Na pozór to tylko kilka pikników z dmuchańcami i muzyką. Jednak dla mieszkańców ulicy Jasnej w Tarnowie stały się one źródłem gorącego konfliktu. Lodziarnia „Mona Liza” przyciąga rodziny z dziećmi, ale sąsiedzi z domu stojącego tuż obok mówią, że niedzielny odpoczynek zamienia się w koszmar. Spór eskaluje – pojawiły się banery na płotach, zawiadomienia do prokuratury, a w sprawę włączono policję, straż miejską oraz adwokatów.
Zabawa w ogrodzie lodziarni
Od maja właściciele lodziarni – Milena Grzesik i Piotr Jasiński – organizują przy swoim lokalu rodzinne atrakcje: malowanie twarzy, pluszowe maskotki i dmuchane zjeżdżalnie.
– Chcemy, żeby dzieci miały radość, a rodzice spokojne miejsce na lody – podkreślają. Dodają, że imprezy odbywają się najwyżej dwa razy w miesiącu i kończą przed wieczorem.
Pikniki przyciągają dzieci i rodziców z okolicznego osiedla, zazwyczaj jest to maksymalnie kilkanaście osób.
– Każdorazowo zapewniamy fajną zabawę, chyba lepiej żeby dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu, niż przed komputerem. Ponadto zawsze zapewniamy ochroniarza, aby zagwarantować jak najwyższy poziom bezpieczeństwa – tłumaczy pan Piotr.
– Już trzeciego dnia po otwarciu lodziarni mieliśmy donos do sanepidu i kontrolę, następnie donos do inspekcji budowlanej, na każdym pikniku mamy interwencję policji – mówią właściciele lodziarni. – Chcieliśmy również zrobić dla dzieciaków kino plenerowe, ale na pewno skończyłoby się to wizytą policji. Zrezygnowaliśmy, gdyż chcemy zaoszczędzić stresu najmłodszym.
To tylko fragment tekstu… |
![]() REKLAMA (3)
Cały artykuł dostępny tylko dla subskrybentów. Wykup nielimitowany dostęp BEZ REKLAM do wszystkich treści i wydań elektronicznych tygodnika TEMI już od 4 zł! Jesteś już subskrybentem? Zaloguj się |