Lights Out

0
Zespół UFO - Lights-Out
REKLAMA

Zespół UFO - Lights-Out7 maja 1977 roku wydano szósty studyjny album brytyjskiego zespołu UFO. W bogatej dyskografii bandu krążek ten, zatytułowany Lights Out, uważany jest za jeden z najlepszych.
Dziś mało kto o tym pamięta, ale w połowie lat 70. UFO pozostawał jedną z największych atrakcji koncertowych w Europie. Ten band – inspirujący się dokonaniami The Who, Spooky Tooth czy Small Faces – wypracował swój własny styl, może nie wybitnie finezyjny, ale za to pełen żywiołowego rocka spod znaku hard’n’heavy, co znakomicie było słychać w nagraniach live. W maju 1977 roku na łamach magazynu Sounds Phil Mogg (wokalista) twierdził, że to chyba dlatego, iż nie ma wielu podobnych zespołów. Stosownym dowodem na te słowa pozostaje koncertowy album Strangers In The Night, wydany dwa lata później od opisywanego tu krążka.
W tamtych odległych czasach Lights Out wpadł mi w ręce latem 1977 roku, a zatem, jak na tamtą dekadę, niemal wkrótce po ukazaniu się na rynku płytowym. Jakim cudem stało się to w zgrzebnym, prowincjonalnym PRL-u? Dziś już nie bardzo pamiętam. Faktem jednak pozostaje, że wśród albumów firmowanych przez UFO – obok wcześniejszego No Heavy Petting – stał się moim ulubionym. Tak pozostało do dziś.

Phill Mogg (współautor większości utworów na płycie) na łamach wspomnianego magazynu Sounds, zdecydowanie utrzymywał, że wydany właśnie nowy album, Lights Out, jest pod każdym względem najlepszy w dorobku UFO. Nie były to słowa na wyrost.
Longplay był pierwszym w dyskografii UFO, który zawierał zbudowane z rozmachem aranżacje smyczkowe. W stosunku do poprzednich płyt pokazywał, że muzyków stać na utwory o bardziej złożonych strukturach z jednoczesnym zachowaniem zgrabnych linii melodycznych.
Producent płyty, który wtedy właśnie podjął współpracę z UFO, Ron Nevison (współpracownik m.in. Led Zeppelin) powierzył stworzenie aranżacji smyczków i dęciaków Alanowi McMillanowi. Efektem jego pracy stała się wyborna porcja muzyki z fragmentami na refleksję, łagodne brzmienia, a także na rockowy czad.
Wszystkie utwory, które wypełniły album, z wyjątkiem piosenki Alone Again Or z repertuaru zespołu Love, były zasługą całego zespołu, choć przede wszystkim Phila Mogga i znakomitego gitarzysty Michaela Schenkera.

REKLAMA (3)

Płytę otwierał „z kopa” utwór Mogga i basisty Pete’a Waya Too Hot To Handle, może nie arcydzieło, ale trudno mu było odmówić stosownego drive’u i rockowego pazura. Następna w kolejności piosenka – Another Suicide przywoływała klimat utworów z płyty No Heavy Petting i odniesienia do muzyki The Who. Kolejnym numerem, tym razem z klawiszowym intro debiutującego w zespole Paula Raymonda, był przejmujący Try Me, który przy okazji dowodził jak istotną rolę mogą pełnić smyczki.
Znakomity kawałek tytułowy z kapitalną galopadą i ciętym riffem, stanowił kwintesencję muzyki hard’n’heavy bandu. W podobnym stylu brzmiał buzujący emocjami Electric Phase, zawierający kolejny ostry riffowy pazur.
Całość wieńczyła kompozycja Love To Love, najokazalsza, a zarazem najsubtelniejsza (obok Try Me) z napisanych przez spółkę Schenker – Mogg. Ta rozbudowana – o heavy metalowej proweniencji – ballada zawierała wyborną orkiestrową kolorystykę. Nie bez przyczyny Steve Harris (założyciel, lider i basista zespołu Iron Maiden) nazwał ją niegdyś swoją ulubioną piosenką. Nic zatem dziwnego, że w wielu swoich kompozycjach, zarówno w sposobie aranżacji, jak i w budowaniu nastroju czerpał zeń inspiracje.
Pewną ciekawostkę stanowiło zdjęcie, które znalazło się na okładce. Zostało wykonane w londyńskiej elektrowni Battersea, tej samej, którą widać na kopercie płyty Animals zespołu Pink Floyd.

REKLAMA (2)

Po wydaniu Lights Out tygodnik New Musical Expresss (szydzący nieco z nazwy zespołu, a także z okładki) skonstatował, że UFO to znacznie więcej niż grupa wskrzeszająca muzyczne lata 60, a jej styl lokuje się między Free a Deep Purple. Zważywszy na smyczkowe aranże brzmiało to trochę dziwnie, ale na pewno nobilitująco.
Osiągając 23 miejsce na liście Billboard 200, album UFO pozostaje najwyżej notowanym wydawnictwem zespołu w Stanach Zjednoczonych.
Po latach magazyn Kerrang! umieścił go na 28 miejscu listy 100 najwspanialszych heavy metalowych albumów wszechczasów. To solidna pozycja, jak najbardziej zasłużona. Bo, jakby nie było, Lights Out zawiera solidne kompozycje w bardzo solidnym, czasami niemal natchnionym wykonaniu.
Rok pod Lights Out zespół wydał album Obsession, a gdy koncertowy Strangers In The Night ukazał się w sprzedaży, Michaela Schenkera nie było już w zespole. Ponoć chciał go zastąpić Eddie Van Halen, ale nie pojawił się na przesłuchaniu, bo uznał, że nie jest wystraczająco dobry.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze