Polski Lennon

0
borowiec
borowiec1702
REKLAMA

Krzysztof Klenczon urodził się w Pułtusku, ale dziecięce i młodzieńcze lata spędził w Szczytnie. W tamtejszym liceum pozostało sporo dyplomów za osiągnięcia sportowe, którymi wykazał się jako licealista, jednak sportowe fascynacje zamienił na rock and rolla. Zakręcony na punkcie Elvisa Presleya, sięgnął po gitarę.
Pierwszy znaczący sukces przyszedł w 1962 roku na I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Wspólnie z Karolem Wargiem wykonał tam piosenkę Mały miś. Dzięki niej stał się jednym z laureatów tej ogólnopolskiej imprezy. W latach 1962‑64 grał na gitarze w Niebiesko‑Czarnych, wtedy też zaczął komponować pierwsze piosenki, takie jak Licz do stu czy Bo to był zły dzień. Wówczas wszystko w jego artystycznym życiu było pierwsze – nagrania radiowe, rejestracje płytowe, występy w sopockim Non Stopie, koncerty za granicą i to nie tylko w „demoludach”, ale również za żelazną kurtyną – w Belgii, Szwecji i paryskiej Olympii.
Oto jak wspominał Klenczona z tamtego okresu saksofonista Włodzimierz Wander: Krzysztof był bardzo przystojnym facetem. Miał niesamowite powodzenie u dziewczyn. Zazdrościliśmy mu tego powodzenia, namawialiśmy do grzechu, a on nic, tylko żona i praca.
Z Niebiesko‑Czarnymi muzyk dwukrotnie wystąpił podczas festiwalu opolskiego. W roku 1964 wykonał tam własne kompozycje: Taka jak ty, Gdy odlatują bociany oraz Wspomnienia szkolne.
W lipcu 1964 trafił do zespołu Pięciolinie, który na początku roku następnego przekształcił się w Czerwone Gitary. Z tym zespołem, nazywanym polskimi Beatlesami, odniósł największe sukcesy. Nagrał trzy szalenie popularne albumy, skomponował i zaśpiewał przeboje takie jak: Historia jednej znajomości, Jesień idzie prze park, Matura, Nikt na świecie nie wie, Kwiaty we włosach, a także: Wróćmy na jeziora, Powiedz stary, gdzieś ty był oraz Biały krzyż.
Tu kilka słów o piosence Biały krzyż, powstałej w wyniku współpracy z poetą i literatem – Januszem Kondratowiczem. Współpraca ta została przypieczętowana wyjazdem na obóz kondycyjny zorganizowany zimą 1968 roku w Zakopanem.
W dzień ciężko pracowaliśmy – wspominał Janusz Kondratowicz – ale popołudnia były już wolne. Właśnie takim popołudniem wybraliśmy się z Krzysztofem na spacer pod Regle. Odeszliśmy już spory kawałek od miasta, kiedy Krzysztof zobaczył brzozowy, z kawałkami łuszczącej się białej kory, zaniedbany krzyż. Nie było żadnego grobu, tylko ten samotny krzyż. Popatrzył mi w oczy i powiedział: Mój ojciec walczył w AK, był ranny. Dziś, kiedy jestem muzykiem, chciałbym poświęcić mu jakąś mądrą piosenkę. I chciałbym, żeby przekazać, że to, o co walczył, nie poszło na marne, że zostało coś w nas, jakaś siła, żeby być prawdziwymi Polakami. Kondratowicz odpowiedział: dobrze, spróbuję zrobić jakiś szkic tekstu, ty przymierz się do muzyki, jesteśmy na miejscu, będziemy się spotykać i „dogadywać” całość.
Kiedy powstał tekst, Kondartowicz twierdził, że cenzura, zwłaszcza w tytule, nie przepuści słowa „krzyż”. Optował za tytułem Gdy zapłonął świat. Klenczon postawił sprawę jasno: Czy myśmy tam pod Reglami zobaczyli, jak zapłonął świat czy biały krzyż? Nie ma mowy, musi być „Biały krzyż”.
Klenczon był, i to nie tylko w zespole, silną osobowością. To jemu było najbliżej do postaci romantycznego rockmana i to on nadawał grupie rockowej drapieżności.
W styczniu roku 1970 z udziałem muzyków sesyjnych nagrał hit 10 w skali Beauforta, ale wkrótce artystyczno‑ambicjonalny konflikt z Sewerynem Krajewskim spowodował jego ostatecznie rozstanie z Czerwonymi Gitarami.
W marcu 1970 roku artysta podczas Telewizyjnej Giełdy Piosenki zadebiutował z grupą Trzy Korony. W czerwcu 1971 roku zespół nagrał swój jedyny duży krążek, na którym znalazły się, poza 10 w skali Beauforta, także inne udane utwory: Nie przejdziemy do historii, Spotkanie z diabłem oraz Port. Wkrótce po ostatnich nagraniach z Trzema Koronami (zarejestrowanych w maju 1972 roku) wyjechał do żony i rodziny w Chicago.
W 1978 jako Christopher wydał singiel Hey Mr. America oraz album The Show Never Ends. Aby utrzymać rodzinę, pracował jako taksówkarz i introligator. Nie przestał jednak komponować i występować w chicagowskich klubach. Brał udział w koncertach na rzecz polskich dzieci. 25 lutego 1981 roku, podczas powrotu z jednego z takich koncertów w klubie Milford, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego zmarł sześć tygodni później.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze