Koalicja Obywatelska w górę

1
Stefan Niesiołowski
REKLAMA

Ukazał się pierwszy sondaż, w którym Koalicja Obywatelska ma ponad 38% poparcia, co daje jej w zasadzie możliwość samodzielnych rządów. Sondaż wykonała pracownia OGB, która pierwsza przewidziała zwycięstwo Batyra (Nawrockiego), co obala zarzuty, że jest to pracownia wrogo nastawiona do PiS. Oczywiście na razie mówimy tylko o jednym sondażu, na który zaraz rzucą się pisowscy „specjaliści” od propagandy i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby dowodzić, że nic się nie stało, PiS jest najsilniejszą partią, a Kaczyński umiłowanym wodzem narodu i dlatego patrioci oraz katolicy mogą spać spokojnie. Nie chciałbym sprawiać wrażenia, że już wygraliśmy i teraz wszystko pójdzie gładko do zwycięstwa. Tak było w zasadzie tylko raz, w 1989 roku, kiedy wszyscy kandydaci wolności i demokracji wygrali, bo była to sytuacja nadzwyczajna, pokojowe przejście od dyktatury do demokracji. Natomiast najnowszy optymistyczny sondaż pozwala rozproszyć podsycane przez nacjonalistów nastroje zniechęcenia i beznadziei, którymi nacjonaliści za wszelką cenę chcą nas przygnębić, odebrać nam wiarę w zwycięstwo, czyli robią to, co wszystkie systemy autorytarne prezentujące się jako historyczna konieczność, a walkę z nimi jako daremne i bezsensowne wysiłki skazane na klęskę. Dlatego chciałbym skomentować, co ten sondaż moim zdaniem oznacza i jakie może mieć konsekwencje.

Po raz pierwszy okazuje się, że jest możliwe to, co wydawało się niemożliwe i to przy dużym udziale tzw. naszych mediów oraz rzekomo wspierających obóz wolności i demokracji dziennikarzy. Po raz kolejny okazuje się trafne stwierdzenie Eugeniusza Oniegina – z wrogami sobie sam poradzę, a od przyjaciół chroń mnie Bóg. Rządy Kaczyńskiego oraz sprzymierzonych z nim nacjonalistów wcale nie są nieuchronne, potencjał obozu wolności jest znacznie większy niż dotychczas sądzono. Konfederacja okazała się bytem znacznie słabszym i trochę przypomina to sytuację w wyborach 15 października. Obóz wolności, do którego nie zaliczam Zandberga (który w swoim niepojętym fanatyzmie i sekciarskim zacietrzewieniu na razie za głównego wroga uznaje nie antysemitów, nacjonalistów i chorych z nienawiści fanatyków religijnych, lecz ugrupowania demokratyczne i przede wszystkim liberalizm), obejmujący poza KO także ludowców, lewicę i to co zostaje z partii Hołowni, ma potencjał znacznie przekraczający 230 mandatów niezbędnych do utworzenia rządu.

Odrębną kwestią jest taka konstrukcja list wyborczych, aby ten potencjał nie został zmarnowany, jednak jest dość czasu, by się nad tym zastanawiać i znaleźć rozwiązanie. Generalnie, to my mamy rezerwy wyborców, a nie nacjonaliści, do których należą tylko trzy partie, a zwłaszcza PiS, Konfederacja, bo trzecia, kompromitująca partia Brauna jest raczej obciążeniem. Dotychczasowe sondaże wskazywały na odwrotną tendencję, to my nie mieliśmy, mówiąc obrazowo, skąd brać. Teraz sytuacja się odwróciła, gdy okazało się, że możliwości KO są znacznie większe niż dotychczas sądzono. Istotną okolicznością mijających dwóch lat od wyborów jest kampania krytyki, narzekania, atakowania i niszczenia obozu demokracji. Dodatkowym czynnikiem okazała się fala przeróżnych bredni mających na celu wyeliminowanie z życia publicznego Donalda Tuska, przynajmniej jako premiera i lidera politycznego. To my popełnialiśmy wszystkie możliwe błędy, złe rozpoznanie sytuacji, zły kandydat w wyborach prezydenckich, kokietowanie elit, a nie zauważanie potrzeb zwykłego człowieka, którego potrzeby znakomicie rozpoznawał genialny strateg Kaczyński. Tusk, nielubiany, zużyty, nietrafiający do młodzieży, nierozumiejący potrzeb prowincji, kobiet, górników itp. Nie warto nawet przypominać tego potoku bredni i mniej lub bardzie zamaskowanej niechęci do najwybitniejszego polityka po 1989 roku i człowieka, dzięki któremu zakończył się koszmarny okres rządów Kaczyńskiego, reżimu kłamstwa, nienawiści, korupcji i hipokryzji.

REKLAMA (2)

To, co piszę, w najmniejszym stopniu nie odnosi się do szczujni, czyli mediów pisowskich, bo tam mamy na ogół wyzwiska i epitety ocierające się o rynsztok, a z pewnością będące przykładem nie dziennikarstwa, ale politycznego i medialnego szamba. Mówię o mediach uchodzących za „platformerskie”, „nasze”, „demokratyczne”, wspierające wolność itp. Delikatnie mówiąc bezmiar głupoty, prostactwa, bezmyślności i krótkowzroczności, toczące nasze życie publiczne, przekracza normy i standardy ludzkiego rozumu. Maleńką próbką może być sprawozdanie z niedawnego wiecu Donalda Tuska w Piotrkowie, który był wielką owacją i poparciem dla premiera, i na którym kilka młodych osób, w tym jedna zawodowa, protestująca „w imieniu społeczeństwa”, zadawało głupawe pytania w rodzaju: skoro jest tak dobrze, to dlaczego nie mam mieszkania i są biedni ludzie? Nawet nie słuchając odpowiedzi osoby te wyszły. Dyskusja na tym poziomie jest stratą czasu. Ale nasze urocze media uznały za stosowne poświęcać tym właśnie damom najwięcej czasu, tyle samo, ile premierowi i to w takim stylu, jakby były to bardzo istotne wypowiedzi miarodajnych, kompetentnych osób. Żenada.

REKLAMA (3)

Wydaje mi się, że po tym sondażu mamy odrobinę czasu na oderwanie się od fali zalewającego nas pesymizmu, a to, co może trwale poprawić notowania Koalicji 15 Października, to doprowadzenie do zatrzymania przynajmniej kilku najbardziej skorumpowanych pisowskich polityków, odpowiedzialnych za przestępstwa autorytarnego reżimu, złodziejstwa, korupcję, niszczenie praworządności i łamanie Konstytucji. Nic tak nie zniechęca i nie irytuje społeczeństwa jak poczucie bezsilności, działania jałowe, nieskuteczne, powolność w ściganiu łotrów. Zamieszczanie informacji, że jakiś kolejny szemrany biznesmen sponsoruje w powiązaniu z p. Piesiewiczem (tym od sportu) sport olimpijski, że w IPN Batyr i jego kumple dawali zarobić grube miliony swoim pomagierom, że pani Duda zarabia 30 tys. zł miesięcznie w NBP, gdzie zatrudnienie znaleźli tacy znawcy funkcjonowania banków, jak Soboń, Kropiwnicki, Kaczmarek (to ta pani z Sejmu od niepełnosprawnych), że kolejne zarzuty prokuratorzy przedstawili Morawieckiemu, Wosiowi, Kamińskiemu, Obajtkowi, a Kaczyński to nawet zeznawał jako świadek. I co, i nic – wszyscy poszli do domu, a p. Manowskiej wyznaczono jakiś kolejny odległy termin na stoczenie batalii o zniesienie immunitetu. To jest jakaś farsa i jeśli to się nie zmieni, to nie pomogą żadne sondaże. I jeszcze jakieś niepojęte przekonanie, że warto pisać ustawy tak, aby Batyr ich nie zawetował. Otóż Batyr nie podpisze żadnej ustawy, którą uchwali obecny rząd i którą popiera Tusk oraz obóz wolności, bo Batyr jest od obalania rządu, a nie od współpracy. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to może sobie znajdzie inne zajęcie. I proponuję robić w większej skali to, co zrobiono w przypadku p. Wosia – zajmować podejrzanym konta, domy, auta, niech ukrywają jak gangsterzy pieniądze, ale domów nie wywiozą. Furia, z jaką zareagowali pisowscy poplecznicy świadczy, że cios był celny.

Tak pisze red. Mariusz Janicki: ”Nawrocki eksploruje więc jeszcze śmielej owe tereny, także ze strefy politycznego centrum, zyskuje niemal we wszystkich segmentach wiekowych i socjologicznych. Może zatem widać już w tych wynikach efekt tej „centrowej” fascynacji prezydentem, który sam jest bardzo odległy od centrum. Wygląda to na stare zjawisko – delikatnie mówiąc – pożytecznych niezorientowanych, którzy uczestniczą w budowaniu obcej legendy w przekonaniu, że sprzyjają interesom własnego środowiska. PiS wiele sobie obiecuje po „projekcie Nawrocki”. To nowa, lepsza wersja Andrzeja Dudy, który uwodził warszawską inteligencję w 2015 r., – mówiono wówczas – „nie straszcie Dudą”. Niesamowite, że podobny manewr, jak widać, udaje się 10 lat później, po dekadzie z PiS, kiedy wiadomo już, co robili Duda i Kaczyński ze swoją ekipą, do jakiej dewastacji doprowadzili instytucje i procedury państwa prawa… To wszystko już było. Ale polityczna pamięć jeszcze raz okazuje się zaskakująco krótka, wszystko się kasuje i rozpoczyna od nowa. Kiedy PiS przegrywa, staje się potem jeszcze bardziej agresywny, utwardzony w swoich racjach i pewny siebie, ale kiedy niepowodzenie spotyka demokratów, ci popadają w depresję, zwątpienie i chęć naśladowania przeciwnika… Do wyborów parlamentarnych zostało jednak trochę czasu i może tym razem spryt Szefernakera i Bielana, cieszących się ze swojego zmyślnego projektu, napotka w końcu twardy opór” („Nawrocki superstar”, „Polityka”, 22.–28.10.2025r.).

Właściwie polityczne manewry pisowców są zaskakująco podobne, w zasadzie takie same, i ta koszmarna, naiwna wiara po naszej stronie, że może uda się porozumieć, że może tym razem, że oni może chcą dobrze, jest czymś rozpaczliwym. To nie jak elegancko pisze redaktor Janicki – pożyteczni niezorientowani, ale jak pisał Lenin o zachodnich wspierających bolszewików politykach i przywódcach robotniczych, którzy np. blokowali dostawy broni dla walczącej w 1920 roku Polski – pożyteczni idioci, którzy sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy, co polscy antykomuniści już w moich czasach, w latach siedemdziesiątych, poprawili, że oni dadzą komunistom ten sznur na kredyt. Bogatsi o najnowsze doświadczenia przystępujemy do walki z Batyrem, Kaczyńskim i całą ich wrogą Polsce i Unii, a przychylną Putinowi szajką. Żadnych złudzeń – jak mówił wielki Clemenceau, zwycięzca I wojny – będziemy walczyć do końca.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
1 Komentarz
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze