Wojciech z Bagien i jego wieża

0
wojciech z bagien
wojciech z bagien
REKLAMA

Sześć lat budowy
Ponad 17 metrów wysokości. 7,5 m na 7,5 m u podstawy i cztery kondygnacje. Na samym dole pomieszczenie na loch, zbrojownie, skarbiec. Na drugim piętrze izba czarna, służąca do spania, gotowania i jedzenia. Kolejny poziom, to renesansowa izba biała, w której podejmowano gości. Na samej górze pomieszczenie bojowe ze strzelnicami. Właśnie tak prezentuje się dzieło, na którego budowę Wojciech Maniak przeznaczył blisko sześć lat. Przez lata wraz ze swoją żoną działał w grupach rekonstrukcyjnych, był również jednym z twórców Stowarzyszenia Zamek Tarnowskich w Tarnowie. Swego czasu chciał przekazać sporą sumę na projekt odbudowy głównej wieży zamku na Górze Św. Marcina w Tarnowie. Władze miasta nie były jednak zainteresowane tą propozycją, więc pan Wojciech zdecydował się zbudować coś swojego. – Dziś nie chcę wracać do tego, co było kiedyś. Udało mi się znaleźć odpowiednie miejsce w Oleśnicy, niedaleko Dąbrowy Tarnowskiej. Cztery kilometry stąd, w Gorzycach nad Dunajcem, w czasach średniowiecza znajdował się gród, więc budowa wieży w Oleśnicy miała w tym przypadku uzasadnienie historyczne. Dzięki pomocy teścia, który przekazał mi część swojego pola, budowę rozpoczęliśmy w 2010 roku.
Wieża nie mogła powstać w oryginalnej lokacji, ponieważ dziś… płynie tam Dunajec. Niestety inna lokalizacja powoduje, że nie może być nazywana rekonstrukcją, lecz repliką. Pracy przy jej budowie było mnóstwo. Teren, na którym miała zostać wybudowana, był terenem bagiennym. Nieopodal znajdował się staw. To właśnie od bagien, które były jednym z większych problemów przy budowie, panu Wojciechowi nadano tytuł – „Wojciecha z Bagien”. – To dosyć śmieszna historia. W momencie, kiedy walczyliśmy z bagiennym terenem, a wywieźliśmy stąd ponad 800 m sześciennych rozmiękłej ziemi, hitem w polskich mediach był utwór „Jožin z bažin”. Rekonstruktorzy wpadli na pomysł, aby co nieco zmodyfikować ten tytuł i odpowiednio dopasować go do mnie. Spodobało mi się i tak już zostało.


Rekonstrukcje to jego specjalność
Niedawno w okolicach wieży odbył się kolejny już turniej rycerski, na którym zjawiło się setki osób. Można było podziwiać walki na miecze, wziąć udział w turnieju strzelania z łuku czy konkursie kaligraficznym, a także otrzymać odcisk z prawdziwej średniowiecznej pieczęci. – Organizacją tego typu turniejów zajmujemy się już trzeci rok i z każdym kolejnym rokiem cieszy się on coraz większym zainteresowaniem zarówno wśród osób dorosłych, jak i dzieci. Na miejscu rozbiliśmy obozowisko, tak aby każdy mógł przyjrzeć się z bliska realiom życia obozowego sprzed kilku stuleci. Wieczorem można było wziąć udział w rekonstrukcji bitwy, która dotyczyła eksterminacji Prusów – mówi Wojciech Maniak. – Wszystkie czynności, które wykonujemy, zgodne są z przekazami naukowymi. Sposób, w jaki przygotowujemy posiłki, ubieramy się czy śpimy, zgodny jest ze średniowieczną tradycją.
Projekt zakłada szkolenia i pokazy w wykonaniu zaprzyjaźnionych grup rekonstrukcji historycznej z całego kraju. W najbliższym czasie w wieży mają odbywać się zawody rycerskie, lekcje tańca, zajęcia z tkactwa, garncarstwa czy snycerstwa.
Same turnieje rycerskie pochłaniają jednak sporą część budżetu. Nie zdarzyło się jeszcze, aby zyski z imprezy pokryły całkowite koszty. – Celem budowy wieży nigdy nie było, aby czerpać z niej zyski. Wieża miała być od ludzi dla ludzi bez żadnego komercyjnego przeznaczenia. Nie ukrywam, że czasami ciężko jest o sponsorów. Najbardziej zależy mi na tym, aby dzieci, które pojawiają się na organizowanych przez nas imprezach, miały zapewnione darmowe wyżywienie, chociażby w postaci kiełbasek czy owoców. Mimo iż wiele jest organizacji, które nas wspierają, czy to medialnie, czy też finansowo, to jest to kropla w morzu potrzeb. W zeszłym roku zorganizowaliśmy 18 dużych imprez. Do każdej musieliśmy dołożyć od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

REKLAMA (3)

Sprzedać dom i zamieszkać w wieży
Budowa sporo go kosztowała, a większość prac została wykonana ręcznie, aby jak najwierniej oddać wygląd wieży z XIII wieku. Już od roku myśli o sprzedaży swojego domu w Tarnowie, aby wraz z żoną zamieszkać w wieży. – Mam nadzieję, że już za niedługo znajdzie się kupiec. Mogę sprzedać dom z całym umeblowaniem! Oprócz telewizora… Bo mimo iż w Oleśnicy będziemy żyć jak w średniowieczu, to od czasu do czasu warto dowiedzieć się, co słychać w wielkim świecie – śmieje się pan Wojciech. Wieżę już od dawna traktuje jak swój nowy dom. Od wielu lat spędza tam większość swojego czasu. Jego żona zmieniła nawet pracę i przeniosła się do Dąbrowy Tarnowskiej, aby w Oleśnicy zjawiać się jak najszybciej i jak najczęściej.
Kiedyś nazywano go dziwakiem, który porywa się z motyką na słońce. Dziś sam śmieje się z tych, którzy w niego nie wierzyli. – Ze względu na moje nazwisko naprawdę ciężko mnie obrazić. Dziś ludzie przychylniej patrzą na to, co udało mi się do tej pory dokonać. Sąsiedzi są mili i zawsze podbudują jakimś ciepłym słowem. Ci mieszkańcy Oleśnicy, którzy przybyli tutaj z większych miejscowości, nigdy nie dziwili się mojej pasji i temu, że się jej poświęcam. Gorzej było z rodowitymi mieszkańcami, ale i to uległo już znaczącej zmianie.
Planem na najbliższe lata jest budowa średniowiecznej wioski wokół wieży. – W ten sposób stworzyłbym takie swoje królestwo… Nie mam celu końcowego, ponieważ po jego realizacji pozostałoby mi już chyba tylko umrzeć. A ja nie chcę umierać! Chcę nadal budować, budować, budować… Tak jak w średniowieczu.

REKLAMA (2)
Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze