Zarządzający spółdzielniami przekonują, że same opłaty za zarządzanie, czyli koszty utrzymania spółdzielnianej administracji, są niewielkie i stanowią tylko część opłaty czynszowej. – Kiedyś to skrupulatnie śledziłem i analizowałem. Pytaliśmy nawet z sąsiadem podczas zebrania z przedstawicielem spółdzielni, co się składa na kwotę utrzymania administracji. Wymijająco odpowiedziano, że to nie są jedynie koszty utrzymania zarządu i biur z pracownikami, odsyłając do rocznego rozliczenia spółdzielni. Człowiek nie ma jednak czasu, by chodzić z każdą sprawą do spółdzielni, prosić o dokumenty i tym podobne – tłumaczy pan Marian, do niedawna właściciel mieszkania w Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Uważam, że administrację należy wyraźnie odchudzić, niepotrzebne są „czapy” w postaci rozbudowanych zarządów. W moim przekonaniu zarządzanie spółdzielniami powinno zostać ograniczone do zwykłego administrowania budynkami, a najlepiej, żeby to robiły wspólnoty mieszkaniowe, zlecając administrowanie firmom. Być może spółdzielnie dogadałyby się z takimi wspólnotami, pod warunkiem że przedstawią konkurencyjną ofertę.
Gdy rozmawiamy z szefami poszczególnych spółdzielni, wyliczają, że już dawno są po koniecznych reorganizacjach, a administracja jest ograniczona do niezbędnego minimum. – Każdy członek spółdzielni ma pełny wgląd w dokumentację działalności spółdzielni w tym także w szczegółową kalkulację kosztów. Może uzyskać informację o kosztach dotyczących jego mieszkania, jak i całego bloku. Oglądamy każdą złotówkę kilka razy, a decyzje o ewentualnych podwyżkach są poprzedzone długimi analizami. Nikt nie ryzykuje podwyżek niewynikających z rachunku ekonomicznego, bo przecież lokatorom nie można w nieskończoność podnosić czynszów – słyszymy w administracji jednej ze spółdzielni.
W Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej lokatorzy nie muszą obawiać się podwyżki czynszów już od stycznia. – Gdy zmienią się ceny, będziemy się zastanawiać nad zmianą wysokości funduszu remontowego oraz kosztów eksploatacji. Obecnie nie podnosimy tzw. kosztów ogólnych zarządzania i administrowania – podkreśla prezes Tadeusz Sękowski.
Obecnie koszty zarządzania wynoszą 0,57 zł za metr kwadratowy mieszkania i opłata jest jednakowa dla wszystkich, którzy mieszkają w blokach TSM. W tej kwocie nie są natomiast ujęte koszty energii elektrycznej i ogrzewania dla korytarzy, klatek schodowych itp. Kwota ta nie obejmuje także kosztów sprzątania w blokach.
Inny system przyjęto w Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaskółka” – w czynszu ujęte jest m.in. utrzymanie tzw. części wspólnych budynków. –W przypadku opłat zależnych od spółdzielni zmuszeni zostaliśmy do niewielkich podwyżek. Chodzi między innymi o wyższe koszty energii elektrycznej zużywanej dla części wspólnych. Musieliśmy także uwzględnić ustawową podwyżkę wynagrodzeń dla sprzątających oraz zwiększenie składki ubezpieczenia społecznego dla pracowników – wyjaśnia Stefan Cholewa z „Jaskółki”.
W spółdzielni każdy blok jest rozliczany indywidualnie, więc opłaty czynszowe minimalnie się różnią. W 2011 roku opłata za zarządzanie (wraz z utrzymaniem części wspólnych) wynosiła średnio 1,15 zł od metra kwadratowego mieszkania, od 1 stycznia 2012 wzrosła do 1,25 zł. W tym ujęte są także m.in. koszty przeglądów technicznych i domofonów.
„Jaskółka” jest obecnie w trakcie termomodernizacji kolejnych bloków i głównie z tego powodu wzrasta średnia stawka funduszu remontowego – wynosił on średnio 97 groszy od metra kwadratowego mieszkania, w 2012 roku pobierana będzie kwota 1,06 zł.
Biorąc pod uwagę zapowiedzi poszczególnych dostawców (gaz, energia elektryczna, woda), spółdzielnia wypowiedziała mieszkańcom umowy związane z opłatami zewnętrznymi. Oznacza to, że od 1 marca będzie możliwość wprowadzenia wyższych opłat. Uzależnione to jednak będzie od decyzji firm dostarczających usługi.
