Tym razem wspomnieniowo-popowo. Tak się bowiem składa, że właśnie mija 45 lat od czasu, w którym holenderski zespół z polskimi konotacjami – Pussycat – znalazł się na szczycie brytyjskiej listy singlowej. Ten historyczny sukces zapewniła mu piosenka Mississippi.
W latach 70., będąc zafiksowanym na rocku nastolatkiem, nie interesowałem się specjalnie holenderskim popem. Piosenki w wykonaniu Mouth & MacNeal, Tech-In, George Baker Selection czy właśnie Pussycat znałem tyle o ile. Zdecydowanie bliżej było mi do muzyki zespołów Ekseption, Shoking Blue i Golden Earring, a już zwłaszcza Livin’ Blues i Focus.
Muszę jednak przyznać, że piosenka Mississippi dość często, co było nawet wkurzające, kołatała się w mojej młodej głowie. Zresztą tak jest i dzisiaj: jak się przyczepi, to nie bardzo chce odpuścić. Nie znaczy to wcale, że jest jakimś sennym koszmarem, to, tak po prostu, oldskulowy hit z całkiem ładną melodią i nośnym refrenem. Jednak do rzeczy.
Grupa Pussycat została założona przez trzy siostry: Toni, Betty i Marianne Kowalczyk. Ich ojczymem był polski żołnierz osiadły po wojnie w Holandii. Kiedyś usłyszałem błędnie, że pan Kowalczyk to ich ojciec i byłem nieco zdziwiony. Bo, używając słów Marii Czubaszek, w żyłach tych „nienachalnych z urody” dziewczyn, raczej nie mogła płynąć polska krew. No, ale uszczypliwości na bok.
Przed utworzeniem zespołu siostry były operatorkami telefonicznymi w Limburgii. Po raz pierwszy zwróciły uwagę publiczności jako Zingende Zusjes (Singing Sisters), wykonując dobrze przyjęty repertuar składający się z niemieckojęzycznych piosenek. Po dołączeniu perkusistki, pragnąc wyrwać się z ograniczeń lokalnej sceny, grupa całkowicie zmieniła swoje brzmienie, zmieniła nazwę i wykonała stosowny ukłon w stronę – jakbyśmy to określili u nas – ruchu bigbitowego. Do składu dołączył również Lou Willé grający wcześniej w grupie Ricky Rendall and His Centurions. Wkrótce muzyk ten poślubił Toni i wraz z siostrami stworzył Sweet Reaction.