
Iwona przyznaje, że dyżurny tarnowskiej Straży Miejskiej nie zostawił jej tak całkiem bez pomocy. – Sugerował, żebym zadzwoniła na policję, bo może akurat mają wolny patrol. Nie zrobiłam tego, doszłam do wniosku, że w końcu policja ma ważniejsze zadania, a mężczyźni przed blokiem nikogo nie mordują, tylko piją i rzucają przekleństwami. Zamknęłam okno. Choć wiem, że nie tak powinno to wyglądać. Za słowem „interwencja” kryje się szybkie działanie, czyli bezzwłoczne przybycie tam, gdzie potrzebna jest ingerencja stróżów prawa. 11 minut i 32 sekundy, tyle średnio potrzebują tarnowscy policjanci, żeby dotrzeć na miejsce pilnych zdarzeń. – Zgłoszenia pilne mają priorytet i dotyczą nie tylko zagrożenia życia, zdrowia lub mienia. Są to również sytuacje, kiedy istnieje prawdopodobieństwo zatrzymania sprawcy na gorącym uczynku lub w bezpośrednim pościgu, oraz przypadki, gdy pojawia się konieczność zapobieżenia realnym zagrożeniom – tłumaczy Paweł Klimek, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie. – Czas reakcji zależy również od miejsca zdarzenia. Jeśli coś złego dzieje się na ulicy Krakowskiej, a w pobliżu znajduje się jeden z patroli, to interwencja podejmowana jest bardzo szybko. Gdy do wypadku dojdzie na przykład na autostradzie, trzeba doliczyć dojazd, a ten może trwać nawet kilkadziesiąt minut. Na autostradę nie da się wjechać na skróty. Liczba wystawianych patroli też ma znaczenie. – Najwięcej policjantów pojawia się w mieście wtedy, kiedy mieszkańcy mają wolne, czyli w weekendy – dodaje Paweł Klimek.
O wielkim szczęściu może mówić ten, kto po zgłoszeniu zwykłej interwencji doczeka się stróżów prawa w ciągu wspomnianych 11 minut. Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się pracy kilkunastu komend w całym kraju i laurki nie wystawiła. Okazało się, że wprowadzony trzy lata temu „system wspomagania dowodzenia”, który miał ułatwić pracę dyżurnym, nie posiada automatycznej funkcji rejestracji zgłoszeń. W efekcie konieczne jest ręczne wpisywanie danych. NIK wykrył, że w niektórych komendach robiono to z dużym opóźnieniem, a co za tym idzie, zaniżano czas reakcji, który powinien być mierzony od momentu przyjęcia zgłoszenia do chwili pojawienia się patrolu na miejscu zdarzenia.
W strażach miejskich nikt średniego czasu reakcji nie liczy. – Duże znaczenie ma liczba patroli, a ta zależy na przykład od tego, czy musimy zabezpieczyć jakieś wydarzenie, ostatnio był to Karpacki Wyścig Kurierów. Z reguły w ciągu dnia wystawiamy co najmniej cztery patrole, a w nocy co najmniej dwa – wylicza Krzysztof Tomasik, komendant Straży Miejskiej w Tarnowie. – Przyjmujemy ponad 13 tysięcy interwencji w ciągu roku. Nie sposób być wszędzie równocześnie. W pierwszej kolejności pojawiamy się tam, gdzie jest zagrożone ludzkie życie i zdrowie. Mamy dużo zgłoszeń dotyczących osób, które piły alkohol, a teraz gdzieś tam leżą nieprzytomne i trzeba się nimi zająć, ocenić sytuację, wezwać pogotowie albo odwieźć na policję lub do Punktu Opieki nad Osobami Nietrzeźwymi, czasem poczekać w kolejce na przyjęcie, potem sporządzić protokół. To wszystko potrafi zająć nawet trzy godziny, a skala zjawiska jest ogromna, rocznie odwozimy ponad dwa tysiące nietrzeźwych.
Czas oczekiwania jest bardzo różny. Na przykład zgłoszenie o źle parkujących samochodach przy ul. Lippóczy’ego przyjęto o godz. 16.45, a interwencję podjęto o 17.50. O tym, że grupa osób pije alkohol na Wałowej przy pomniku Łokietka, strażnicy dowiedzieli się o 17.40, na miejscu byli już pięć minut później, oprócz króla nikogo na skwerze nie zastali. Ci, którzy łamią prawo na strażników raczej nie czekają. Tak było również 19 maja. O godz. 20 dyżurny odebrał zgłoszenie od mieszkańców, że na dachu jednego z 11‑piętowych wieżowców przy ul. Bitwy pod Studziankami bawią się dzieci. – Niezwłocznie wysłany patrol dzieci nie zastał, a jedynie otwarty właz na dach. Podobna sytuacja zdarzyła się 22 maja, znowu ktoś widział dzieci na dachu – mówi komendant. – W tym czasie pewnie były inne telefony z prośbą o interwencję, ale strażnicy zajmowali się dziećmi i osobami nietrzeźwymi. Prosimy wtedy, żeby uzbroić się w cierpliwość. Gdy są sprawy, którymi musimy zająć się w pierwszej kolejności, nieprawidłowe parkowanie zawsze będzie musiało poczekać.