Niewykorzystane szanse turystyki

1
ukryte atrakcje tarnowa
Znaną, ale ukrytą przed oczyma spacerujących po tarnowskiej Starówce turystów jest zabytkowa półbaszta, która już od wielu lat czeka na odsłonięcie i zagospodarowanie, co możliwe będzie po wyburzeniu kamienicy przy Wałowej, a tymczasem decyzji o rozbiórce jak nie było tak nie ma
REKLAMA

Tymczasem miasto skrywa wiele atrakcji mało czy nawet całkiem nieznanych, o których czasem nawet samo zapomniało. Dlatego przy tej okazji warto wspomnieć o kilku takich, które przy odpowiednim zagospodarowaniu mogłyby wzmocnić turystyczny wizerunek Tarnowa.
O średniowiecznych ruinach zamku Tarnowskich na Górze Św. Marcina wszyscy w mieście słyszeli, o tym, że wskutek przedłużającego się sporu miasta z Sanguszkami cenny zabytek niszczeje – również. Ale już znacznie mniej osób – a przewodniki bardzo rzadko o tym wspominają – słyszało o niezwykle interesującym terenie, który rozpościera się u podnóża zamkowego wzgórza i który mógłby być wielką atrakcją.
Przed laty na granicy Tarnowa i Zawady odkryto potężne grodzisko, wchodzące przypuszczalnie w skład organizacji plemiennej Wiślan, które powstało w IX w. w miejscu wcześniejszego grodziska łużyckiego. Funkcjonowało do połowy XI w., składając się z tzw. zamczyska i kilku podgrodzi bronionych wałami zaporowymi – jeden z nich miał 33 m szerokości i 7 m wysokości. Na prawie 16-hektarowym obszarze w kilkudziesięciu domostwach odnaleziono tysiące fragmentów naczyń, sprzęty i ozdoby. To jeden z największych znanych grodów obronnych wczesnośredniowiecznej Polski. Na „Marcince” dokonano też odkrycia pozostałości osady przygrodowej z X-XI w. Dla archeologów to rewelacja, ale nie tylko dla nich. Kto jednak o tym pamięta? Kawał wielohektarowego obszaru na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Nie ma żadnej informacji, co tu znajdowało się w przeszłości i jakie ten teren krył skarby.

Zróbmy pod „Marcinką” skansen
– To jedna ze zmarnowanych szans Tarnowa – twierdzi Wiesław Marszalik, pasjonat historii Tarnowa. – Żeby przekonać się, co można zrobić z takim terenem i jego przeszłością, nie trzeba zbyt daleko jechać. Wystarczy wybrać się do Trzcinicy pod Jasło, gdzie również kiedyś było duże grodzisko. Teraz funkcjonuje tam licznie odwiedzana przez turystów „Karpacka Troja”, skansen archeologiczny, w którym zostały zrekonstruowane wczesnośredniowieczne obiekty. Znakomity pomysł. Czy w Tarnowie nie byłby on możliwy, gdyby władze miasta i gminy Tarnów dogadały się między sobą? Cały teren wymaga opieki konserwatorskiej, ale ponieważ nie jest chroniony i zagospodarowany, coraz bardziej koncentruje się wokół niego zabudowa. Czym prędzej należałoby wykupić wolne jeszcze działki i przystąpić do dzieła.
Jeśliby ktoś uznał, że na zagospodarowanie terenu grodziska w Zawadzie potrzeba pieniędzy, jak na wszystko, to warto przypomnieć, że na park archeologiczny zdobyła je nie tylko Trzcinica, ale i pobliska Bochnia.
Zdaniem Wiesława Marszalika, połączenie dwóch zabytków – ruin zamkowych i dawnego grodziska – miałoby głęboki historyczny sens, gdyż te dwa obiekty są kolebką przyszłego Tarnowa, odwołują się do jego najdawniejszych dziejów.
– Jeszcze chwila, a wszystko przepadnie. Przecież między dawnymi zamkowymi ogrodami, po zewnętrznym wale zamku Tarnowskich, już prowadzi asfaltowa droga, której w żadnym wypadku nie powinno tam być! Kto do tego dopuścił?


Zasypane rewelacje
Dwa lata temu na zapleczu dawnych klasztornych zabudowań bernardynów, w sąsiedztwie pl. F. Morawskiego, przy okazji robót ziemnych archeolodzy odkryli fragmenty murów i fundamenty murowanej świątyni, która powstała przed 1468 r., przed zbudowaniem w tym miejscu późniejszego kościoła. Interesującym odkryciem są też fragmenty dwóch bastei połączonych ze sobą tunelami, które miały za cel bronić miasto od wschodu przed atakami tureckimi. Tunele były pokaźnych rozmiarów, mogły pomieścić nawet parę koni. Ciągnęły one armaty.
Aż się prosi, by takie odkrycie pokazać światu. Zabezpieczyć teren, odsłonić fragmenty budowli, opisać. Tym bardziej że nie jest to banalne odkrycie nawet w skali ogólnopolskiej. Mimo to wkrótce po ujawnieniu tych atrakcji z powrotem przysypano je ziemią…
– Żeby cokolwiek tam zrobić, trzeba przenieść w inne miejsce drogę dojazdową – mówi Eligiusz Dworaczyński, archeolog, który wraz z grupą innych osób prowadził prace na pl. Morawskiego. – Miejsce to nie jest do końca przebadane, na odsłonięcie czeka wiele innych interesujących obiektów rodem ze średniowiecza.
Miasto tłumaczy, że chce odpowiednio zaadaptować to miejsce, lecz na przeszkodzie stoi fakt, że istnieje konieczność wykupu od prywatnych właścicieli działek, a z tym są problemy. W tej sytuacji trzeba mieć tylko nadzieję, że miasto sprawy nie odpuści i z determinacją będzie zabiegać o przejęcie tego terenu.

REKLAMA (2)

Odkryte malowidła
Może uda się także pozyskać fundusze na kolejne badania zapomnianego dawnego klasztoru bernardyńskiego, którego najstarsze fragmenty pochodzą z XV wieku i który ma jeszcze wiele tajemnic. Bez wątpienia stanowi on gotycką perełkę Tarnowa, zwłaszcza fragment prezbiterium o nieotynkowanych ścianach zewnętrznych. O tym cennym zabytku przypomniał niedawno prowadzący w zespole zabudowań badania dr Rafał Nijak, konserwator dzieł sztuki, o czym pisaliśmy na łamach TEMI.
Warto, jak się wydaje, zadbać również o to, co jest już gotowe, nawet gdy chodzi o drobne rzeczy. Warto opisać odrestaurowane przez dr. Nijaka ponadtrzystuletnie żelazne drzwi, które znajdują się w dawnych zabudowaniach klasztornych przy ul. Bernardyńskiej 24 i które codziennie są oglądane przypadkowo przez interesantów odwiedzających biura magistratu. Niechby wiedzieli, co widzą i że mają do czynienia z zabytkiem o ciekawej przeszłości.
W tym samym budynku na wyższych piętrach Rafał Nijak odkrył fragmenty malowideł.
– Odsłonięta polichromia, biorąc pod uwagę nawarstwienia historycznych przemalowań i tzw. „odświeżeń” wnętrza kościoła, prawdopodobnie pochodzi z końca XVI lub początku XVII wieku, przy czym jest to dość ostrożne datowanie. Założyłem, że nie jest to oryginalna polichromia z lat budowy kościoła, tj. 1468‒1499, lecz późniejsza, ale wszystko to wymaga szczegółowych badań, a takowe nie zostały w obiekcie przy Bernardyńskiej 24 nigdy wykonane. Dotychczas prowadziłem badania odkrywkowe, ale w bardzo zawężonym zakresie, mimo to, jak widać, ze skutkiem pozytywnym.
Starą polichromię można bez trudu obejrzeć, ale o ileż byłaby efektowniejsza, gdyby zadbać o odpowiednie oświetlenie odsłoniętego fragmentu. Opis tego, co można ujrzeć na ścianie, też byłby niezbędny.

REKLAMA (3)

Zapomniane powozy
A czy pamięta się jeszcze o zabytkowych powozach w Klikowej? Przypomnę tylko, że w budynkach dawnej stadniny koni Sanguszków stoją historyczne powozy, a ich zbiór należy podobno do największych – po łańcuckich – w kraju. Ile miast w Polsce chciałoby mieć taką kolekcję… Tarnów ma. I co? I nic.
Już wydawało się, że sprawa ruszy z miejsca, gdy w 2011 roku miasto odkupiło od państwowego stada w Białce część zabytkowych powozów. Miał to być pierwszy krok w zorganizowaniu specjalnej kolekcji i udostępnieniu jej turystom. Pierwszy krok został więc uczyniony, ale kolejnych już nie było. Jeszcze jedna atrakcja pozostaje niewykorzystana.
Zapewne tych skrywanych atrakcji – mniejszych lub większych – jest w całym mieście więcej. Zawsze jednak trzeba mieć nadzieję, że te, które jeszcze ocalały, w końcu zostaną wydobyte, niekiedy – jak się okazuje – nawet spod ziemi i odpowiednio zagospodarowane. Pieniądze w tej sprawie są bardzo ważne, ale jeszcze ważniejsze jest przekonanie, że opłaca się je zdobyć i opłaca wydać.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
1 Komentarz
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze