Dzień osiemdziesiąty pierwszy: test z poręczą
Kiedy piszę te słowa, w powiecie tarnowskim od początku pandemii koronawirusem zaraziły się 252 osoby, w Tarnowie 59. Sporo nowych zachorowań na covid-19 notuje się w powiecie, więc jest on pod szczególną kuratelą. „Korona” dopadła także Romana Łucarza, starostę, ale na szczęście czuje się w miarę dobrze.
Jeśli tempo zakażeń nie zwolni, w powiecie tarnowskim może zostać wyznaczona żółta strefa z większą liczbą obostrzeń. Zastanawiam się, na ile wpływ na sytuację ma sąsiedztwo powiatu nowosądeckiego, który tworzy już czerwoną – alarmową – strefę. Z pewnością mieszkańcy obu powiatów mają ze sobą kontakt – rodzinny, towarzyski czy biznesowy – nie można więc wykluczyć, że koronawirus przemieszcza się z dużą łatwością.
Ale głównymi przyczynami coraz poważniejszej sytuacji są na pewno kończące się wakacje i brak dyscypliny społecznej. Dzisiaj w sieci oglądam kolejne zdjęcia grozy. Kilometrowe kolejki na Giewont. Wielka liczba stłoczonych obok siebie ludzi wyłączyła na czas lata swoją wyobraźnię. Wyraźnie ich też zawodzi instynkt samozachowawczy.
Naukowcy podają, że głównymi roznosicielami wirusa są młodzi ludzie, choć oni chorują znacznie rzadziej, a jeśli już, to łagodniej. Może dlatego, wiedząc o tym, bywają tak niefrasobliwi. Mój dobry znajomy ze Śląska opowiada, że w zakładach, w których pracuje, ta niefrasobliwość, a może zwyczajna głupota, daje się łatwo zauważyć.
– Wyobraź sobie – mówi – że wielu młodych do tego stopnia denerwują te wszystkie procedury i ograniczenia związane z pandemią, że manifestują to w wyjątkowy sposób. Widziałem, jak grupka młodych robotników, opuszczając zakład po pracy, już za bramą skandowała: „Jebać koronę!”. Kiedyś jeden z nich demonstracyjnie… polizał plastikową poręcz schodów, żeby udowodnić, że nie boi się wirusa. To jakieś szaleństwo.
Dzień osiemdziesiąty drugi: naukowcy zwariowali?
Dzwoni miły kolega. Ma dla mnie same dobre rady. Tłumaczy, że całe zło związane z aktywnością „korony” bierze początek w jelicie cienkim. Dlatego należy spożywać codziennie dużo czosnku, który uzbraja to jelito w skuteczną broń. Ktoś miał wrócić z regionu położonego nad Morzem Kaspijskim, w którym podobno nie ma zachorowań na covid-19, i zauważył tam, że miejscowa ludność od dawien dawna systematycznie zajada się czosnkiem.
Kolega radzi ponadto, że jeśli już dojdzie do infekcji płuc, należy inhalować je spirytusem. Kiedy reaguję na tę wieść, od razu mnie przestrzega, na wszelki wypadek: – Inhalować, powtarzam, a nie spożywać!
Oczywiście, kto tu mówi o spożywaniu?
Przypominam sobie, że już wczesną wiosną, na początku pandemii, wiadomości o zbawiennym działaniu czosnku na zakażenia koronawirusem były w modzie. W niektórych warzywniakach nawet zabrakło tej popularnej byliny. Karierę robiły też drożdże.
No i pomyśleć, że naukowcy z całego świata głowią się nad wynalezieniem szczepionki i leku na covid-19, co kosztuje ciężkie miliony dolarów, kiedy wystarczą czosnek, drożdże i spirytus. Co za głupcy…
Dzień osiemdziesiąty trzeci: niewidzialny turysta
Stoję w kolejce w jednej z tarnowskich cukierni i nagle kobieta będąca na przedzie zaczyna krzyczeć i gwałtownie zrywa z twarzy maseczkę. Tak gwałtownie, że urywa się gumka. Nie wiadomo, co się dzieje. W chwilę później okazuje się, że za maseczkę wpadła osa i nie mogła się stamtąd wydostać. Na szczęście nie ukąsiła.
Z coraz większym lękiem ogląda się serwisy w telewizji. Tak jak na początku pandemii zaczynają się od informacji o koronawirusie. Na szczęście nie puszczają już na okrągło filmu „Miłość w czasach zarazy” …
Sprawie znów poświęca się dużo uwagi, gdyż pandemia latem mocno przyspieszyła, choć wiosną była nadzieja, że pod wpływem wysokich temperatur zwolni. W dniu, w którym to piszę, notuje się nowy rekord zakażeń w Polsce: 903. Możliwe, że kiedy ten tekst ukaże się w druku, będzie to tysiąc. Prawdopodobnie ludzie wrócili z wakacji i w różne miejsca kraju przywlekli ze sobą niebezpiecznego niewidzialnego turystę: koronawirusa. A przed nami jesień i jeszcze większa niewiadoma. Odzywają się głosy dyrektorów szkół, żeby z inauguracją roku szkolnego poczekać do połowy września.
Z coraz większą trwogą słucha się i czyta o pandemii, wiadomości szybko przybywa, ale może warto niektórych przestraszyć? Może strach będzie w tym przypadku dobrym doradcą? Często w poczuciu realnego zagrożenia wiele osób zaczyna zachowywać się bardziej racjonalnie. Może młody robotnik ze Śląska nie będzie już lizał poręczy schodów?…
Dzień osiemdziesiąty czwarty: koronamilioner
Są na świecie wielcy beneficjenci globalnej epidemii. W telewizji pokazują Malezyjczyka, który uruchomił dużą fabrykę rękawiczek gumowych. Jest dostawcą do wielu krajów. W ciągu pół roku stał się milionerem czy raczej koronamilionerem. Jeśli się patrzy na obecną sytuację, perspektywy dorobienia sobie jeszcze do tych milionów wydają się bardzo obiecujące.