Dzień w Cartagenie

0
Przy Placu Bolivara
Przy Placu Bolivara | fot. Marta Tutaj
REKLAMA

Cartagena de Indias uchodzi za jedno z najpiękniejszych miast kolonialnych. Nazywane bywało miastem złota, miastem korsarzy i miastem Marqueza, a Simón Bolívar nadał Cartagenie przydomek „La Heroica” (Bohaterska), bo było to jedno z pierwszych miast, które proklamowały niezależność od Hiszpanii. Natomiast znajomy mojej znajomej, Salbi (co jest podobno skrótem od Salvador) mówił „Cartagena de Ladrones”, czyli… Miasto Złodziei. Też nie bez racji…

Miasto ma prawie pięćset lat. Założył je w 1533 roku konkwistador Pedro de Heredia. Nie była to świetlana postać. Z Hiszpanii musiał uciekać, bo zabił kilka osób, podobno z zemsty za złamany nos (!). W Nowym Świecie zasłużył się podbojami. Cartagena była jego „pomnikiem”. W miejscu, gdzie dziś leży, było indiańskie miasto. Heredia wybił Indian, miasto zrównał z ziemią i osadził tu kolonistów. Osadę nazwano „Cartageną w Indiach” dla odróżnienia od tej hiszpańskiej. „Indiami Zachodnimi” zwano wciąż obie Ameryki wskutek sławnej pomyłki Kolumba.

Palenqueras
Palenqueras | fot. Marta Tutaj

Złoto i podboje

Cartagena była portem, skąd wywożono z podbitych terenów do Hiszpanii złoto, srebro i wszelkie dobra. Heredia jak inni szukał El Dorado i prawie znalazł. Z jednej z indiańskich świątyń zrabował rzeźbę z litego złota, ważącą 60 kg. Hiszpanie rozkopywali indiańskie groby, bo zmarłych chowano ze złotymi przedmiotami.

REKLAMA (2)

Złoto płynęło przez Cartagenę i miasto bogaciło się szybko. Korzystali z tego nie tylko Hiszpanie. W XVI w. miasto podbili najpierw Francuzi, którzy wzięli suty okup, potem dwukrotnie Anglicy. Niejaki sir John Hawkins, mając zaledwie 6 okrętów, ostrzelał miasto i wymusił „podzielenie się” dobrami. Potem Cartagenę podbił „korsarz królowej”, Francis Drake, i też wziął okup. Aby przeciwdziałać najazdom, król Filip II kazał budować fortyfikacje, które w ciągu następnego półtora wieku rozbudowywano i wzmacniano. Mimo to pod koniec XVII wieku „złoty port” znów najechali Francuzi przy wsparciu karaibskich piratów. A gdy w 1741 roku Cartagenę próbował zdobyć z potężną flotą brytyjski admirał Vernon, nie tyle same fortyfikacje go powstrzymały, co tropikalna gorączka i inne choroby, które podczas oblężenia dziesiątkowały Brytyjczyków.

Jeszcze przez 80 lat Cartagena była hiszpańska, nim proklamowała niepodległość i nim w 1821 roku wyzwoliły ją wojska Bolívara. Z Cartageny pochodził m.in. Rafael Núñez, XIX-wieczny prezydent Kolumbii. A w latach pięćdziesiątych XX w. do Cartageny przybył Gabriel García Márquez. Przyjechał podobno bez grosza przy duszy i pierwszą noc spędził na ławce przy Plaza Bolívar. Potem jednak dostał pracę jako dziennikarz i właśnie w Cartagenie zaczął pisać. Podróżowanie po Kolumbii śladem Márqueza jest zdecydowanie trendy. W moim autobusie do Cartageny co najmniej dwie osoby czytały jego książki.

Palenquerasraspao

Dworzec autobusowy w Cartagenie jest dość odległy od turystycznego centrum. Przyjechaliśmy już po zmierzchu i taksówkarze wołali ceny dla mnie nie do przyjęcia. W końcu znalazłam motocyklistę, który zgodził się znacznie taniej dostarczyć mnie do miasta. Dopłaciłam co prawda chwilą obawy o życie, gdy Kolumbijczyk nagle zjechał z zatłoczonej drogi i pojechał przez jakieś puste, nieoświetlone place budowy. Jednak po jakimś czasie dotarł znowu do drogi. Okazało się, że był to skrót w celu ominięcia korków.

Salbi, przyjaciel moich przyjaciółek z Ciénaga, student w Cartagenie, znalazł mnie następnego ranka i w ekspresowym tempie – bo za godzinę miał zajęcia – pokazał, jak dojść do Plaza Bolívar, do katedry i do fortów, a także ostrzegł mnie przed taksówkarzami, ulicznymi przewodnikami i palenqueras. To ostatnie dotyczyło kolorowo ubranych ciemnoskórych kobiet, które sprzedawały owoce i sałatki owocowe przy bramie miejskiej Puerta del Reloj. Istotnie, za cenę ich sałatki można było zjeść pełny obiad w dzielnicy Getsemani. Palenqueras to kontynuacja tradycji czarnoskórych kobiet z wioski niewolników, które kiedyś nosiły owoce do miasta. Dziś jednak kolorowo ubrane panie cenią się bardzo i nawet fotografować nie pozwalają bez sowitej zapłaty.

