Zakochani są wśród nas. I odkochani też…

0
walentynki - Zakochani są wśród nas
REKLAMA

Na tarnowskim placu Sobieskiego zamontowano czerwone serce, chętni robią sobie przy nim pamiątkowe zdjęcia. Z kolei na ścianach ratusza pojawiły się świetlne serduszka. Od walentynek uciec się nie da… Ponad polowa Polaków deklaruje, że zamierza uczcić walentynki i wysłać komuś kartkę, kupić prezent, wręczyć kwiaty, zaprosić do kina lub na kolację.
Nawet single coraz częściej postrzegają walentynki jako dzień szczególnie sprzyjający flirtom i nawiązywaniu nowych znajomości.
On – 38 lat, prawnik, ona – dwa lata młodsza, z wykształcenia socjolog, i ta trzecia – aplikacja umożliwiająca zawieranie nowych znajomości. Niektórzy mówią, że na jedną lub kilka nocy. – Ja mówię, że na całe życie – stwierdza Ola. – To znaczy mam taką nadzieję. Tej daty nigdy nie zapomnę. To było rok temu, 14 lutego, we wtorek. Wróciłam z pracy w kiepskim nastroju i postanowiłam poprawić sobie humor lampką wina, a potem doszłam do wniosku, że co za różnica, czy wpadnę na kogoś w autobusie, czy w sieci… Ta historia ma swoje szczęśliwe zakończenie. Pół roku od pierwszego kliknięcia Ola i Maciek byli już po ślubie. Okazało się, że ona była pierwszą dziewczyną, do której on zdecydował się napisać, i w zasadzie nie dał jej szansy na dalsze wirtualne randkowanie – w realu spotkali się już na drugi dzień. – Byliśmy sobie pisani. Inaczej nie potrafimy wytłumaczyć tego, co się stało – mówią zgodnie.

Z badań wynika, że stajemy się coraz bardziej hojni i pomysłowi w celebrowaniu dnia zakochanych: wyszukana kolacja przy świecach, wspólny masaż albo voucher, który pozwoli spełnić marzenia bliskiej nam osoby. Standardowy pakiet to: kwiaty, perfumy, książka, bilety do kina lub teatru, bielizna – stanik do sukienki bez pleców, płyta z muzyką, czasem biżuteria. Zdarza się, że panowie łączą romantyczny prezent walentynkowy z oświadczynami. Tak zrobił Adam. Głupio mu do tej pory. – Coś mnie podkusiło, chciałem być oryginalny. Gosia pierścionków nigdy nie nosiła, więc stwierdziłem, że kupię jej zaręczynowe kolczyki. Białe złoto, kamień – koral, osiem diamentów w szlifie, w sumie trzy pensje. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zapłakanej. Małgorzata przytakuje. – Tak było. Pierścionków nie nosiłam, ale prawda jest taka, że czekałam na ten jedyny zaręczynowy. Jak zobaczyłam kolczyki, to się rozpłakałam. Oświadczyny przyjęłam, ale pod warunkiem że zamieni kolczyki na pierścionek. Adaś tak się tym przejął, że do sklepu poszliśmy już razem, nie chciał niczego sam wybierać.

REKLAMA (3)

Atmosfera wyjątkowości, jaka towarzyszy walentynkom, pomaga czasem wyprostować sprawy, o których ciężko nam rozmawiać na co dzień. Tę wyjątkowość postanowił wykorzystać Michał. Zamówił stolik w eleganckiej restauracji, elegancko się ubrał, przyszedł przed czasem, by dokładnie przejrzeć kartę i zamówić to, co mają najlepszego. Marzena spóźniła się kwadrans, wpadła zmęczona prosto z pracy. – Właśnie wtedy się rozstaliśmy – wspomina. – Mieliśmy wiele niedokończonych rozmów i niezałatwionych spraw. Od tygodni go prosiłam, żeby od czasu do czasu umył naczynia albo przynajmniej wkładał brudne do zlewu. Nie zmienił jednak swoich przyzwyczajeń, gdzie zjadł, tam zostawiał kubki i talerze: na stole, na biurku, przy łóżko, na półce. Spodnie na oparciu krzesła, skarpetki na podłodze, służbowe notatki rozrzucone po całym mieszkaniu. Mówił, że przejmuję się pierdołami, tak jakby to wszystko samo miało się posprzątać. Więc kiedy weszłam do tej restauracji i zobaczyłam, jak siedzi zadowolony za stołem, coś we mnie pękło. Chciał wszystko załatwić jedną, walentynkową kolacją… To był koniec.

REKLAMA (2)

Aneta nie ma powodu, żeby obrażać się na walentynki, ale już ich nie obchodzi. – Wyrosłam – śmieje się. Prawda jest jednak inna. – Mąż pracuje w Belgii – przyznaje po chwili. – Ja mam na głowie dom, trójkę dzieci i chorą mamę. Tęsknię za mężem, przejeżdża tak często, jak się da, ale teraz go nie ma. Boję się, że z czasem przyzwyczaję się do rozłąki. Zazdroszczę tym wszystkim, którzy 14 lutego i w każdy następny dzień wspólnie zjedzą śniadanie, a potem mogą rozmawiać, kłócić się, przytulać, dyskutować i wspólnie się śmiać. I dziwię się, że niektórzy, choć mają siebie na wyciągnie ręki, z tego wszystkiego nie korzystają.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze