Ten okrutnik Azja naprawdę zakochał się w Baśce. Ale ona miała swojego „małego Rycerza” i Azji nie chciała. Więc on, syn wielkiego wroga Polaków Tuhaj-beja, postanowił porwać hajduczka. Ale nie z Baśką takie numery! Dziewczyna co prawda drobna, lecz bronią władała świetnie. Więc kolbą pistoletu wybiła Azji oko, zmiażdżyła górną część nosa i nadwerężyła kość policzkową. Zabrała mu konia i uciekła. Wróciła do Chreptiowa, do dzielnego małżonka. A później dla niego pojechała do Kamieńca. Wspierała go do końca. Aż z Ketlingiem wysadzili się w twierdzy, bo Turkom jej oddać nie mogli. A Azja cóż, skończył na pal wbity.
Tymi przejmującymi scenami żyła cała Polska nie tylko w latach 80. XIX wieku, gdy została wydana ostatnia część sienkiewiczowskiej „Trylogii”, ale i w latach 60. ubiegłego wieku, gdy Jerzy Hoffman kręcił film „Pan Wołodyjowski” a Paweł Komorowski serial „Przygody pana Michała”. Szczególnie ważne były to dni dla mieszkańców Chęcin – świętokrzyskiego miasteczka u stóp wielkich ruin średniowiecznego zamku, które odwiedziliśmy w ostatnim odcinku „Podróży na 102”. To właśnie tu przez dwa lata nakręcono wiele scen do obu obrazów. Tu powstały elementy chreptiowskiej fortyfikacji. Tu nagrano największe sceny batalistyczne z udziałem blisko trzech tysięcy statystów, mieszkańców Chęcin i okolic. Tu Baśka walczyła z Azją. Tu bohatersko zginęli Wołodyjowski, Ketling. I tu wciąż można ich spotkać i przenieść się na chwilę w czasy bardziej lub mniej odległe. Wystarczy odwiedzić „Niemczówkę”, zabytkową kamienicę, w podziemiach której znajduje się Muzealna Izba Pana Wołodyjowskiego.
Nie tylko „małego Rycerza” pamięci
Pomysł jej stworzenia narodził się w związku z obchodami 50. rocznicy ekranizacji „Pana Wołodyjowskiego”. Zanim do Chęcin przyjechali Magdalena Zawadzka, czyli Baśka, Daniel Olbrychski, który wcielił się w Azję i Jan Nowicki, odtwórca roli Ketlinga, ogłoszono wielką zbiórkę pamiątek związanych z ekranizacją filmu. Mieszkańcy wciąż pamiętający wielbłądy i konie, którym dostarczali siano czy słomę, z nostalgią wspominali własny udział w tym ciekawym przedsięwzięciu. Przeszukali więc domowe archiwa i przynieśli sporo cennych fotografii i innych przedmiotów. Dołożyli się też główni aktorzy. I w ten sposób powstało miejsce, w którym „od kuchni” można zobaczyć jak powstawał film (znany również z tego, że w pewnym momencie podczas oblężenia kamienieckiej twierdzy na planie pojawiła się PRL-owska ciężarówka).
Izba jest podzielona tematycznie. Jedna sala opowiada o jubileuszu premiery filmu, są tam m.in. odlewy i odciski dłoni aktorów. Eksponaty zgromadzone w kolejnej przenoszą nas do czasów produkcji filmu, do roku 1968. Zobaczymy tu zdjęcia, a także elementy konstrukcyjne makiety Kamieńca Podolskiego. No i przede wszystkim Baśkę, Michała, Azję i Ketlinga, z którymi można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia. Przechodząc dalej, obejrzeć możemy makietę zamku królewskiego w Chęcinach z epoki Wazów, rycerzy z różnych epok i mieszczańską rodzinę – taką jak ta, która być może kiedyś w „Niemczówce” mieszkała.
Zresztą cały budynek jest ciekawy. Także pod względem architektonicznym. To renesansowa kamienica wybudowana w 1570 roku. Jej pierwszymi właścicielami byli Walenty Września i jego żona Anna z Niemczów. Budynek składa się z trzech kondygnacji: sklepionych kolebkowo piwnic, parteru i półpiętra. Ma obszerną sień przejazdową oraz stylowy dziedziniec. Na parterze znajduje się reprezentacyjna Sala Wielka, z belką stropową i datą: 1634 rok oraz nazwiskiem ówczesnego burmistrza chęcińskiego Walentego Soboniewskiego.
Kościoły trzy
Chęciny to nie tylko film, ale i kawał historii – od średniowiecza począwszy. Znajdujący się pomiędzy Rynkiem a drogą na zamek kościół pw. św. Bartłomieja ufundował na samym początku XIV wieku sam król Władysław Łokietek! Jego budowę ukończył syn, król Kazimierz Wielki, mniej więcej w połowie tego stulecia. W czasie reformacji był ariańskim zborem. W barokowym ołtarzu głównym zobaczyć można obrazy przedstawiające świętych – Bartłomieja i Annę, a na późnorenesansowych stallach namalowane są sceny z życia św. Franciszka. Do kościoła wejść można jedynie w czasie nabożeństw, poza godzinami ich odprawiania wnętrze można zobaczyć przez przeszklone drzwi. Parafialna świątynia, choć w Chęcinach najstarsza, spośród wszystkich trzech kościołów, robi najsłabsze wrażenie. Straciła wiele zapewne wskutek wielokrotnego przebudowywania.
Ogromne wrażenie robi za to dawny zespół klasztorny franciszkanów, fundacji Kazimierza Wielkiego, z XIV wieku. Otwarty także poza godzinami mszy kościół, surowy w formie, z wyeksponowanymi gotyckimi pozostałościami jest jego głównym elementem. Podczas reformacji był zborem kalwińskim. Zniszczony podczas wojen szwedzkich został odbudowany przez ówczesnego miejscowego starostę. Przylega doń późnorenesansowy budynek klasztorny z kopułową kaplicą Branickich, a całość uzupełniają neoklasyczne budynki gospodarcze. W 1817 roku dekretem cara Aleksandra klasztor został skasowany, a po upadku powstania listopadowego urządzono tu więzienie dla 250 osób. W celach o wymiarach 3,5 na 2,5 metra przetrzymywano nawet 14 osób. Trafiała tu głównie polska inteligencja i tu, w drewnianych klatkach, czekała na wywózkę na wschód. „Przez 110 lat lały się tu krew, pot i łzy polskich więźniów” – głosi napis na wykonanej w drewnie tabliczce informacyjnej. Więzienie zlikwidowano dopiero w 1927 roku. 22 lata temu kościół i klasztorne zabudowania oddano franciszkanom.
Jest jeszcze trzeci kościół, do którego przylega spory klasztor. Od niemal stu lat należy do sióstr bernardynek. Jednak budynki zostały wzniesione znacznie wcześniej i nie dla bernardynek, a dla klarysek. Pierwszy w tym miejscu kościół powstał w połowie XVI w., niedługo później dobudowano klasztor. Ostateczny wygląd nadał kompleksowi starosta Bidziński, którego córka była tu ksienią. Ten kościół i jego otoczenie stały się plenerami filmu i serialu o przygodach pana Wołodyjowskiego. Na tle zabudowań klasztoru nakręcono pierwszą scenę – przejazd pana Michała i Anny. Wirydarz i znajdujący się tam spichlerz wykorzystano do nakręcenia ogrodów klasztornych. A w 10. odcinku serialu wejście do kościoła (ul. Małogoska) „zagrało” wejście do domu medyka, którego wezwano do chorej Basi.
Żydowski ślad
Powstały w XVII wieku cmentarz żydowski położony jest bardzo klimatycznie, na północno-wschodnim zboczu Góry Zamkowej. Dziś mocno zniszczony. Na czterohektarowym terenie znajduje się ok. 150 nagrobków. Macewy wykonano głównie z piaskowca i marmuru chęcińskiego. Najstarsze z nich pochodzą z drugiej połowy XVII wieku. Zachowały się również grobowce w formie sarkofagu. Całość otoczona jest dość wyraźnymi pozostałościami kamiennego muru.
Żydzi pojawili się w Chęcinach wiek wcześniej niż powstał cmentarz. Jednak prawie cała gmina została wymordowana przez oddziały Stefana Czarnieckiego, podczas potopu szwedzkiego. W XVII wieku powstał nie tylko żydowski cmentarz, ale i szpital. Gmina miała własnego rabina, kantora i mełameda. Tuż przed wybuchem wojny ludność żydowska stanowiła ponad połowę mieszkańców. 1 września 1942 roku hitlerowcy deportowali ich do obozu zagłady w Treblince.
 
 
![Patriotycznie na tarnowskich ulicach [ZDJĘCIA] Patriotycznie Tarnów](https://www.temi.pl/wp-content/uploads/2025/10/IMG_20251030_183742-218x150.jpg)



![Pomarańczowe niebo i widok na Tatry… [ZDJĘCIA] Widok na Tatry](https://www.temi.pl/wp-content/uploads/2025/10/IMG-20251029-WA0003-218x150.jpg)









![Zaprezentowali dzieła absolwentów tarnowskiego „plastyka” [ZDJĘCIA] Wystawa](https://www.temi.pl/wp-content/uploads/2025/10/Wystawa-tarnowskiego-plastyka-9-218x150.jpg)


 
 
 
 
 
 
 
 
 