Na murach miasta
Na murach miasta | fot. Marta Tutaj

Cartagena de ladrones! – podkreślił Salbi. – Tu jest drożej niż w Bogocie i Medellín.
Przekonałam się o tym chwilę później, gdy w okolicach fortu próbowałam kupić raspao – porcję lodu z sokiem. Był to zwykły kruszony lód polewany syropami o różnych smakach, który powoli zamieniał się w bardzo zimny napój. W Kolumbii raspao to jeden z najtańszych deserów, w Ciénaga kosztował równowartość 30-40 centów. W Cartagenie sprzedawca raspao zażądał pięciu dolarów (!).

Tropikalnie, historycznie

Na szczęście przy ogrodzeniu Plaza Bolívar ulokował swój tymczasowy stragan sprzedawca soków owocowych. Ceny miał znośne. Kupiłam duży kubek soku i – jak kiedyś Márquez – ulokowałam się na jednej z ławek w sąsiedztwie pomnika Bolívara. Postanowiłam niczego już w Cartagenie nie kupować, tylko pochodzić.

Poszłam więc na mury obronne, skąd jest widok na port i nowe dzielnice Cartageny. Słońce tam praży i sprzedają najdroższe lody w Cartagenie, a być może na świecie. Spotkałam kilka grup viajeros familares: jedną w biało-złotych kapeluszach, drugą w jaskraworóżowych koszulkach i trzecią odzianą w materiał w wielkie kwiaty, z którego uszyto różne rzeczy – koszule dla mężczyzn, sukienki i spódnice dla kobiet, wdzianka dla dzieci. Kolumbijczycy, jeśli podróżują w grupach – rodzinnych, towarzyskich, firmowych – uwielbiają mundurować się w jednolite stroje, przygotowane specjalnie na wycieczkę.

REKLAMA (3)

Poszłam w kierunku jezuickiego klasztoru i kościoła San Pedro Claver, przed którym stoi rzeźba zakonnika, Pedro Clavera właśnie, który opiekował się czarnymi niewolnikami sprowadzonymi z Afryki, i którego nazywano „Apostołem Czarnych”. Przedstawiono go w towarzystwie niewolnika. Inny pomnik z zakonnikiem i niewolnikami, upamiętniający bunt tych ostatnich, stoi w Getsemani. Obejrzawszy oba, uznałam, że pomniki w Cartagenie są do siebie dość podobne.

Pomnik Pedro Clavera
Pomnik Pedro Clavera | fot. Marta Tutaj

Potem pospacerowałam w okolicy Puerta del Reloj, gdzie na wysokim cokole stoi Pedro de Heredia. W uliczkach biegnących od bramy jest wiele malowniczych, historycznych budynków i sklepów z pamiątkami, gdzie można kupić ceramiczne, szklane lub drewniane palenqueras, a także kolorowo malowane czaszki, stroje, biżuterię, obrazy, dziwaczne figurki, antyki itd. Obok jest Plaza Cervantes i stoi pomnik Cervantesa. Piszący przy stole Cervantes podobał mi się bardziej niż konkwistador na cokole. Wokół Cervantesa była ponadto strefa straganów z tanim ulicznym jedzeniem.

Dotarłam do katedry, przy której stała tym razem łatwo rozpoznawalna postać – figura Jana Pawła II. Mniej więcej naturalnej wielkości i dość podobna do oryginału, tyle że w butach na koturnach, takich raczej á la Połomski… Dłoń papieża była lśniąca i wytarta, co świadczyło, że wielu przechodniów podaje figurze rękę.

Wewnątrz kościoła było gorąco. Cartagena to naprawdę tropikalne miasto, od listopada do kwietnia temperatura rzadko spada niżej 30 stopni. Przy jednej ze ścian ustawiono kamienne figury świętych, a przy nich – wentylatory z wiatrakami. Prawie każdy święty miał swój wentylator. Święty Sebastian, któremu nie dano wentylatora, wyglądał na naprawdę umęczonego.

Powędrowałam jeszcze do Pałacu Inkwizycji, która przez kilkadziesiąt lat miała w Cartagenie swoją siedzibę, ale nie weszłam do środka, bo nie miałam ochoty oglądać narzędzi tortur. Nie zwiedziłam też Muzeum Złota i Archeologii, pamiętając, jak przygnębiła mnie wizyta w Muzeum Złota w Limie. Patrząc na tamtejsze eksponaty, nie mogłam uwierzyć, że tak bogate i różnorodne kultury Indian zostały całkowicie zniszczone. Przeszłam się natomiast nad kanałem, gdzie były palmy, rzeźby pegazów, aleja zasłużonych Kolumbijczyków i drewniany żaglowiec.

A wieczorem pojechałam dalej…

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze