Proces R. Ścigały: Jak w urzędzie ginęły dokumenty

0
proces
proces1538
REKLAMA

Ewelina Misiaszek, urzędniczka Urzędu Miasta w Tarnowie, jako główna specjalistka Wydziału Audytu i Kontroli, w listopadzie 2013 roku przeprowadzała kontrolę w Biurze Miejskiego Inżyniera Utrzymania Ruchu w Centrum Usług Ogólnomiejskich UMT. Był to szczególny czas, świeżo po pierwszych zatrzymaniach przez ABW miejskich urzędników, w tym Ryszarda Ścigały, ówczesnego prezydenta. Zatrzymania i późniejsze aresztowania miały związek z tzw. aferą łącznikową i przebudową kilku ulic w mieście.
Kontrola podjęta w urzędzie dotyczyła postępowań przetargowych prowadzonych w związku z III etapem remontu i modernizacji dróg miejskich w Tarnowie.
– Wykryte zostały wtedy pewne uchybienia, jak brak powołania komisji przetargowych, brak protokołów z postępowań przetargowych i nieścisłości w dokumentacji, np. rozbieżności w zamówieniach SIWZ i ogłoszeniach publikowanych w BiP – mówiła świadek.
Audyt wewnętrzny nie dotyczył jednak inwestycji, które znalazły się w centrum zainteresowania organów ścigania (chodzi m.in. o przebudowę ul. Głogowej, Rogoyskiego, Westerplatte), nie uwzględniał postępowań objętych później aktami oskarżenia. Z tego powodu sędzia Bożena Waresiak pytała świadka, co zadecydowało o wyborze tematów audytu pod koniec 2013 roku. Ewelina Misiaszek odpowiedziała, że kontrola została przeprowadzona zgodnie z wcześniej ustalonym planem na 2013 rok, a plan został opracowany w oparciu o „analizę ryzyka”. Dodała też, że w tej sprawie znaczenie miały także sugestie ze strony Ryszarda Ścigały, prezydenta miasta, oraz Jacka Kułagi, dyrektora Centrum Usług Ogólnomiejskich UMT. Ten drugi, według urzędniczki, miał się niepokoić sposobem organizacji przetargów przez podległe mu Biuro Miejskiego Inżyniera Utrzymania Ruchu.
– Czy prowadzone w tamtym czasie przez ABW śledztwo miało jakiś wpływ na przebieg audytu? – dopytywała sędzia Waresiak.
– Nie, wszystko odbywało się zgodnie z planem. Losowo zostało wybranych do analizy pięć przeprowadzonych wcześniej postępowań przetargowych.
Świadek zeznała, iż za stwierdzone uchybienia, o których mówiła wcześniej, był odpowiedzialny przede wszystkim Piotr Walasek, p. o. kierownika Biura, który swoją funkcję pełnił od 8 marca do 30 października 2013 roku.
– Czy w okresie trwania audytu zostały odnalezione jakieś dokumenty sygnowane przez kierownika Walaska, a które nie znajdowały się we właściwym dla nich miejscu? – pytał świadka mec. Bogusław Filar, obrońca oskarżonego Ryszarda Ścigały.
Urzędniczka potwierdziła, że podczas prowadzenia kontroli cały czas występował problem ze skompletowaniem pełnej dokumentacji. Kierownik Walasek, do którego zwracano się w tej sprawie, zwykł odpowiadać, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby ją uzupełnić.
– W końcu w sprawie dokumentów została zorganizowana narada, podczas której próbowano jednoznacznie ustalić, które z nich są, a których nie ma. Po dwóch lub trzech dniach brakujące dokumenty dotarły do nas – opowiadała Ewelina Misiaszek.
– Czy w jednym z raportów znalazła się informacja, że część audytu nie została wykonana ze względu na zabrane przez ABW dokumenty? – nadal pytał mec. Filar.
– Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie wiem, czy było zawarte takie twierdzenie wprost.
Chwilę później mec. Filar odnalazł w aktach sprawy fragment zeznań urzędniczki złożonych podczas śledztwa, do którego nawiązywało jego wcześniejsze pytanie. Wynikało z nich, że działania prowadzone przez ABW mogły kolidować z organizacją audytu.
Tego samego dnia zeznawał również Tomasz Palimąka, w przeszłości związany ze spółką Polski Asfalt, „spokrewnioną” z firmą Strabag, która kilka lat temu przy ul. Kryształowej w Tarnowie wybudowała wytwórnię masy bitumicznej. Prokurator Seweryn Borek chciał uzyskać od świadka wyjaśnienie, dlaczego spółka, która już regularnie korzystała z usług jednej firmy konsultingowej, zatrudniała kolejną, podobną, by uzyskać decyzje środowiskowe dotyczące budowy wytwórni asfaltu w Tarnowie. Świadek nie umiał wyjaśnić tej sytuacji. Nie był także precyzyjny w określeniu, czy w miejscu, gdzie miały powstać wytwórnia i droga dojazdowa, znajdował się las, czy obszar porośnięty samosiejkami. Wiosną zeznający w sądzie w Brzesku Piotr W., były dyrektor finansowy krakowskiego oddziału Strabagu, twierdził, że prawie trzyhektarowy teren porastał las, który został wykarczowany. Zeznał on, że aby uzyskać zezwolenie na wycięcie, wymyślono, że las w rejonie Kryształowej opanował groźny szkodnik wymagający radykalnego zwalczania.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze