Wirtuoz gitary już nie zagra

0
REKLAMA

Jeff Beck nie żyjeW minionym tygodniu świat obiegła informacja o niespodziewanej śmierci Jeffa Becka. Artysta zmarł w Nowym Jorku na bakteryjne zapalenie opon mózgowych, tuż po zakończeniu trasy z Johnnym Deppem. Miał 78 lat.

Jakiś czas temu dobry znajomy Becka, legendarny kolega po fachu, Eric Clapton, tak się wyraził: Uważam Becka za najlepszego gitarzystę, jakiego kiedykolwiek widziałem. A widziałem niejednego. Inny kumpel Becka, wybitny gitarzysta, Jimmy Page, stwierdził kilka dekad temu: Kiedy gra, to chyba nie istnieje nikt lepszy.

W rzadko udzielanych wywiadach Jeff Beck wspominał, że w jego domu — dzięki matce, która często grała utwory swoich ulubionych kompozytorów na fortepianie — pełno było muzyki klasycznej. Ojciec natomiast był fanem Arta Tatuma, Fatsa Wallera i Louisa Armstronga. Tym samym Beckowi od dzieciństwa towarzyszyły brzmienia klasyczno-jazzowe, które nie tylko ukształtowały jego gust, ale — co ważniejsze — jego niezwykłą wyobraźnię muzyczną. Poza tym artysta otrzymał bardzo solidne przygotowanie muzyczne. Ukończył Wimbledon Art College w klasie skrzypiec, pobierając jednocześnie lekcje gry na fortepianie.

REKLAMA (2)

Jako dziewiętnastolatek zadebiutował w roli gitarzysty w zespole rhythm’n’bluesowym The Tridents. Dwa lata później trafił na miejsce Erica Claptona do The Yardbirds, prekursorskiej grupy w historii hard rocka. Ciekawe, że jeszcze zanim Clapton opuścił The Yardbirds, Jimmy Page — otrzymawszy od managera propozycję objęcia w zespole funkcji gitarzysty prowadzącego — polecił w swoje miejsce sprawdzonego kumpla w osobie Jeffa Becka. Ten zaś, w dowód uznania i przyjaźni, podarował mu rzadki egzemplarz gitary Fender Telecaster.

W Yardbirds Beck z powodzeniem stosował nowatorskie rozwiązania brzmieniowe, jak na przykład kontrolowane sprzężenie zwrotne, wykorzystane w legendarnym utworze Shapes Of Things.

Rozstanie z The Yardbirds zaowocowało nie mniej wartościową muzyką. Gitarzysta założył bowiem The Jeff Beck Group, nagrywając z zespołem znakomite płyty (Truth, Beck-Ola), które legły u podstaw hard rocka. Krążki te zaprezentowały Becka jako autora świetnych pomysłów aranżacyjnych, a przy tym kompozytora utworów o oryginalnej kolorystyce i złożonej strukturze rytmicznej.

W latach 1972 -1974 artysta wspólnie z Timem Bogertem i Carmine’em Appice’em, założył hardrockowe supertrio Beck, Bogert And Appice.

W 1975 roku Beck wydał solową płytę Blow By Blow, uchodzącą za jego najdojrzalsze dzieło w karierze. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych dokonał jednak kolejnego zwrotu i nawiązał współpracę ze znakomitymi instrumentalistami jazzowymi — Janem Hammerem oraz Stanleyem Clarkiem.

W latach osiemdziesiątych ograniczył działalność artystyczną, powrócił do rhythm’n’bluesa i muzyki soul. Młodszej widowni przypomniał się przebojem People Get Ready Curtisa Mayfielda. Utwór ten, zarejestrowany przy udziale starego przyjaciela — Roda Stewarta, znalazł się na wielu listach przebojów.

Przy swoim niezwykłym talencie i fenomenalnej technice, Beck zawsze podchodził do muzyki w sposób emocjonalny. Na łamach magazynu „Guitar Player” tak się wypowiedział: Wszystkim, co robię, kierują emocje. Mogę grać jak automat, ale to brzmi strasznie. Muszę być podkręcony, muszę być w odpowiednim nastroju. A następnie dodawał: Chwytam gitarę i jeśli po dziesięciu minutach jestem na siebie wkurzony, odkładam ją z powrotem. A jeśli nie, gram dalej.

REKLAMA (3)

Beck był też wybornym sidemanem. Uczestniczył w nagraniach Donovana, Micka Jaggera, Roberta Planta, Jimmy’ego Page’a, Rogera Watersa czy Tiny Tuner. W przypadku Tiny, a miało to miejsce przy nagrywaniu płyty Private Dancer, zrezygnował z honorarium i oznajmił jej: wystarczy, że podpiszesz mi gitarę.

Artysta zdobył osiem nagród Grammy i dwukrotnie został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame — raz z zespołem Yardbirds w 1992 roku, a potem w 2009 jako artysta solowy.

W 2010 roku Joe Perry, gitarzysta Aerosmith, stwierdził: Jeff Beck jest najlepszym gitarzystą na świecie. Ktoś taki pojawia się tylko raz na pokolenie.

Zaraz po śmierci artysty Tony Iommi (Black Sabbath) tak się wyraził: Był wybitnym, ikonicznym, genialnym gitarzystą — nigdy nie będzie drugiego Jeffa Becka. Z kolei David Gilmour tak napisał: Jestem zdruzgotany wiadomością o śmierci mojego przyjaciela i bohatera, którego muzyka zachwycała i inspirowała mnie i niezliczoną grupę osób przez tyle lat… Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Mick Jagger natomiast tak wyraził swój żal: Wraz ze śmiercią Jeffa Becka straciliśmy wspaniałego człowieka i jednego z największych gitarzystów na świecie. Wszyscy będziemy za nim bardzo tęsknić.

# TEMI, Fonograf, Wirtuoz gitary już nie zagra Krzysztof Borowiec, Jeff Beck nie żyje Krzysztof Borowiec, wspomnienie Jeffa Becka Krzysztof Borowiec

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze