Tam, gdzie cisza wrogów jedna

0
Widok na Łużną
Fot. TEMI / Autor
REKLAMA

2 maja 1915 roku wypadł w niedzielę. Jednak o poranku zamiast dźwięku kościelnych dzwonów mieszkańcy Łużnej i okolicznych miejscowości usłyszeli huk artyleryjskich dział. O 6.00 rano rozpoczęła się bitwa o wzgórze Pustki, przełomowa dla losów operacji gorlickiej – największej i najważniejszej na froncie wschodnim I wojny światowej. Ostrzał, z różnym natężeniem, trwał do godziny 10.00. Po nim 11. Armia zaatakowała na całej szerokości frontu. Żołnierze walczącej na wzgórzu Pustki 12. Dywizji Piechoty potrzebowali zaledwie 8 minut, by dotrzeć do pierwszego rosyjskiego okopu i zrównać go z ziemią. Sam szczyt wzgórza został zdobyty dopiero półtorej godziny później, po walce na bagnety, a jego zalesiona część, położona na północnym-wschodzie, tuż przed 12.00. Dzwony milczały także w południe. Atakujący walczyli teraz o Podlesie, wspólnie z węgierskimi honwedami o Wzgórze Wiatrówki, a także o dobrze umocniony Las Kamieniecki. Straty były ogromne. Po obu stronach tysiące zabitych, rannych, wziętych do niewoli. Po obu stronach walczyli Polacy. Cel został osiągnięty – wojska niemieckie i austro-węgierskie przełamały opór Rosjan, którzy zaczęli się wycofywać. Ofensywa ruszyła na całej długości frontu, przesuwając go coraz dalej na wschód.

Łużna jest położona około 50 kilometrów od Tarnowa przy drodze wojewódzkiej nr 977, biegnącej przez Tuchów, Gromnik i Ciężkowice. Samo wzgórze jest dobrze widoczne z drogi wojewódzkiej nr 981, mniej więcej na wysokości Bobowej. Odległość niewielka, dojazd prosty, a wrażenia… Trudno je oddać słowami, a nawet obrazami, bo zdjęcia pokazują zaledwie ułamek tego, co zastaje się w tym miejscu.

Droga na wzgórze Pustki jest dość stroma, ale wyasfaltowana i dobrze oznakowana. Można tam dotrzeć dwoma trasami – jedna kieruje na cmentarz, druga do gontyny.

REKLAMA (2)

Nekropolia niezwykła

Cmentarze formalnie są tu dwa, nr 122 (na którym spoczywa 154 żołnierzy rosyjskich) i nr 123. Łącznie zajmują 3 hektary. Grobami usiane jest całe strome, porośnięte barwinkiem i bluszczem wzgórze. Krzyże w regularnych rzędach, pośród drzew. I cisza. Przejmująca cisza. Jakby zadośćuczynienie za ten dramatyczny artyleryjski łoskot. Pewnie ci żołnierze, którzy zginęli na wzgórzu w majowy poranek właśnie na taki odpoczynek zasłużyli…
Spoczywa ich tu tysiąc dwustu: Polaków, Czechów, Austriaków, Niemców, Rosjan i Węgrów – to największa węgierska nekropolia poza granicami, odwiedzana przez rodaków, dlatego wstążki na ich mogiłach mają najbardziej intensywne barwy. Leżą tu żołnierze różnych wyznań, dlatego i krzyże są różne. 829 grobów pojedynczych i 46 zbiorowych. Część bezimiennych. To największa spośród 400 wojennych nekropolii dawnej Galicji.

Cmentarz otacza kamienno-drewniany płot, prowadzącą doń bramę wieńczy stylizowany hełm-szyszak. Na wprost wejścia – pomnik w kształcie sarkofagu. Kwatery, ułożone według przynależności państwowej i pułkowej, łączą wijące się ścieżki i kamienne schody, małe tarasy i galeryjki z balustradami. Gdyby nie krzyże, można by pomyśleć, że to krajobrazowy ogród. W drodze na szczyt – kamienny taras, z którego podziwiać można rozległą panoramę Beskidu Sądeckiego i Tatry. Cmentarz powstał w latach 1917-1918 według projektu polskiego rzeźbiarza Jana Szczepkowskiego. Jego dzieło wieńczy monumentalna drewniana gontyna, zbudowana według koncepcji słowackiego architekta Dušana Jurkoviča. Ma 25 metrów wysokości. Ozdabia ją wiele krzyży i krzyżyków. W kamiennym przyziemiu – kaplica. Nad nią dwie kondygnacje wieży. Do środka wejść można tylko podczas odbywających się tu uroczystości, na co dzień dostępny jest taras. Kiedyś, przed zniszczeniem, jej wnętrze zdobiły płaskorzeźby a przy ołtarzu stała polichromowana figura Chrystusa upadającego pod krzyżem. Ale gontyna spłonęła w latach 80.

