W poniedziałek 42‑letni mieszkaniec podtarnowskiej miejscowości wyszedł rano z domu, by przypilnować interesów we własnej firmie. Do pracy nie dotarł, nie odbierał telefonów. Po południu żona zgłosiła zaginięcie męża. Policjanci natrafili na samochód zaginionego na parkingu przed Hotelem Dunajec w Zgłobicach, wewnątrz znajdowały się dokumenty oraz telefony komórkowe mężczyzny. Na miejsce sprowadzono policyjnego psa, który podjął trop, prowadząc funkcjonariuszy na brzeg Dunajca. Na rzekę wypłynęli strażacy, którzy próbowali szukać mężczyzny, wieczorem akcję przerwano. Nazajutrz strażacy znaleźli w nurcie Dunajca ciało mężczyzny.
W ten sam poniedziałek 20 minut po godzinie 9 w siedzibie Lotto przy Rynku w Wojniczu znaleziono martwą 35‑latkę, która prowadziła punkt. Kobieta zaciągnęła sznurek na szyi i powiesiła się na jednej z rur w pomieszczeniu gospodarczym budynku. Zostawiła męża i czteroletnie dziecko.
26‑letni mieszkaniec Krakowa próbował popełnić samobójstwo w wynajętym pokoju jednego z tarnowskich hoteli. Młody krakowianin zabarykadował się i nie chciał nikogo wpuścić. Trzeba było dzwonić po strażaków, którzy wyważyli drzwi. Gdy weszli do środka, 26‑latek zdążył pociąć sobie dłonie. Wylądował w szpitalu.
Aż tyle szczęścia nie miał 50‑latek w podtarnowskiej Woli Rzędzińskiej, który wszedł na tory i zginął pod kołami składu towarowego. Kilka miesięcy później nocą niemal w tym samym miejscu na tory przed nadjeżdżający pociąg pospieszny relacji Wrocław‑Przemyśl wyszedł 47‑letni mężczyzna i poniósł śmierć na miejscu.
– Najczęściej odbierano sobie życie, zażywając zwiększoną dawkę tabletek, podcinając żyły lub skacząc do wody. W jednym przypadku tarnowianin chciał utopić się w Wątoku, ktoś połknął ostry skalpel, a innym razem desperat usiłował rzucić się z okna wysokiego budynku. Najmłodsi mieli zaledwie 17‑18 lat, najstarszy liczył 81 wiosen – mówi Paweł Klimek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie. – Czasem docieramy do desperatów, kiedy opisują na portalach społecznościowych myśli samobójcze albo wysyłają sms‑y podobnej treści. Zazwyczaj jest to wołanie o pomoc. Nie chcą się zabijać, zależy im, by ktoś ich zobaczył, usłyszał, wziął za rękę, porozmawiał lub tylko z nimi posiedział.
Przyczynami prób samobójczych bywają przeważnie zaburzenia psychiczne – depresja, schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa, uzależnienie od alkoholu czy środków odurzających. Czasem jest to efekt przewlekłej choroby, trwałego kalectwa bądź sytuacji ekonomicznej, nieporozumień rodzinnych, zawodów miłosnych i zdrady. Najmłodsi targają się na życie głównie z powodu problemów osobistych.
– Kondycja psychiczna społeczeństwa uległa osłabieniu, co spowodowane jest wieloma czynnikami, począwszy od tego, co jemy i jak bardzo jesteśmy aktywni życiowo, po relacje w domu i kontakty z innymi ludźmi – mówi Dorota Bogusz, dyrektorka Tarnowskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. – Rodziny i szkoły powoli zaczynają reagować na różne symptomy zachowania dzieci i młodzieży, a do świadomości dorosłych dociera, że młodzi ludzie powinni uczyć się przeżywać porażki. Profilaktyka przynosi coraz większe efekty, zagadnienia ludzkiej psychiki przestają być tematem tabu, więc uwrażliwienie społeczne bywa wyższe, a chęć sięgania po pomoc większa.
Odpowiednio przeszkoleni specjaliści ośrodka przez całą dobę pełnią dyżur przy telefonie. W sytuacjach kryzysowych reagują natychmiast.
– Naszym zadaniem jest ustalenie miejsca pobytu potencjalnego samobójcy i wysłanie doń odpowiednich służb. Rozmowa z człowiekiem mającym myśli samobójcze nie jest łatwa, ale jak dotąd nigdy nie spóźniliśmy się z interwencją – zaznacza szefowa TOIK.
Jak szybko osoby z problemami psychicznymi znajdą pomoc w placówkach medycznych? Na Oddziale Dziennym Psychiatrii Ogólnej Zespołu Przychodni Specjalistycznych w Tarnowie, pełniącym rolę pośrednią między poradnią a oddziałem szpitalnym, najbliższy wolny termin przyjęcia przewidziano w czerwcu, ale chory w pilnym stanie dostanie się do placówki w maju. Na oddział psychiatryczny Szpitala im. św. Łukasza pacjent trafi za cztery miesiące, jednak niemal od razu zostanie przyjęty w nagłym przypadku. Niestety w ramach ubezpieczenia na wizytę w gabinecie psychiatry trzeba czekać od 17 do 91 dni.
Samobójcy są wśród nas
REKLAMA
REKLAMA