Zamek z piosenki

0
Czechy
fot. Marta Tutaj
REKLAMA

O malowanym dzbanku z Krumlowskiego Zamku śpiewała kiedyś Helena Vondrackova. Kiedy wiele lat po premierze tej piosenki będąc w południowych Czechach odwiedziliśmy Krumlov, na zamku zamiast malowanych dzbanków była akurat ekspozycja szkła artystycznego – bardzo piękna, ale bez ceramiki.

Zawodu nie sprawiły nam natomiast sklepiki w malowniczym mieście u stóp Krumlovskiego Zamku, gdzie rozmaitej ceramiki nie brakowało – nie tylko dzbanków, ale i kubków, talerzy, ceramicznych łyżek, dzwonków, naparstków, malowanych naszyjników i figurek, albo pełnowymiarowych rzeźb. Znaleźliśmy też stoisko z piękną i bardzo drogą, za to niewątpliwie polską ceramiką z Bolesławca.
Ceramiczne, szklane czy drewniane pamiątki to jednak tylko drobny dodatek do licznych atrakcji Krumlova. Po pierwsze, jest to niezwykle piękne krajobrazowo miejsce, na skałach i stokach rzecznej doliny, samej w sobie malowniczej. To także drugi największy – po praskich Hradczanach – zamek w Czechach (moim zdaniem pierwszy pod względem urody!). A co może najistotniejsze, przez pięć wieków zamek i wybudowane przy nim średniowieczne miasto jako założenie architektoniczne nie zaznały zniszczeń ani radykalnej przebudowy – choć rozbudowy i upiększeń było sporo. Pomijając detale (jak np. parasole z reklamami piwnymi, które mnie osobiście w zabytkowych miejscach nie wprawiają w zachwyt), spacerując wokół zamku czy uliczkami miasta, szczególnie wieczorem lub wczesnym rankiem, nietrudno sobie wyobrazić, że czas się cofnął i znaleźliśmy się w jakimś malowniczym zakolu średniowiecza. Z widokiem na zamek prawie z każdej strony.

Czechy
fot. Marta Tutaj

Od twierdzy do teatru
Zamek w wybitnie malowniczym miejscu, na wysokiej nadbrzeżnej skale, wybudowano prawdopodobnie w XIII wieku dla ochrony przeprawy przez Wełtawę. Należał wówczas do możnego rodu Vitkoviców. Ta część nadrzecznej twierdzy z okrągłą basztą, znana obecnie jako Hradek, zachowała się do dziś.
Niecałe sto lat później zamek zmienił właścicieli, przechodząc w ręce Rożemberków. Piotr z Rożemberka znacznie rozbudował twierdzę na skale, dobudowując tzw. Górny Zamek, do którego docierano drewnianym mostem i bramą w gotyckiej wieży obronnej. W tym czasie też poniżej murów powstała osada Latran, w której początkowo mieszkali ludzie pracujący przy rozbudowie i zamkowa służba, potem także inni, którzy w sąsiedztwie zamku widzieli szansę na bezpieczne i dostatnie życie. Gdy w osadzie zaczęło się robić ciasno, na drugim brzegu Wełtawy właściciele wyznaczyli tereny pod budowę miasta. Budowano je planowo, w oparciu o rysunki architektów, i na tyle geometrycznie, na ile pozwalały zakola Wełtawy. Osiedliło się tu wielu rzemieślników, z których najbardziej znani parali się obróbką metalu, pozyskiwanego z miejscowych rud, a także piwowarstwem. W nadrzecznym mieście łowiono także ryby, hodowano owce, którym służyły pastwiska Wyżyny Szumawskiej, i przetwarzano ich wełnę. Handel kwitł, powstało sporo zamożnych mieszczańskich domów, z których wiele do dziś zachowało gotyckie lub renesansowe fasady. Miasto miało dwa kościoły i klasztor, potem także kolegium jezuickie. Ratusz powstał z połączenia dwóch gotyckich budynków i przebudowy ich w stylu renesansowym.
Przez prawie trzysta lat miasto Czeski Krumlov, nazwane od zamku, pomyślnie rozwijało się pod panowaniem Rożemberków. Gdy ród podupadł, na początku XVII wieku zamek przejął drogą kupna (podobno wymuszonego) Rudolf II Habsburg, cesarz rzymski, król Niemiec, Czech i Węgier. Nadał on te posiadłości rodowi Eggenbergów, którzy zarządzali w jego imieniu zamkiem i miastem przez niecałe sto lat, potem zarząd przejęli Szchwarzenbergowie.
Pod cesarsko-królewskim panowaniem Krumlov nie stracił, rozbudowano zarówno zamek, jak i miasto. W otoczeniu Zamku wzniesiono nowe budynki, jak Mennica czy Nowa Kasztelania, a także powstały w miejscu wyburzonych starych fortyfikacji Teatr Zamkowy. Wybudowany w roku 1681 w stylu barokowym i przebudowany nieznacznie w wieku XVIII, od tego czasu zachował się w niezmienionym stanie i dziś stanowi jeden z najbardziej niezwykłych zabytków sztuki w Europie.

REKLAMA (2)

Tulipany i niedźwiedzie
W XVII wieku powstały też zamkowe ogrody, liczące ponad 10 ha i połączone z resztą posiadłości mostem w formie trzypoziomowego zabudowanego wiaduktu. Ponieważ ich teren zagospodarowywano stopniowo przez wiele lat, część stanowi dziś ogród w stylu francuskim, cześć to ogród angielski. Wyposażono je w modne w obu stylach atrakcje – jest tu m.in. zimowa i letnia ujeżdżalnia koni, jeziorko z wyspą, fontanna z postaciami mitologicznymi, labirynt, geometryczne klomby czy ozdobne budowle ogrodowe (najbardziej znana to XVIII-wieczny Belweder). Obecnie w ogrodach znajduje się również teatr na wolnym powietrzu.
Zwiedzaliśmy ogrody zamkowe wczesną wiosną, wśród kwiatów dominowały więc tulipany, nie brakowało kwitnących drzew i krzewów. Na jeziorze roiło się od kaczek i łysek. A w zamkowej fosie nad strumieniem bawiły się… niedźwiedzie. Choć to dziś sprawa kontrowersyjna, na Krumlovskim Zamku tradycja trzymania żywych niedźwiedzi sięga podobno rodu Rożemberków, którzy wywodzić mieli swoje pochodzenie od włoskiego rodu Orsinich, i uważali misie za swoje zwierzęta herbowe. Do dziś w Krumlovie zobaczyć można niedźwiedzie. Jedynego w tej grupce samca nazwano na cześć ostatniego z Rożemberków, Piotra Voka.

REKLAMA (3)
Czechy3
fot. Marta Tutaj

U stóp zamku
Sporo kwiatów – np. sadzonek do ogrodów – sprzedawano także w mieście, którego krętymi uliczkami wędrować można godzinami. Nietrudno zresztą po drodze odpocząć, bo w Krumlovie mnóstwo jest kawiarni, restauracji i barów, gdzie można wypić piwo albo coś zjeść (my wybraliśmy kapuśniak w chlebie – był smaczny!). Można sobie w tym celu wybrać lokale w różnym stylu – od piwnic oświetlonych lampami naftowymi, ze stosami spiętrzonych beczek, po zawieszone nad strumieniem lub zamkową fosą balkoniki wśród kwitnących krzewów. Są tu restauracje z widokiem na Zamkową Skałę, na rzekę, na zabytkowe miasto. Na rzece nietrudno zobaczyć kajaki, pontony czy tratwy, nie brak bowiem w Krumlovie wypożyczalni sprzętu wodnego i amatorów wiosłowania w malowniczych zakolach Wełtawy. Nie zawiodą się również zwolennicy bardziej tradycyjnego, muzealno-miejskiego zwiedzania. W Krumlovie są np. dwa muzea teatralnych lalek (jedno, marionetek, mieści się w zabytkowym kościele św. Joszta), a także Muzeum Figur Woskowych, Muzeum Fotografii, zabytkowa Izba Tortur (!), galerie na zamku i w dawnym browarze oraz sporo mniejszych, prywatnych galerii. Także handlowo-pamiątkarska oferta miasta ma parę nietypowych propozycji – są tu ciekawe antykwariaty (w tym jeden oferujący pamiątki i ciekawostki związane z krumlovskimi niedźwiedziami), sklepik z ruchomymi lalkami albo artystycznymi czeskimi piernikami, wreszcie – jak w każdym niemal turystycznym miejscu w Czechach – sklepy z figurkami, maskotkami i gadżetami przedstawiającymi Krecika z popularnej kreskówki.
Najbardziej polecam jednak spacery stromymi uliczkami – czasem mającymi formę schodów – i zaglądanie w podwórka, gdzie można znaleźć ławki z widokiem na dolinę Wełtawy i naprawdę bajkowo wyglądające miasto. Niewiele jest takich miejsc w Europie.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze