Miasto chce uszczelnić i urealnić dziurawy system płacenia za wywóz odpadów. Urzędnicy uważają, że składane przez mieszkańców deklaracje nie do końca zgadzają się z rzeczywistością. By rozwiązać problem, na razie proponuje marchewkę – październikową abolicję.
Później będzie kij, czyli wzmożone kontrole i kary finansowe dla łamiących przepisy czy nie dość skrupulatnie wypełniających deklarację śmieciową.
Miasto wie swoje – nie wszyscy płacą za śmieci
Tylko w ubiegłym roku z budżetu miasta trzeba było dopłacić ponad 5 milionów złotych, by spiąć kwestię gospodarki śmieciowej.
– Jeśli chodzi o samą ilość deklaracji śmieciowych, to mamy ich złożonych około 83 tysiące, a więc ta luka, jak się wydaje, jest dość mocna. Dlatego w październiku zdecydowaliśmy się na wprowadzenie abolicji, jeśli chodzi o wspomniane deklaracje. Będzie to czas, kiedy mieszkańcy będą mogli na nowo zweryfikować swoją obecną sytuację w tej kwestii w stosunku do tego, co deklarowali wcześniej – mówi Maciej Włodek, zastępca prezydenta Tarnowa.
Gdzie będzie można urealnić swoją deklarację śmieciową? Jeśli chodzi o domy jednorodzinne, będzie to można zrobić bezpośrednio w urzędzie miasta. Natomiast w kwestii budynków wielolokalowych, właściwym adresatem będzie zarządca nieruchomości czy spółdzielnia mieszkaniowa.
A gdy skończy się miodowy miesiąc abolicyjny, przyjdzie czas na wzmożone i częstsze kontrole. Strażnicy miejscy ruszą w teren
Do sprawdzania wiarygodności deklaracji zostanie oddelegowana Straż Miejska.
– Posiadamy stosowne uprawnienia do kontroli gospodarki odpadami. Możemy skontrolować, po pierwsze, czy w ogóle takie deklaracje zostały przez mieszkańców złożone a po drugie, zbadać ich wiarygodność. Kontrolujemy tę kwestię choćby pod kątem spalania odpadów, miarodajnym czynnikiem jest ilość odprowadzanych ścieków z danej nieruchomości. To daje nam duży sygnał, ile naprawdę osób zamieszkuje na danej nieruchomości – twierdzi Zofia Hebda, zastępca komendanta tarnowskiej SM.
Jakiekolwiek uchybienia czy przekłamania w deklaracji bądź jej niezłożenie jest traktowane jako wykroczenie. I może zostać ukarane grzywną w wysokości do 500 PLN. Kwota ta wzrasta, jeśli sprawa oprze się o sąd.
Po drugie, segregacja i wielkie gabaryty
Nieco lepiej, niż z płaceniem czy deklarowaniem się w kwestii opłat za wywóz śmieci, jest z segregowaniem odpadów. Władze miasta oceniają tu mieszkańców na mocną „czwórkę” w pięciostopniowej skali.
– Jeśli chodzi o domki jednorodzinne, tutaj poziom segregacji jest wysoki i zadowalający. W budynkach wielolokalowych bywa z tym różnie, szczególnie z odpadami typu bio. Ale gmina ma sposobność korzystania z różnych dowodów na nieprawidłowości w tej kwestii – choćby z dokumentacji fotograficznej, wykonanej na przykład przez MPGK, na podstawie której możemy prowadzić szerzej zakrojone kontrole i bardziej szczegółowe weryfikacje, co w tych pojemnikach się znajduje – twierdzi Michał Szczakuła z UMT.
Osobną kwestią jest też pozbywanie się odpadów wielkogabarytowych. To nic, że na klatkach schodowych wiszą harmonogramy odbioru tychże. Wiszą, ale niejednokrotnie mieszkańcy się tym nie przejmują. A taka niefrasobliwość też kosztuje. Bo wynoszenie wielkich gabarytów poza terminami, straż miejska może potraktować jako „zanieczyszczanie miejsca dostępnego dla publiczności”. I tu musimy się liczyć z karą finansową nie mniejszą niż 500 złotych.