Odbudowano ją, na podstawie oryginalnej dokumentacji, w roku 2014 – przed obchodami setnej rocznicy bitwy. Dwa lata później Komisja Europejska dodała wojenny cmentarz na wzgórzu Pustki do listy obiektów historycznych będących znakami dziedzictwa europejskiego.

REKLAMA (3)

Ludzie bitwy

Wróćmy na chwilę do samej bitwy. Po ludzku tragiczna w skutkach, ze strategicznego punktu widzenia ogromnie ważna. Bitwa gorlicka stanowi bowiem jeden z nielicznych podczas I wojny przykładów ofensywy, która doprowadziła do przełamania ustabilizowanej linii frontu i totalnej zmiany sytuacji strategicznej. W krótkim czasie działania wojenne przeniosły się aż o kilkaset kilometrów! Dowódcą 11. Armii niemiecko-austriackiej był August von Mackensen, jeden z najwybitniejszych niemieckich generałów. Szefem jego sztabu natomiast – młody jeszcze wówczas, pułkownik Hans von Seeckt, który w przyszłości miał zasłynąć jako teoretyk wojny błyskawicznej i… jeden z głównych twórców Wermahtu. 3. Armią rosyjską natomiast dowodził bohater Bułgarów, niegdysiejszy szef sztabu generalnego bułgarskiej armii, generał piechoty Radko Dimitrijew.

Po obu stronach walczyli Polacy, bo starły się armie państw zaborczych. Najwięcej służyło ich w pułkach austriackich, były takie, w których stanowili ponad 80 procent. Tak właśnie było w pułkach 12. Dywizji Piechoty, którą dowodził generał Paul Kastranek W 56. pułku piechoty (wadowickim) walczył Karol Wojtyła – ojciec przyszłego papieża Jana Pawła II. 57. pułk piechoty rekrutował żołnierzy z Tarnowa. Z racji siedziby sztabu jednostki przed wybuchem wojny, 12. dywizja była nazywana „krakowską”. Jej sukces na wzgórzu Puski to w znacznej mierze zasługa dowodzącego artylerią dywizyjną pułkownika Ludwiga Riedla.

Wieś Potockiego

A gdy już zejdziemy ze wzgórza i z pamięci strząśniemy kurz wojennych wydarzeń, warto przespacerować się po Łużnej. Leżąca nad rzeką Łużnianką wieś, kiedyś była własnością Wacława Potockiego, najważniejszego chyba barokowego twórcy w naszej literaturze – autora m.in. „Wojny chocimskiej”, ale także romansów, satyr i fraszek. Większość jego dzieł powstała właśnie w Łużnej. Tutaj też zresztą zmarł. Był arianinem, ale przeszedł na katolicyzm. Wówczas nie tylko zgodził się na wznowienie działalności parafii, ale oddał jej kościół, który przez pewien okres był zborem braci polskich. Obecna świątynia, także pod wezwaniem św. Marcina, została zbudowana w drugiej połowie XIX wieku. Neogotycka, z cegły i kamienia, trzynawowa, z kaplicami bocznymi i dwiema wieżami. Dla nas ciekawsze jest wnętrze. Figuralna i ornamentalna polichromia to dzieło m.in. tarnowskiego malarza Stanisława Westwalewicza. Warto też zwrócić uwagę na znajdujący się w ołtarzu bocznej kaplicy późnorenesansowy, malowany na desce obraz Matki Boskiej Śnieżnej, łaskami słynący oraz barokowy krucyfiks w tęczy.

Kościół był kilkakrotnie odnawiany. Najpoważniej uszkodzony został, czemu dziwić się trudno, w wyniku pierwszowojennych działań.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze