Wszystkie jednak sposobności nie zapobiegną jeszcze powszechnemu w okolicach Tarnowa zjawisku: planowanym wyłączaniom ulicznych latarni.
– W tym roku zaoszczędzimy 103 tys., a w przyszłym ponad 132 tys. zł – mówi z satysfakcją Marcin Kiwior, wójt gminy Skrzyszów. – Cieszymy się z podjętej wcześniej decyzji, choć niektórzy nas straszyli, że niedobrze się to skończy, że będą nam wyłączać prąd. Nic z tych rzeczy. Wszystko jest w porządku, a oszczędności rosną.
Wójt Skrzyszowa opowiada o elektronicznym przetargu na zakup energii elektrycznej zgodnie z wymogami ustawy o zamówieniach publicznych, na który samorząd zdecydował się w 2012 roku. To skutek częściowego zliberalizowania tego rynku w Polsce.
– Na podstawie elektronicznej licytacji wybraliśmy firmę, która zaoferowała najniższą cenę za jedną megawatogodzinę. Miło było patrzeć na monitor komputera, na którym ceny co pewien czas spadały – mówi Marcin Kiwior. – W naszej gminie oszczędności w skali roku sięgają teraz prawie 20 procent.
Umowa dotyczy zakupu energii elektrycznej niezbędnej w urzędzie, placówkach oświatowych, budynkach użyteczności publicznej i obiektach komunalnych dla oświetlenia ulicznego… Negocjacjom nie podlegają koszty przesyłu prądu – opłaty są stałe.
Z nowych rozwiązań zadowolona jest także gmina Zakliczyn. Roczne oszczędności to 80-100 tys. zł.
– Każda zaoszczędzona kwota w obliczu rosnących zadań, które spadają na samorządy, bardzo się liczy – podkreśla Janusz Krzyżak, sekretarz gminy.
Podobnie jest w gminie Żabno. Po drugim przetargu oszczędności przekroczyły kwotę 100 tys. zł rocznie.
– U nas wygrała firma Tauron, która daje nadzieję na jeszcze niższą cenę w przyszłości – informuje Zbigniew Lustofin, zastępca burmistrza.
Żabno, podobnie jak wiele innych gmin w regionie, nie chce jednak dokonywać u jednej firmy zakupu kompleksowego, czyli energii oraz usługi dystrybucji.
– Dystrybucja wciąż pozostaje w jednych rękach, więc nie chcemy zamykać drogi konkurencji, która zawsze może zaoferować korzystniejsze stawki – tłumaczy Zbigniew Lustofin.
Coraz częściej samorządy organizują się w tzw. grupy zakupowe, dzięki czemu dostawcy i dystrybutorzy energii oferują jeszcze niższe ceny.
Poczynione w przetargach oszczędności nie wyeliminowały jednak zjawiska wygaszania nocą ulicznych lamp w niektórych miejscowościach.
– Mamy do czynienia z taką sytuacją u nas – przyznaje wójt Skrzyszowa. – Za prąd płaci się po pół miliona zł rocznie, co dla wiejskich gmin jest dużym wydatkiem. Mieszkańcy zdają sobie sprawę z tego i rozumieją sytuację. Dlatego godzą się, by w niektórych punktach gasić nocą lub nad ranem uliczne latarnie i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na przykład na remont chodnika czy drogi.
Zastępca burmistrza Żabna również potwierdza, że wyłączanie części oświetlenia ulicznego dzieje się po konsultacjach i za zgodą mieszkańców.
– To przynosi dodatkowe oszczędności, które można spożytkować w różny sposób – zaznacza. – Na pewno nie wyłączymy lamp w centrum Zakliczyna choćby dlatego, by nie narażać naszych przedsiębiorców, którzy mają tam swoje firmy, na działanie włamywaczy lub chuliganów.
Możliwe, że problemu by nie było, gdyby stosowane było oświetlenie oparte na nowoczesnej, energooszczędnej technologii.
– Zamontowaliśmy eksperymentalnie kilka punktów oświetlenia LED tylko w jednej zatoczce autobusowej. W czasie wakacji cały rachunek opiewał na kwotę ponad 60 zł. To są kolejne możliwości oszczędzania na prądzie – uważa Marcin Kiwior.
Do takich eksperymentów przekonany jest też Zbigniew Lustofin.
– Podobno lampy indukcyjne dają jeszcze większe oszczędności. Moja gmina, ale i inne, chętnie poszłaby w tym kierunku. Jest tylko zasadniczy problem – właścicielami infrastruktury oświetleniowej są firmy energetyczne, które nie są zainteresowane jej modernizacją. Rozumiem, że nie mają one w tym interesu, ale mamy my, samorządy. Wcześniej lub później ten problem trzeba będzie rozwiązać.
