W ubiegłym miesiącu mieszkańcy ul. Paderewskiego w Tarnowie podnieśli alarm: żmija w ogrodzie! Wezwana została Straż Miejska. Na szczęście był to zaskroniec, ale nawet ten wąż w skrajnych przypadkach może okazać się dla człowieka nieprzyjazny. Lepiej teraz, podczas majowych spacerów, uważać, bo trwa sezon godowy węży, a żmija zygzakowata coraz częściej widywana jest w pobliżu granic Tarnowa.
Sygnały o pojawieniu się żmij zygzakowatych w regionie tarnowskim, jedynych jadowitych węży w kraju, zdarzają się coraz częściej. To, że często spotykane są na Pogórzu Ciężkowickim, m. in. w rejonie Brzanki, nikogo nie dziwi. Ale żmije pojawiają się tam, gdzie do tej pory stanowiły wyjątkową rzadkość. Nie tak dawno na wiejskim podwórku w Królówce pod Nowym Wiśniczem strażacy odłowili groźnego gada metrowej długości. Za pomocą specjalnego chwytaka złapali węża do worka, a potem wypuścili go w ustronnym miejscu. Jest to gatunek znajdujący się pod częściową ochroną. Wcześniej podobna akcja odbyła się w okolicy Bochni. Kiedyś żmija ukryła się w stercie zgromadzonego drewna na prywatnej posesji w Biadolinach Radłowskich. Gady te spotykane już były także na podwórkach w Lisiej Górze, blisko Tarnowa.
Diabelski wąż
– Nie zaskakują mnie te informacje – mówi Paweł Wałaszek, powiatowy inspektor weterynarii w Tarnowie. – Teren Lisiej Góry położony jest na wysoczyźnie, dobrze nasłoneczniony, więc żmije lubią takie środowisko.
To tylko fragment tekstu… |
Cały artykuł dostępny tylko dla subskrybentów. Wykup nielimitowany dostęp BEZ REKLAM do wszystkich treści i wydań elektronicznych tygodnika TEMI. Jesteś już subskrybentem? Zaloguj się |