Krętactwa wyborcze

0
REKLAMA

To, co wydarzyło się ostatnio w sprawie wyborów i co zapoczątkowane zostało podpisanym porozumieniem pomiędzy dwoma panami z jednego klubu parlamentarnego, ale dwóch ugrupowań w tym klubie, uruchomiło trudny do przewidzenia ciąg wydarzeń, który pozwolę sobie nazwać, delikatnie mówiąc, wyborczymi krętactwami i dalszym demolowaniem Polski. Od czasów, gdy PiS wygrało wybory parlamentarne, czyli od 2015 roku mamy cały czas wybór pomiędzy wielkim i mniejszym złem, pomiędzy czymś co jest wyjątkową obrzydliwością i paskudztwem, a obrzydliwością nieco mniejszą. Jest to sytuacja typowa dla każdej dyktatury, tak też było w PRL-u, co pamiętam doskonale i co stanowiło tło moich pierwszych 45 lat życia. Co nie znaczy, że w dyktaturze nie ma dobrych wiadomości, są i prowadzą do osłabienia, a w końcu do obalenia dyktatury. W czasach komunizmu takich wydarzeń było kilka. Najważniejsze to: śmierć Stalina, rok 1956, powstanie NSZZ „Solidarność”, Okrągły Stół i wybory 4 czerwca, będące ukoronowaniem walki narodu polskiego o wolność i niepodległość. Wszystko to zostało przekreślone decyzją ludzi, którzy zdecydowali się oddać władzę w Polsce grupie nacjonalistów i populistów, wprowadzających reżim autorytarny. Haniebną rolę odegrał tu Kościół Katolicki, który sprzeniewierzył się nauce miłości bliźniego i zamiast tego głosi pisowską propagandę (przynajmniej przeważająca część episkopatu i wiele tzw. katolickich mediów). Nie wystarczą oświadczenia i komunikaty w stylu: pogódźcie się, dobrze by było, żeby było dobrze itp. Bardzo się boję o przyszłość mojego Kościoła, będącego dziś w rękach Jędraszewskiego, Rydzyka, Depy, Gądeckiego, Hosera itp. Lekcja hiszpańska jest groźnym memento. Na to, co dzieje się od 2015 roku proponuję patrzeć w tych kategoriach, bo inaczej nasze diagnozy będą powierzchowne lub fałszywe.

Uważam jednak, że to co zawdzięczamy p. Gowinowi jest lepsze niż pierwotna propozycja pisowców i dlatego nie zgadzam się z falą nienawiści i szkalowaniem Gowina jako wroga publicznego numer jeden (pomijam inne epitety głównie z internetu, nie nadające się do powtórzenia). Oczekiwanie, że Jarosław Gowin będzie bohaterem jak Claus von Stauffenberg jest naiwnością i nic nie upoważniało do takich oczekiwań. Jednak to Gowinowi zawdzięczamy przesunięcie wyborów być może o kilka miesięcy, a to już ma znaczenie, przekreślenie bezczelnej farsy wyborczej organizowanej przez p. Sasina, pokazanie, że wola pisowskiego biura politycznego to nie prawo (przynajmniej nie zawsze). Tym razem wybory będą podlegały Państwowej Komisji Wyborczej, a nie p. Sasinowi i pisowskim komisarzom, oraz wojskom nazywanym wojskami Macierewicza. Nie są to sukcesy wielkie, ale są. Inaczej mielibyśmy poczucie beznadziejności, jakie rodzi kolejna klęska, wyborczą tragifarsę w dodatku z udziałem części polityków opozycji, wrzask triumfu reżimowych mediów, teraz też wrzeszczą, ale przez ten wrzask przebija się gorycz zwątpienia i poczucie porażki – coś pisowcom nie wyszło. Opozycji nie są potrzebne „moralne zwycięstwa”, niech je obnosi PiS, tak jak podczas pamiętnego głosowania w Brukseli (27:1) i gratulacji oraz kwiatów.

REKLAMA (3)

Jak zawsze pada pytanie – co dalej? To zależy od bardzo wielu czynników. Oczywiście od szczegółów nowych ustaleń wyborczych. Otwiera się pole do nacisków, szantażu, co jest istotą dyktatur. Ta dyktatura jest osłabiona, ale nie na tyle, by zgodziła się na uczciwe reguły gry. Pytanie, czy będą one na tyle nieuczciwe, że znowu pozostanie tylko bojkot, i czy w obozie pisowskim znajdzie się wystarczająca liczba posłów, by odrzucić próby uczynienia z wyborów farsy. PKW daje ograniczoną nadzieję na to, że to nie będą wybory a la Sasin. Tak mniej więcej musiał wyglądać, przemawiać i przewodzić książę Metternich? Gwarancji nie ma, ale pamiętajmy, w jakich warunkach żyjemy i kto trzyma w rękach wszystkie prawie instrumenty i dźwignie władzy. Byłoby dobrze, gdyby opozycja zdobyła się przynajmniej na taki wysiłek, aby wroga widzieć tam, gdzie on się naprawdę znajduje, a nie w drugim ugrupowaniu opozycyjnym. Wyładowywanie swojej frustracji na Gowinie, albo konkurencyjnych kandydatach być może z psychologicznego i terapeutycznego punktu widzenia jest racjonalne, ale politycznie jest jałowe, szkodliwe i bezproduktywne.

REKLAMA (2)
Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze