Smutny stadion

Unia Tarnów - Zdunek Wybrzeże Gdańsk 35:55

0
UniaTarnów ZdunekWybrzeżeGdańsk
Fot. Paweł Wilczyński
REKLAMA

Bardzo smutno było w wielkanocny poniedziałek na Stadionie Miejskim w Mościcach. Prawdopodobnie pierwszy raz w historii ligowych potyczek tarnowian, na trybunach nie było kibiców. Po drugie gospodarze przegrali z drużyną mającą ekstraligowe aspiracje i to bardzo wysoko. Trudno jednak tak naprawdę obarczać całą winą za to zawodników czy sztab szkoleniowy.

Powroty i debiuty

Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że zawodnicy Unii nie mieli szans właściwie przygotować się do tego meczu. Ze względu na fatalną aurę zdążyli odbyć zaledwie dwa treningi „spod taśmy”, ale nie przejechali ani jednego sparingu. Jakby tego było mało przed meczem wypadł ze składu najlepszy (aktualnie) junior Przemysław Konieczny, a już po pierwszych wyścigach Niels Kristian Iversen i zastępujący Koniecznego Mateusz Gzyl.
Mecz stał pod znakiem powrotów i debiutów. Na tarnowski tor wracali wychowanek Unii, przymierzany do jej składu Jakub Jamróg, a także byli zawodnicy „jaskółek” – Wiktor Kułakow oraz Michał Gruchalski. Każdy z nich zaliczył występ do udanych, a Jamróg zasłużył na tytuł najbardziej widowiskowego jeżdżącego i najwaleczniejszego zawodnika. W Unii natomiast zadebiutowało aż pięciu nowych żużlowców z Nielsem Kristianem Iversenem i Rohanem Tungate na czele. Dla Szweda Alexandra Woentina był to debiut w polskiej lidze, a dla młodzieży – Mateusza Gzyla i Piotra Świercza pierwszy w życiu występ w meczu ligowym. Niestety, debiuty wypadły słabo. Właściwie trudno mieć pretensję do juniorów o to, że odjechali po jednym biegu i punktów nie zdobyli, chociaż Mateusz Gzyl był tego bardzo blisko. Iversen odjechał raptem jeden wyścig i po upadku wycofał się z dalszej części zawodów, natomiast Tungete zdobył w sumie trochę punktów, ale od potencjalnego lidera drużyny wymagać można, a nawet trzeba, znacznie więcej. Tym bardziej, że przychodził do Tarnowa w glorii gwiazdy eWinner I ligi. W poniedziałek trudno było w jego jeździe dostrzec błysk klasy, którą reprezentował w minionym sezonie.

Falstart

Mecz od początku nie układał się po myśli miejscowych, kłopoty rozpoczęły się już w dwóch pierwszych biegach. W inauguracyjnym przy prowadzeniu Nielsa Kristiana Iversena przewrócił się Jakub Jamróg, a sędzia uznał, że winnym jego upadku był Ernest Koza i wykluczył go z powtórki. W niej nie było już tak różowo, bieg wygrał bowiem pewnie Krystian Pieszczek, a Jakub Jamróg odważnie i pomysłowo atakował kurczowo jadącego przy krawężniku Iversena i wyprzedził go atakiem przy bandzie tuż przed metą. Duńczyk próbował go zablokować, w efekcie obydwaj już za metą upadli. Jamrogowi nic się nie stało, natomiast Iversen doznał urazu barku i więcej na tor już nie wyjechał. W wyścigu numer II walczący o trzecie miejsce debiutant – Mateusz Gzyl na ostatnim okrążeniu stracił jeden punkt na rzecz Piotra Gryszpińskiego, a na dodatek na ostatnim łuku przewrócił się. On również nie pojawił się już więcej na torze.
Po pierwszej serii startów goście mieli już 10 punktów przewagi (7:17), a nastrojów gospodarzy nie poprawił Rohan Tungate, który wyraźnie uległ Wiktorowi Kułakowowi. Rosjanin na dobrze znanym sobie tarnowskim obiekcie czuł się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Podobać mógł się wyścig V. Po raz pierwszy indywidualnie wygrał zawodnik Unii – Ernest Koza, natomiast walcząc o drugą lokatę „tasowali się” Jakub Jamróg i Artur Mroczka, ostatecznie lepszy okazał się zawodnik drużyny z Gdańska. W połowie zawodów nadal utrzymywała się solidna przewaga Wybrzeża, kierownictwo Unii próbowało ratować wynik rezerwami taktycznymi, w sumie zastosowało ich aż pięć w całym meczu.

REKLAMA (2)

Mroczka to za mało

Chwilowo nadzieję na odwrócenie losów spotkania przywrócił tarnowianom, dosyć niespodziewanie, Artur Mroczka. Zawodnik, który miał być opcją rezerwową dla drużyny, okazał się jej najlepszym zawodnikiem! Pojechał w trzech kolejnych wyścigach IX, X oraz XI i wszystkie wygrał. Poskromił Wiktora Kułakowa, Rasmusa Jensena i Krystiana Pieszczka. W XI biegu wraz z Tungete prowadzili podwójnie, ale uślizg miał jadący na ostatniej pozycji Michał Gruchalski, który siedział przy bandzie. Sędzia oczywiście przerwał bieg i go wykluczył, ale w powtórce tarnowianie wygrali tylko 4:2. Z perspektywy trybun wyglądało na to, że zawodnik Wybrzeża celowo pozostaje na torze, chcąc wymusić przerwanie biegu w niekorzystnej sytuacji. Gospodarze zdołali jednak zmniejszyć straty do 6 punktów 30:36 i na krótko zaświtała nadzieja na odwrócenie losów meczu. Ostatecznie zgasła ona jednak po wyścigu XIII. Bezproblemowo wygrał go Wiktor Kułakow, a ambitny Jakub Jamróg tuż przed linią mety wyprzedził Rohana Tungate. O biegach nominowanych lepiej po prostu zapomnieć. Podwójnie wygrali je liderzy Wybrzeża, a kwintesencją słabości Unii był defekt na starcie motocykla Tungate w wyścigu XV. W efekcie tarnowianie musieli się pogodzić z bardzo bolesną, bo aż dwudziestopunktową porażką. Otwarcie sezonu okazało się więc nie takie na jakie liczyli fani. Oby teraz było już tylko lepiej.

REKLAMA (3)

Unia Tarnów – Zdunek Wybrzeże Gdańsk 35:55

Unia: 9. Niels K. Iversen 1 (1,-,-,-), 10. Alexander Woentin 3 (1,2,0,0,0), 11. Ernest Koza 8+1 (w,3,1*,1,2,1), 12. Artur Mroczka 12+1 (1*,1,3,3,3,1), 13. Rohan Tungate 9 (2,2,3,1,1,d), 14. Mateusz Gzyl 0 (u,-,-), 15. Dawid Rempała 2 (2,0,0,0) 16. Piotr Świercz 0 (0).

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze