Gdzie grabić, gdzie nie?

0
liście jesienią
Niektóre jesienne pejzaże są na tyle urocze, że aż żal usuwać kolorowy dywan z liści
REKLAMA

Już rozpoczął się jesienny rytuał: grabienie suchych liści, które opadają z drzew. Przez długi czas mało kto miał wątpliwości, że grabienie to normalny, a nawet pożądany zabieg. Dziś jednak nie jest już to takie pewne. Coraz częściej odzywają się miłośnicy drobnej fauny. Ich zdaniem, grabienie liści w każdym miejscu szkodzi małym zwierzątkom i licznym mikroorganizmom.

W Tarnowie służby miejskie usuwają dywany listowia z wielu miejsc, ale są i takie, w których z pewnych powodów tego się nie robi.
Wiele się zmienia. Także pogląd na czynność, zdawałoby się, bardzo banalną. Tak jak coraz więcej ludzi domaga się, by ze względu na zmiany klimatyczne – suszę i upały – nie kosić w miastach trawników, tak nie brakuje teraz głosów, żeby nie grabić suchych liści. A w każdym razie nie grabić nadmiernie.
Chodzi o to, zdaniem ekspertów, że ściółka z liści to miejsce zimowania wielu organizmów: drobnych ssaków, płazów, owadów, pająków. W liściach kryją się także sympatyczne jeże, z nich budują gniazda, tu poszukują swojego żerowiska.
– Tak, to dość powszechne zjawisko – potwierdza Dorota Lewicka z tarnowskiego OTOZ Animals. – Jeże lubią ogrody, kryją się w liściach, bytują w nich, dlatego przede wszystkim, chcąc robić porządki, nie podpalajmy zebranych liści. Teraz jeże zaczynają hibernować, a nagle przebudzone będą potrzebować natychmiastowej pomocy ludzi, gdyż w przeciwnym razie będą skazane na zagładę. Nie znajdą o tej porze pożywienia dla siebie. Dobrze zostawiać w ogrodach kupki liści albo zbudować prosty domek dla tych sympatycznych zwierzątek.
Zwraca się też uwagę, że pozostawione liście wzbogacają glebę, użyźniają ją, przyczyniają się do mikroretencji wody. W przeszłości rzadko zwracało się uwagę na takie rzeczy. Wtedy najważniejszy był porządek w otoczeniu.

Syzyfowa robota

– Przed laty mój nieżyjący już ojciec wyciął w naszym ogrodzie trzy stare drzewa, gdyż, jak twierdził, pożytek z nich był niewielki, a jesienią opadające liście przysparzały mu tylko więcej roboty. Grabienie nie było jego ulubionym zajęciem, często powtarzał, że to syzyfowa, nużąca robota, mimo że z chęcią pracował w ogrodzie – opowiada Andrzej Smoła, właściciel posesji w pobliżu dzielnicy Krzyż, w tym dość sporego ogrodu.
Pan Andrzej ostatnio słyszał nawołania, żeby opadłym liściom dać więcej spokoju, bo będą z tego płynąć pożytki, ale sceptycznie odnosi się do tych apeli.
– Przecież trawa czy rośliny ozdobne, wiecznie zielone, które przykryją liście, zostaną odcięte od naturalnego światła, od słońca, od przepływu powietrza, a to się przyczynia do rozwoju różnych chorób.
Stefan Piotrowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Miejskiej Urzędu Miasta Tarnowa, któremu podlega referat gospodarki komunalnej, mówi, że miejskie służby regularnie grabią suche liście na skwerach, a także na tych trawnikach, które mają charakter reprezentacyjny i zawsze powinny być zadbane. Tu decydują względy estetyczne.

REKLAMA (3)

Gdzie grabić, gdzie nie

– W parkach bywa rozmaicie, w tym przypadku nie ma reguły – mówi dyrektor Piotrowski. – W niektórych miejscach grabienie wykonujemy częściowo, jesienią, w innych odbywa się to dopiero wiosną, w ramach porządków po zimie. Gdzie indziej zupełnie rezygnujemy z grabienia, choćby po to, aby dolne fragmenty roślinności miały na zimę osłonę przed chłodem. W parku na Piaskówce w ogóle nie usuwamy suchych liści.
Zalecenie generalnie jest takie, by liści w parkach nie grabić pod okapem drzew oraz ze skupin krzewów. Na osiedlach, którymi zarządzają spółdzielnie, liście się zbiera i wywozi, gdy już pojawi się gruba warstwa.
Mariola Dalczyńska z Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Tarnowie, której podlega Dział Zieleni i Oczyszczania, mówi, że mniej istotne są jej prywatne poglądy na temat skutków grabienia bądź niegrabienia liści, najważniejsze jest to, jakie zlecenia w tej sprawie otrzymuje jej dział.
– Z zasady oczyszczamy z nadmiaru liści zieleńce zlokalizowane w pobliżu chodników i dróg – podkreśla. – Robi się to z powodu wymogów bezpieczeństwa.

REKLAMA (2)

Cenny składnik

Wilgotne liście zalegające chodniki czy drogi mogą tworzyć śliski dywan, przez co piesi albo kierowcy mogą znaleźć się w zagrożeniu. Także właściciele prywatnych posesji muszą pamiętać, że w myśl aktualnych zapisów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, mają obowiązek uprzątania z chodników nie tylko śniegu i błota, ale również jesiennych liści.
Zgrabianie jest czynnością, którą z konieczności trzeba powtarzać. Nigdy nie jest tak, aby wszystkie drzewa traciły liście w tym samym czasie. To zależy od gatunku, a także od warunków pogodowych. Wiatr i przymrozki przyspieszają ten proces.
Znaczna część zgromadzonych liści trafia potem w workach do PUK. Tam na wydzielonym placu o powierzchni pół hektara funkcjonuje kompostownia odpadów zielonych. Opadłe liście są jednym ze składników cennego nawozu.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze