Dzisiejszą sesję Rady Miejskiej w Tarnowie ponownie zdominowała dyskusja dotycząca funkcjonowania komunikacji miejskiej. Radni w ostrych słowach skomentowali styczniowe ograniczenie kursów autobusów MPK oraz wyrazili swoje obawy, co do powtórzenia się tej sytuacji w kolejnych miesiącach.
Przewodniczący klubu radnych PiS Mirosław Biedroń rozpoczął swoje wystąpienie od przytoczenia słów mieszkańców Tarnowa, którym wprowadzenie rozkładów specjalnych, obcinających kursy autobusów miejskich prawie o 1/3, utrudniło życie. Tarnowianie podkreślali, że mają problem z dojazdem do pracy w godzinach porannych oraz po drugiej zmianie, a przy okazji muszą marznąć czekając na przystanku na autobus.
– Przez ostatnie lata byliśmy wielokrotnie informowani przez urzędników, że mamy w Tarnowie nowoczesny tabor, którego inne miasta nam zazdroszczą. Mamy supernowoczesne autobusy wyposażone w najnowsze rozwiązania techniczne – sto procent klimatyzacji, sto procent systemu nawigacji etc. Natomiast w ostatnich tygodniach docierały do mnie zdjęcia stojących na zajezdni autobusów. To, co się stało w tym roku jest kolejnym złym przykładem zarządzania miastem. Jednakże do najgorzej sytuacji doszło ponad rok temu, kiedy zerwaliśmy współpracę z ościennymi gminami. Powiedzieliśmy naszym sąsiadom, ale również mieszkańcom, żeby radzili sobie sami, nieważne, że pracują w Tarnowie i robią tutaj zakupy. Oddaliśmy linie podmiejskie, które przejeżdżały też przez miasto, prywatnym przewoźnikom i straciliśmy dochody z biletów – mówił Mirosław Biedroń.
Do klubowego kolegi przyłączył się radny Józef Gancarz, który przywołał zamieszczony na oficjalnej stronie magistratu wpis o zaoszczędzeniu przez miasto 300 tysięcy złotych w związku z obcięciem kursów autobusów. Radnemu nie spodobało się, że w tekście pojawia się wzmianka o tym, że szukanie oszczędności przez Tarnów jest pokłosiem rządowej reformy podatkowej. Jego zdaniem jest to atak autora – prezydenta, rzecznika prasowego lub całego Urzędu Miasta Tarnowa – na Polski Ład, sztandarowy program Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela przyznał, że żadne ograniczenia nie są akceptowane społecznie, ponieważ mieszkańcy przyzwyczaili się już do pewnych standardów, więc przyjazd autobusu o innej godzinie może być powodem do niezadowolenia. Przypomniał też, że komunikacja publiczna jest utrzymywana z środków znajdujących się w budżecie miejskim. W tym roku jest to 27 milionów złotych, a kwota ta wynika z możliwości stojących po stronie dochodów. Zaznaczył, że miasto ma ograniczone wpływy z podatku PIT. Pierwotnie do Tarnowa miało trafić około 181 milionów złotych, ale obecne prognozy mówią o 130 milionach.
– Mamy mniejszą pulę środków potrzebnych do utrzymania naszego miasta. Komunikacja jest nerwem każdego miasta, ale równie ważne jest utrzymanie domów pomocy społecznej, szkół, przedszkoli czy standardów drogowych. Zabezpieczymy wystarczające środki na dobre funkcjonowanie miasta. Niestety, dotychczasowej jakości nie uda nam się utrzymać. Natomiast styczniowa próba zaoszczędzenia, za sprawą zmiany rozkładu jazdy autobusów, okazała się skuteczna, gdyż w budżecie zostało nam ponad 300 tysięcy złotych. Wywołało to też pewne reperkusje, co było oczywiste. Innym opłaca się reklama w Internecie – otrzymywałem na swoim komunikatorze informacje, że radny Mirosław Biedroń promuje w ten sposób swoją petycję. Rozumiem, można i w taki sposób – odpowiedział niezadowolonym radnym Roman Ciepiela.
Krytycznie w sprawie funkcjonowania komunikacji miejskiej wyrazili się również m.in: Krystyna Mierzejewska (KO), Tadeusz Żak (NMT) czy radny niezależny Marek Ciesielczyk. Natomiast prezydent zaproponował, żeby pójść za przykładem Starachowic udostępnić mieszkańcom Tarnowa darmową komunikację, pod warunkiem, że uda się znaleźć na ten cel 6 milionów złotych.
