do złota. W półfinałowej rywalizacji nieco lepsi okazali się jednak torunianie i kibice z Zielonej Góry musieli się obejść przysłowiowym smakiem. Na osłodę pozostał im brązowy medal, ale biorąc pod uwagę fakt, że żużel to dla tamtejszego środowiska nie tylko sport, ale coś w rodzaju lokalnego kultu, pewnie są mimo wszystko nieco zawiedzeni.

REKLAMA (2)

Sparta Wrocław
Przez kilka sezonów Sparta desperacko walczyła o pozostanie w lidze. To się zmieniło w roku ubiegłym, kiedy to drużyna ze stolicy Dolnego Śląska z mistrzem świata Taiem Woffindenem w składzie dosyć niespodziewanie dojechała do wielkiego finału i zdobyła w efekcie tytuł drużynowego wicemistrza kraju. W tym sezonie ponownie udało jej się awansować do fazy play off, chociaż tym razem wystarczyło to do zajęcia jedynie czwartej lokaty. Trudno jednak mówić o zawodzie, jeśli weźmiemy pod uwagę dwa aspekty. Pierwszy to fakt, że wrocławianie ze względu na modernizację swojego stadionu jeździli gościnnie na torze w Poznaniu. Drugi natomiast to kontuzja „jokera” Maksyma Drabika. Jego brak w składzie spowodował obniżenie sportowej wartości drużyny. Jeśli dodamy do tego jeszcze słabszą dyspozycję Macieja Janowskiego, wynik Sparty zasługuje na szacunek.

GKM Grudziądz
Sportowe wyniki GKM w mijającym sezonie to modelowy wręcz przykład, jak ważny w ligowym żużlu w Polsce jest atut własnego toru. Podopieczni trenera Roberta Kempińskiego wygrali wszystkie mecze w Grudziądzu, odprawiając z kwitkiem także medalistów tegorocznych mistrzostw! Natomiast wszystkie wyjazdowe konfrontacje zakończyły się ich porażkami. Kwintesencją postawy GKM może być Tomasz Gollob, który w Grudziądzu uzyskał bardzo dobrą średnią powyżej 2,2 punktu na bieg, podczas gdy na wyjazdach zawstydzająco słabą, poniżej 1 punktu na bieg. Wyniki uzyskane na „własnych śmieciach” plus bonusy spowodowały jednak, że grudziądzanie byli bardzo blisko awansu do play off, do szczęścia zabrakło im jedynie jednego meczowego punktu! W sumie jednak na pewno ich kibice mogą być zadowoleni. Także dlatego, że spotkania na torze w Grudziądzu zazwyczaj były bardzo interesujące.


ROW Rybnik
Rybniczanie dostali się do ekstraligi „kuchennymi drzwiami”, zaproszeni do niej na skutek finansowych problemów innych zespołów. Przystąpili do rozgrywek z podstawowym zadaniem utrzymania się w gronie najlepszych i okazane zaufanie spłacili, wykonując założony plan. Początek sezonu wskazywał nawet na to, że mogą stać się „czarnym koniem” rozgrywek. Minimalnie ulegli w Zielonej Górze Falubazowi, urwali punkt w Lesznie mistrzowi Polski z poprzedniego sezonu, tamtejszej Unii, w Rybniku rozgromili GKM Grudziądz. Potem jednak dobre występy przeplatali słabszymi: trzy porażki na własnym torze oraz strata bonusu w dwumeczu z Unią Tarnów spowodowały, że ostatecznie na Śląsku musieli zadowolić się szóstym miejscem w ligowej tabeli. Gdyby do dyspozycji ich lidera Grigorija Łaguty zbliżył się ktoś jeszcze, to kto wie…

REKLAMA (3)

Unia Leszno
Z pewnością największy minus tegorocznych rozgrywek i szokująco wręcz słaby wynik. Liderzy z górnej światowej półki – Sajfutdinov, Nicki Pedersen, Kildemand, uczestnik Grand Prix młodszy z braci Pawlickich, teoretycznie dobra „druga linia” i solidne juniorskie zaplecze rządzące i dzielące w tym roku wśród młodzieżowców. I wszystko to wystarczyło na zajęcie zaledwie siódmego miejsca w tabeli. Tylko dziwaczny regulamin awansu do ekstraligi, pozbawiający na to szans Lokomotiv Daugavpils, uchronił mistrzów z 2015 roku od konieczności bronienia miejsca wśród najlepszych w barażach. W Lesznie w tym roku nic się nie zgadzało – niemal wszyscy zawodnicy po kolei zawodzili w meczach ligowych, nie było właściwej atmosfery, czego dowodem konflikty Pedersena z kolegami z drużyny i trenerem. W efekcie mistrzowie z poprzedniego roku zakończyli rozgrywki dopiero na przedostatnim miejscu.

Unia Tarnów
O sezonie 2016 w Tarnowie wszyscy będziemy chcieli z pewnością jak najszybciej zapomnieć. Osłabiona po raz kolejny, za cenę finansowej stabilizacji, drużyna okazała się zbyt słaba na ekstraligę. Nie wypaliły zupełnie transfery Mikkela Michelsena oraz mającego z Tarnowa dobre wspomnienia sprzed kilku lat Piotra Świderskiego. Jeśli na początku sezonu mogliśmy mieć jeszcze nadzieję na utrzymanie się, to zostały one brutalnie rozwiane przez tragiczną śmierć na torze w Rybniku perspektywicznego juniora Krystiana Rempały. Po tym wypadku wszystko się posypało. Tercet Janusz Kołodziej‑ Kenneth Bjerre‑ Leon Madsen bez wsparcia drugiej linii oraz juniorów nie był w stanie obronić dla Tarnowa ekstraligi. Teraz najważniejsze pytanie brzmi: czy Unia pozbiera się finansowo i potrafi szybko odbudować swoją pozycję? Wszystko w rękach strategicznego sponsora.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze