Ciemno wszędzie, bo musi być oszczędnie

0
tarnow ciemności
REKLAMA

Od kilkunastu dni przez znaczną część nocy Tarnów spowity jest ciemnościami. W większości miejsc latarnie uliczne przestały świecić. W tym czasie mieszkańcy powinni siedzieć w domu i spać, ale jeśli ktoś musi wyjść po północy, powinien zabrać ze sobą latarkę. Bez tego można sobie nie poradzić. Pomysł miasta na nowe oszczędności jak zwykle w takich przypadkach wzbudza sprzeczne emocje i komentarze.
– Nie czuję się komfortowo w tej sytuacji – mówi pan Bronisław z osiedla Westerplatte. – Mam już sześćdziesiąt trzy lata, po mieście nocami nie chodzę, zwłaszcza teraz, gdy jest epidemia, ale na parkingu przed blokiem stoi mój samochód. Przedwczoraj zaraz po północy zerknąłem przez okno, a tam tylko ciemność. Nie widziałem swojego auta, co mnie trochę zaniepokoiło. Boję się, że te ciemności mogą kogoś zachęcić do różnych przestępczych działań.
Osiedle, na którym mieszka pan Bronisław, między północą i czwartą rano tonie w mroku. Z dala widać tylko niektóre włączone reklamy świetlne lub światło w nielicznych oknach, o ile w mieszkaniach ktoś jeszcze przesiaduje na przykład przed telewizorem. Wyjście z domu o tej porze, jeżeli jest konieczne, może być ryzykowne, gdyż widoczność jest znikoma. Warto użyć latarki, gdyż w przeciwnym razie łatwo potknąć się o nierówny chodnik lub stopień schodów i przewrócić.

Jak łatwo czmychnąć…
Sytuacja ta nie martwi Heleny Zięby, mieszkanki tego samego osiedla.
– W domu idziemy spać najpóźniej około dwudziestej trzeciej, żeby wstać do pracy przed szóstą. Jeszcze nie widziałam tych ciemności, które teraz panują w mieście, bo po północy to już dobrze śpię. Pewnie nie wygląda to ciekawie, ale wiadomo, jak jest. Jest epidemia, zaczyna zaglądać bieda, miasto musi szukać oszczędności. Po co cały Tarnów ma być rozświetlony, jeśli nikt teraz po nim o tej porze nie chodzi, dla kogo? Złodzieje? Teraz i oni prędko kładą się spać…
Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji, uważa, że z punktu widzenia wymogów bezpieczeństwa obecne rozwiązanie nie jest korzystne.
– Nasze patrole zawsze dysponują latarkami i mogą liczyć na dodatkowe oświetlenie, w które wyposażone są radiowozy, lecz to nie rozwiązuje problemu. Można sobie wyobrazić, że jeśli coś się wydarzy, trudno będzie reagować tak prędko jak w normalnych warunkach. Sprawcom przestępstw łatwiej będzie czmychnąć, rozpłynąć się w ciemnościach, także podczas zwykłego patrolu trudniej jest wiele rzeczy dostrzec z niewielkiej nawet odległości. Dobrze widać tylko nasze radiowozy.

Co dojrzy kamera?
Rzecznik policji dodaje, że po okresie znacznego spadku przestępczości, co było efektem epidemii i kwarantanny społecznej, znów powoli uaktywniają się sprawcy drobnych przestępstw, gdyż już oswajają się z sytuacją pandemiczną. W niektórych przypadkach ciemności mogą im sprzyjać.
A czy w tak skrajnych warunkach nie stracił oczu miejski monitoring?
– Nie jest tak źle – zapewnia Zofia Hebda ze Straży Miejskiej. – W śródmieściu wciąż włączone są reklamy, iluminacje niektórych budynków, światło dają witryny sklepowe. Nasze kamery, wyposażone w system podczerwieni, wciąż są w stanie uchwycić i zarejestrować wiele szczegółów, choć być może na osiedlach, gdzie jest ciemniej, będzie o to trudniej.
Kazimierz Kępowicz, wiceprezes Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, mówi, że prezydent Tarnowa decyzję o wyłączaniu oświetlenia ulicznego podejmował bez konsultacji z nimi, ale ciemne latarnie chyba nie stanowią dla mieszkańców osiedli jakiś znaczący problem.
– Nie słyszałem dotychczas, żeby ktoś dzwonił do nas w tej sprawie i wyrażał niepokój.

REKLAMA (2)

Mieszanie w szafach
Pierwszym dużym miastem, które na czas pandemii postanowiło nocą wyłączać oświetlenie uliczne, był Kraków. Oszczędza przez to 20 tys. zł w ciągu doby. Ciekawostką jest to, że o decyzji prezydenta Krakowa policja dowiedziała się z mediów. Była zaskoczona, chciała wyrazić swój pogląd w tej kwestii. Dzisiaj wielu mieszkańców protestuje przeciwko mrokom, które objęły miasto pod Wawelem. Za Krakowem podążyły Wałbrzych, Suwałki i Tarnów. Obecnie trudno byłoby stwierdzić, iż koncepcja krakowska znalazła powszechne zastosowanie. W okresie przed pandemią rozwiązanie związane z częściowym bądź całkowitym wyłączaniem oświetlenia ulic stosowane było w niektórych małych, często wiejskich gminach, gdzie nocny ruch w związku ze specyfiką miejsca był niewielki.
W Tarnowie na początku lampy zgasły na osiedlu Nauczycielskim, ulicach Krzyskiej, Elektrycznej, Kwiatkowskiego, Spokojnej, al. Jana Pawła II, al. Solidarności, na „Falklandach”. Spośród 8,5 tys. latarni aż 8 tys. należy do spółki energetycznej Tauron; były one gaszone na raty, po odpowiednich zabiegach technicznych przeprowadzonych w ponad 200 szafach sterowniczych. Tarnów na wyłączaniu latarni co noc zyskuje ok. 2 tys. złotych.
– Moim zdaniem, oszczędność rzędu 60 tys. zł w skali miesiąca nie jest adekwatna w stosunku do potrzeby zapewnienia w mieście maksimum bezpieczeństwa – uważa Józef Gancarz, radny miejski. – Bezpieczeństwo powinno być na pierwszym miejscu, a wymieniona kwota nie jest warta tego, żeby je poświęcać w imię mało znaczących oszczędności, nawet w dobie koronawirusa. Właśnie w czasie epidemii warto wiedzieć, kto nocą wybiera się na miasto i w jakim celu, czy ten ktoś nosi maseczkę, czy przestrzega wszystkich przepisów związanych z pandemią, a przecież w tych ciemnościach trudno o podobne obserwacje.

REKLAMA (3)

My mamy garaże
Czy 60 tys. zł miesięcznych oszczędności to dużo czy mało? Starając się odpowiedzieć na to pytanie, warto poznać niektóre liczby. W tym roku dochody Tarnowa miały wynieść ponad 800 mln zł, trochę większą sumę włodarze miasta chcieli przeznaczyć na różne wydatki. Zapewne wskutek panującej epidemii i poważnych reperkusji ekonomicznych wymienione kwoty będą podlegać weryfikacji. W ubiegłym roku za energię elektryczną miasto zapłaciło ponad 6 milionów.
– Myślę, że nieczynne nocą oświetlenie nie jest jakimś kłopotem dla naszych mieszkańców – mówi Jacek Jarmuła, przewodniczący zarządu osiedla Krzyż. – Czytałem tylko w internecie, że ludzie z boków obawiają się o swoje samochody parkowane na osiedlach, u nas nie ma tego problemu. To jest zabudowa jednorodzinna, na posesjach stoją garaże, w których trzyma się pojazdy.

Awaryjny system
Pan Jacek mówi, że korzystniejszym wyjściem byłoby tylko ograniczanie oświetlenia, zakładając na przykład, że świeci się co trzecia lampa.
– W przeszłości funkcjonował system, który umożliwiał większą elastyczność w zarządzaniu siecią lamp, ale już go nie ma. System szwankował, dochodziło do awarii, więc z niego zrezygnowano. Jego odbudowa byłaby z kolei kosztowna. Dlatego jeśli dzisiaj decydujemy się na wyłączanie lamp, to na określonym odcinku od razu gaśnie każda kolejna, bez wyjątku.
Nie wiadomo, jak długo noce w Tarnowie pozostaną aż tak ciemne. Przypuszczalnie do czasu, gdy znoszone będą kolejne obostrzenia związane ze stanem epidemiologicznym i będzie następował powolny powrót do normalności. Chociaż w przypadku Tarnowa od dawna jest normalne, że nocami – poza sezonem letnim – jest pusto i głucho.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze