Nauczycielska szkoła przetrwania

0
nauczycielska szkola przetrwania
nauczycielska-szkola-przetrwania
REKLAMA

– Kiedy do klasy wchodził pan profesor, milkły wszystkie głosy, cisza była taka, że słychać było przelatującą muchę i skrzypiące buty nauczyciela – swoje licealne czasy wspomina Tadeusz. – Teraz ja stoję po drugiej stronie biurka i moje wejście do klasy wygląda tak, że nikt mnie nie widzi ani nie słyszy. Dziewczęta poprawiają fryzury i makijaż, chłopcy rzucają w siebie plecakami, wszyscy przeklinają. Chcąc nie chcąc, muszę towarzystwo przywołać do porządku krzykiem, bo inaczej nie zacząłbym lekcji.

Przecież dzieci uczą się, starają, tylko…
Tadeusz uczy matematyki, jego rodzice byli nauczycielami. – Młodzież kompletnie się nie uczy. Nie dlatego, że matematyka jest trudna, ale ze zwykłego lenistwa. Nie wierzę, że ktoś, kto przysiądzie fałdów, nie nauczy się kilku regułek i wzorów, które potem łatwo podstawić do zadań. Rzekomą trudnością przedmiotu tłumaczą swoją gnuśność umysłową. W klasie uczy się kilka osób, reszta olewa wszystko i zastanawiam się, co oni właściwie robią w liceum?
W szkole godzin wiele nie ma, ale sprawdzanie klasówek i kartkówek zajmuje Tadeuszowi mnóstwo czasu. Byłoby krócej, gdyby nie to, że musi odczytywać hieroglify, bo staranne napisanie kilkunastu linijek przerasta prawdopodobnie możliwości uczniów. Zatroskani rodzice to osobny rozdział w życiu nauczyciela. – Przychodzą i mówią, że przecież dzieci uczą się, starają, ale ta matma taka trudna… Szlag mnie wtedy chce trafić, a żołądek wywraca mi się z nerwów na lewą stronę! Przygotowania do matury wyglądały tak, że zadanie na poziomie szóstej klasy podstawówki potrafiła rozwiązać garstka uczniów. Kilkoro uczniów nie zdało, więc oczywiście winą obarczono mnie, że nie potrafię wytłumaczyć i jestem zbyt surowy. Rozwiązywaliśmy przykładowe zadania, wszystko rozpisane i rozrysowane, kto nie pojął, mógł przyjść po lekcjach, czekałem codziennie. Nietrudno się domyślić, że pies z kulawą nogą się nie pojawił – denerwuje się Tadeusz. Dlatego musi czasem się napić, ostatnio chyba jakby częściej. – Jak tak dalej pójdzie, zostanę alkoholikiem, ale po lekcjach jestem tak zestresowany, że muszę się rozluźnić i dać upust emocjom.

REKLAMA (3)

Odwalanie pańszczyzny
Agata blisko siedem lat pracowała w przedszkolu. – Lubiłam to. Przygotowywałam się do zajęć, zawsze starałam się, aby były ciekawe dla maluchów, miałam doskonały kontakt z ich rodzicami. Cieszyłam się, bo moje zaangażowanie zostało docenione, dostałam nawet nagrodę od burmistrza – wspomina kobieta.
Po kilku latach pracy poczuła zmęczenie, była wypalona, brakowało jej pomysłów. Pokombinowała trochę ze zwolnieniami lekarskimi i odpoczywała przez kilka miesięcy. To jednak nic nie dało, krzyk dzieci doprowadzał ją do szału, a na widok ich rodziców dostawała białej gorączki. – Dzieci były nieznośne, rozpieszczone, uważały, że wszystko im wolno. Niektóre, gdy zwróciłam im uwagę, rzucały się na podłogę i wrzeszczały wniebogłosy. Tak pewnie terroryzowały rodziców. Nie pozwoliłam sobą manipulować, więc już na drugi dzień miałam na karku rozhisteryzowane mamusie. Dopytywały się, z jakiego to powodu ich skarby płakały i żądały, aby się to nie powtórzyło. Ale niestety powtarzało się, więc mamusie szły do dyrektorki, a ta nie szczędziła mi ostrych słów. Wypominała, że jestem starą panną, nie mam swoich dzieci, więc prawdopodobnie nie umiem się z nimi obchodzić.
Agata przestała się angażować, prowadziła obowiązkowe zajęcia, a potem tylko pilnowała, żeby nikomu nic złego się nie stało. – Praca przestała sprawiać mi jakąkolwiek przyjemność, czułam, że odwalam pańszczyznę. Popołudniami byłam wykończona, nie mogłam jeść ani spać, skupić się nad książką czy filmem było nie sposób. Poszłam do lekarza, potem drugiego, powiedziano mi, że mam depresję. Zaczęła łykać tabletki i wydawało się, że wszystko wraca do normy. Do czasu.
– Był w grupie chłopczyk, jedyne dziecko bogatych rodziców, rozpuszczony i zdemoralizowany. Pewnego dnia złapał za głowę inne dziecko i zaczął nią uderzać o ścianę jak rasowy bandyta. Tego, co stało się chwilę później, Agata nawet dobrze nie pamięta – dostała ataku szału, chwyciła dziecko za ramiona i zaczęła nim potrząsać, uderzyła go i krzyczała, że jest rozpieszczonym bachorem… Rodzice napisali skargę do dyrektorki przedszkola i do burmistrza.
Zwolniła się, wiedziała, że dłużej nie da rady, teraz prowadzi swoją małą firmę i szczerze współczuje nauczycielom. – To jest ciężki kawałek chleba, fakt, zarobki są coraz lepsze, ale atmosfera wokół nauczycieli jest coraz gorsza i wymagania coraz wyższe. Słychać głosy, że mało pracują, dużo im za to płacą, ale nikt, kto oko w oko nie stanął z grupą dzieci, nie wie, o czym mówi.

REKLAMA (2)

Dinozaury pod Grunwaldem
Marzena uczy historii w gimnazjum.
– Przedmiot łatwy i przyjemny, ale nie dla moich podopiecznych. Bo trzeba siąść i trochę poczytać. Na lekcjach większość buja w obłokach, gdyby ich zapytać, o czym mowa, nie mieliby pojęcia. Rozmawiają, jedzą, odrabiają inne lekcje… Zwracam uwagę, proszę, wszystko jak grochem o ścianę. Do domu zadaję do przeczytania jakiś rozdział, bardzo rzadko jakąś pracę pisemną, większość zadowala się oceną mierną, byle tylko zaliczyć. Ich zdaniem historia nie jest do niczego potrzebna… Śmiesznie i strasznie jest, gdy odpytuję uczniów. W ostatniej klasie gimnazjum wiele dzieci nie ma pojęcia, w którym roku wybuchła II wojna światowa. Jeden z uczniów zapytał, czy w czasie, gdy była bitwa pod Grunwaldem, żyły jeszcze dinozaury – to wcale nie był żart ani prowokacja – opowiada nauczycielka.
Jak odreagowuje stres? Zażywa tabletki na uspokojenie, z pomocą psychologa nauczyła się kilku technik relaksacyjnych, które stosuje w chwilach największego napięcia. – Najgorsze jest chamstwo uczniów: nie znają słowa „przepraszam”, „dziękuję”, przeklinają, wyżywają się nawzajem na sobie… Czasem żartujemy z kolegami, że w szkole jest jak w dżungli…Coraz częściej jestem jednak przekonana, że tak jest faktycznie.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze