Głos z Gromnika

0
Dominika Pruchnicka
Dominika Pruchnicka
REKLAMA

Dominika uwielbiała śpiewać już od najmłodszych lat. Szkolne akademie, gminne przeglądy, występy w kościołach, lokalne festiwale nie mogły odbyć się bez jej udziału.
– Wychodziło mi to chyba całkiem nieźle, bo zostałam laureatką kilku konkursów, jak chociażby Pogórzańskiego Festiwalu Piosenki czy English Song w Wojniczu. Zawsze miałam ogromne wsparcie ze strony rodziców. Z moją mamą potrafiłyśmy spędzać wiele godzin przy utworach Celine Dion. Jestem wielką fanką kanadyjskiej wokalistki i chciałabym kiedyś pójść jej śladami – mówi Dominika.
Mieszkanka Gromnika, która skończyła szkołę muzyczną w klasach o profilu wokalno-aktorskim oraz fortepianu klasycznego, w czasie tegorocznych wakacji postanowiła zrobić kolejny krok w kierunku związania swojego życia ze sceną.
– Wybór padł na udział w telewizyjnym „The Voice of Poland”. Nie była to jedyna opcja, bo w grę wchodziły również „Must Be The Music” oraz „Mam talent”, jednak doszłam do wniosku, że w pierwszym z nich zdecydowanie bardziej od solistów promowane są zespoły, a produkcja TVN-u opiera się na poszukiwaniu różnych talentów, nie tylko muzycznych. „The Voice of Poland” wydawał się dla mnie lepszy jeszcze z jednego powodu: w jury zasiada Marysia Sadowska, którą uwielbiam i za wszelką cenę chciałam znaleźć się w jej zespole.
Wcześniej jednak młoda wokalistka z Gromnika musiała przejść casting, na którym pojawiło się kilka tysięcy osób chcących wziąć udział w programie. Dominika podczas eliminacji wykonała dwa utwory – „Piosenkę księżycową” Varius Manx oraz „Say Something” z repertuaru Christiny Aguilery.
– Moją mocną stroną są ballady, dlatego przeważnie decyduję się śpiewać wolne, klimatyczne utwory. Ludzie często pytają mnie, czy wolę śpiewać po polsku, czy po angielsku. Być może niektórych zaskoczę, ale lepiej czuję się w anglojęzycznych utworach. Nie wymagają one takiej dykcji jak polskie piosenki. Poza tym zawsze można zmienić coś w tekście, bo nie wszyscy znają język angielski – śmieje się 17- latka i dodaje, że o tym, iż dostała się do programu, dowiedziała się przez telefon, kupując w sklepie… ziemniaki. – Z wrażenia upuściłam reklamówkę, a jej zawartość rozsypała się po podłodze.
„Przesłuchania w ciemno”, które odbywają się na początku każdej edycji „The Voice of Poland”, wzbudziły w Dominice sporo emocji, zwłaszcza że na swój występ czekała blisko… 12 godzin.
– W studiu pojawiłam się o 6:30, a na scenie wystąpiłam kilka minut po godzinie 18. Stres był olbrzymi. Nie wiedziałam, czy moje wykonanie utworu „Sign of the Times” z repertuaru Harry’ego Stylesa spodoba się jurorom. Po cichu liczyłam jednak na to, że Marysia Sadowska odwróci swój fotel i trafię do jej grupy.
Ostatecznie okazało się, że oprócz Marysi swoje fotele odwrócili również Andrzej Piaseczny i Michał Szpak. Trójka jurorów za wszelką cenę chciała mieć 17- latkę w swojej grupie, lecz ta okazała się stanowcza i wybrała grupę wokalistki.
– W Warszawie spędziłam cudowne dwa tygodnie. Z perspektywy czasu na pewno ponownie postawiłabym na Marysię. W trakcie trwania programu i na próbach udzielała mi wielu cennych wskazówek. Zresztą o wszystkich jurorach mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Okazali się zwykłymi, miłymi ludźmi. Przede wszystkim mam tu na myśli Michała Szpaka, który jest strasznie sympatyczną osobą i potrafi poświęcić swój czas każdemu, kto go tylko o to poprosi.
Dominika nie ukrywa, że po programie jej życie uległo zmianie. Do tej pory wiele osób wiedziało, że potrafi śpiewać, jednak uczestnictwo w „The Voice of Poland” sprawiło, że zaczęli kontaktować się z nią ludzie, których do tej pory nie znała.
– Otrzymałam mnóstwo wiadomości na Facebooku. Niektórzy gratulowali mi sukcesu, a inni… namawiali na spotkanie. Nie brakowało również próśb z dalszych rejonów kraju, aby wysłać zdjęcie z autografem. Co jakiś czas zaczepiana jestem również w sklepach z prośbą o podpis czy wspólne zdjęcie. To dla mnie nowość – mówi Dominika. Przyznaje, że nie wyobraża sobie, aby w przyszłości miała zarabiać na życie w jakikolwiek inny sposób, niż stojąc z mikrofonem na scenie. – Chcę zrobić sobie roczną przerwę, skupić się na maturze i zdaniu egzaminu na prawo jazdy. A później studia na Uniwersytecie Rzeszowskim na kierunku jazz i muzyka rozrywkowa. Pojawiło się już także kilka propozycji ze strony menedżerów, którzy oferują mi występy w różnych częściach kraju. Nie wykluczam, że pojawię się na kilku festiwalach i konkursach, również tych organizowanych w naszym regionie. Za dwa lata chciałabym jednak ponownie spróbować swoich sił w „The Voice of Poland”. Jurorzy nie ukrywali, że moje odpadnięcie z programu związane było m.in. z moim wiekiem. Mam 17 lat, więc nie warto już teraz wrzucać mnie na głęboką wodę. A za dwa lata kto wie…? Być może wtedy okażę się już nie tylko „głosem Gromnika”, ale i całej Polski? – kończy z uśmiechem Dominika.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze