Wydatki na obronność

0
Marek Zuber
REKLAMA

Polska wydaje obecnie na szeroko rozumianą obronność około 2% PKB. Jak wiemy, należymy do relatywnie małego grona państw NATO, które realizują zobowiązania w tym zakresie w ramach sojuszu. W wartościach bezwzględnych nie są to jednak kwoty olbrzymie w skali świata – w zeszłym roku było to około 37 mld PLN, czyli około 10 mld USD. Trzeba pamiętać o tym, że nasze PKB wciąż znacząco odbiega od najbogatszych krajów globu. Bardzo dobrze widać to po naszych zachodnich sąsiadach. W zeszłym roku Niemcy wydały na obronność 44 mld USD, czyli w przeliczeniu na mieszkańca dwa razy więcej niż my pomimo tego, że procentowo było to zaledwie 1,3% PKB. Oczywiście musimy pamiętać o różnicy w kosztach wynikających choćby z innych wynagrodzeń żołnierzy czy innej wysokości wojskowych emerytur, ale nie zmienia to faktu, że i tak realnej gotówki do dyspozycji Niemcy mają więcej. W relacji do PKB (wszystkie dane z roku 2017) najwięcej na świecie wydają: Oman – 12%, Arabia Saudyjska – 10% i Kuwejt – 5,8%.
Największa potęga militarna świata, czyli Stany Zjednoczone wydają 3,5% PKB. Ponieważ jest to jednocześnie największa gospodarka świata, w sumie daje to astronomiczną kwotę 610 mld USD. To jedna trzecia wszystkich światowych wydatków na obronność. Na drugim miejscu są Chiny. Ich budżet rośnie z roku na rok i jest pochodną mocarstwowych ambicji i wzrostu gospodarki Państwa Środka. Mniej więcej 230 mld USD to prawie dwa razy tyle, ile wydały w zeszłym roku Wielka Brytania, Francja i Niemcy razem wzięte. Jako ciekawostkę można podać fakt, że wspomniana już Arabia Saudyjska z budżetem na poziomie nieco ponad 69 mld USD jest na trzecim miejscu i wyprzedziła Rosję – nieco ponad 66 mld USD. Oto skutki spadku cen ropy i sankcji. W stosunku do PKB owe 66 mld USD to około 3%.
Jak więc widać, wzrost wydatków o pół punktu procentowego w Polsce nie będzie oznaczał, że dobijemy do światowych liderów pod względem środków przeznaczanych na obronność. Ale owo pół procent PKB, czyli na dzisiaj około 10 mld złotych, stanowi z pewnością istotny wzrost z naszego punktu widzenia. I spore obciążenie budżetu jednocześnie. Czy mamy jakąś realną ścieżkę finansowania tego wzrostu?
Obawiam się, że zapowiedzi prezydenta są na razie wyrazem chęci, ale nie stoją za nimi żadne realne obliczenia związane z finansowaniem. Moim zdaniem zresztą nie będzie się dało wygenerować takich pieniędzy inaczej, jak zwiększając obciążenia związane z podatkami i parapodatkami. Nie twierdzę, że nie warto tego robić. Być może Polacy chcą płacić więcej do budżetu, żeby mieć silniejszą armię. Stwierdzam tylko, że tym się zapewne skończy. Jak dodamy do tego projekty socjalne i zapowiedzi różnych innych pomysłów, to budżet będzie musiał na stałe generować według dzisiejszych wielkości grubo ponad 40 mld złotych. W okresie koniunktury, jak teraz, jest to możliwe, choć oznacza spory jednak deficyt budżetowy. A co będzie w okresie dekoniunktury? Już któryś raz zadaję to pytanie.
Drugą równie ważną kwestią jest to, na co przeznaczymy te pieniądze, czyli struktura wydatków. Są takie armie na świecie, które jedną trzecią budżetu wydają na emerytury. Bardzo istotna kwestia oczywiście, ale niezwiązana z budowaniem potencjału obronnego dzisiaj i w przyszłości. Tak czy inaczej, 10 mld złotych rocznie to dużo i nie. Pięć razy tyle amerykański podatnik wydał na najnowszy lotniskowiec USS Gerard Ford. Oczywiście nie potrzebujemy wielkiego lotniskowca, chcę tylko pokazać relatywności olbrzymiej, jak się wydaje, kwoty. Najnowszy myśliwiec F 35 to wydatek rzędu 350 mln złotych za sztukę. To dwa razy mniej niż za F22, którego mogliśmy zobaczyć podczas ostatniej defilady w Warszawie. F35 to już broń, którą jak najbardziej powinniśmy brać pod uwagę, w samych USA i nie tylko zastępuje ona wysłużone F 16, które i my posiadamy. Oczywiście nie wspominam o rocznych kosztach obsługi tego sprzętu.
Wydaje się jednak, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby zarówno dzisiaj wydawane pieniądze, jak i te dodatkowe, które mają się pojawić, wzmacniały także nasz polski przemysł. Nie tylko zbrojeniowy. Chodzi o to, żeby na przykład środki na zakup sprzętu wydawać w taki sposób, aby spora część z nich zostawała w naszym kraju. Świetnym przykładem jest tutaj Turcja, która dzięki takiej polityce w krótkim okresie zbudowała potężny przemysł obronny. I my mamy tutaj dobre doświadczenia choćby w przypadku Rosomaka. Na bazie zakupu w Finlandii jesteśmy dzisiaj w stanie oferować własny transporter opancerzony. Te dodatkowe miliardy mogłyby także posłużyć budowaniu własnej myśli technicznej, czyli finansować na przykład startupy. Tak się dzieje w Izraelu, gdzie 40% innowacji związane jest z przemysłem obronnym. Ważne jest zatem nie tylko to, czy te dodatkowe środki się w Polsce pojawią, ale także to, na co zostaną wydane.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze