W miejscu, gdzie rozpoczynają się Karpaty, ulokowana została jedna z najwspanialszych rezydencji przemysłowców z końca XIX wieku. Obiekt obecnie znany głównie ze świetnej restauracji i pięciogwiazdkowego hotelu bywa miejscem organizacji prestiżowych wydarzeń i jest wykorzystywany jako plan filmowy. Agnieszka Holland kręciła tu swojego Mr. Jonesa. Imponujący hol główny o powierzchni większej niż niejeden dom zagrał rosyjską ambasadę, a jedno z pałacowych pomieszczeń zaadaptowano na pokój czołowego bohatera Garetha Jonesa. Wojciech Smarzowski realizował tu „Pod mocnym Aniołem”, a w dawnej bibliotece Janusz Gajos, grający w „Klerze” hierarchę Kościoła, wypowiadał słynne zdanie: „złote a skromne”. Plan w obiekcie urządzili nawet filmowcy z Bollywood, którzy z udziałem rodzimej gwiazdy Salmana Khana nakręcili tu „Kick”, przebój nr 2 wszech czasów w Indiach.
Goetzowie wrócili do Pałacu późną wiosną 1915 roku. W kolejnych latach Jan Albin został prezesem Koła Polskiego w wiedeńskiej Radzie Państwa. Kiedy w 1918 roku w Brześciu Litewskim za plecami Polaków Austria porozumiała się z Niemcami, by oddać część Galicji nowo tworzącej się Ukrainie, Jan Albin deklarował: – Nie wyrzekniemy się naszej ziemi ani naszego prawa do tworzenia niepodległego państwa, obejmującego wszystkie dzielnice Polski. Za te słowa odezwy miał go wezwać na dywanik cesarz Karol I, zasiadający na tronie po śmierci Franciszka Józefa. Jan Albin wraz z Tadeuszem Tertilem, burmistrzem Tarnowa, działał w Polskiej Komisji Likwidacyjnej, wymazując związki Galicji z chwiejącą się monarchią. Tutaj następuje kilka niedomówień. Goetz miał odmówić propozycji kandydowania na pierwszego prezydenta niepodległej Polski, złożonej przez prawicę. Czy powodem było to, że rozumiał, iż zarządzanie krajem i firmą to dwie różne sprawy, czy wpływ na ten fakt miało środowisko kierujące propozycję – tego nie wiadomo.
Karczmy przekształcał w szkoły
Podczas wojny polsko-rosyjskiej syn Jana Albina Antoni, który służył wcześniej na froncie austriackim, na ochotnika zgłosił się do wojska, by walczyć z bolszewikami. Tymczasem we znaki coraz mocniej dawał się kryzys, podczas którego Goetz rozdał za darmo 23 inwalidom wojennym 100 morgów ziemi. Stworzył też oddział, który miał dbać o aprowizację robotników browaru. Pięć karczm zakupionych w okolicznych miejscowościach przekształcił w szkoły.
Jan Albin umarł w swym pokoju na piętrze pałacu 24 kwietnia 1931 roku, kazał się pochować we włościańskiej sukmanie, w prostej trumnie. W pogrzebie wzięło udział 10 tysięcy osób. Pracownicy browaru wykupili nekrolog w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”, w którym nazwali go „najlepszym Chlebodawcą, opiekunem wdów i sierot”. Pałac i browar odziedziczył syn, baron Antoni Jan Goetz. Podobnie jak ojciec i dziadek, nowy właściciel znał wszystkich pracowników z imienia i nazwiska. W poczekalni starego pałacu codziennie o 7 rano czekał na petentów, którzy przy specjalnym pulpicie mogli mu osobiście przedstawić swoje problemy. Historię większości rozpatrzonych spraw, których dokumentacja zachowała się w archiwum, zamyka dopisek „załatwiono”.
Kiedy w wielkim kryzysie brzeszczanie tracili pracę i głód zaglądał im w oczy, Antoni nie zwolnił ani jednej osoby, a jedynie ograniczył czas pracy. Postępował tak, pomimo że w ciągu jednej tylko czarnej nocy zadłużenie browaru wzrosło aż o 80 proc. Credo Antoniego brzmiało: – Jeśli chcemy być szczęśliwi, to wszyscy ludzie nas otaczający muszą też być szczęśliwi.
Sytuacja gospodarcza skłaniała jednak do oszczędności. Zmusiło to Goetza, aby w 1934 roku zamknął Pałac, którego utrzymanie kosztowało zbyt dużo. Rodzina wróciła do Starego Pałacu w browarze. Nowy, z zasłoniętymi meblami, otwierany był tylko latem dla gości. Pięć dni po wybuchu II wojny Antoni Goetz wyjechał do Francji przez Rumunię. Prowadził tam szkolenia polskich artylerzystów. Po wojnie trafił do Afryki w Kenii, gdzie założył herbaciarnię. Tam też zmarł w 1962 roku, po nawrocie tropikalnej żółtaczki. Prochy zostały sprowadzone do Polski po 55 latach od jego śmierci, dzięki zabiegom Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Okocimskiej. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w Pałacu, a po przejeździe konduktu do okocimskiego kościoła odprawiono tam mszę, po czym trumna ze szczątkami została złożona w rodzinnej krypcie w podziemiach świątyni.
Kuchnia fusion na bazie tradycji
Podczas wojny w pałacu ulokowano sztab lotnictwa, a w 1941 roku sztab grupy Południe. Funkcjonowały w nim również szkoła oficerska oraz szpital wojskowy. Niemcy uciekając przed nadciągającym frontem obrabowali obiekt z dzieł sztuki i części trofeów myśliwskich. Część wyposażenia zabrali okoliczni mieszkańcy, a pozostały majątek uległ nacjonalizacji.
Po wojnie w Pałacu mieściły się różne szkoły, m.in. Liceum Ogólnokształcące i Ekonomiczne, jednak po ich przeniesieniu do nowego budynku w 2002 roku obiekt stał niezagospodarowany. W praktyce oznaczało to, że niszczał w szybkim tempie. Początkowo w części po internacie mieszkały dwie, później jedna rodzina.
Jak wiadomo, w opuszczonych zabytkach pojawiają się różnego rodzaju byty niematerialne. Pałacowy duch co prawda nie utrudniał często życia, jednak – jak wynika z relacji ostatnich lokatorów – zdarzało im się słyszeć w nocy głośne odgłosy szurania, jakby ktoś przesypywał węgiel…
W 2007 roku Pałac odkupili spadkobiercy Goetzów. Od nich budynek wraz z parkiem nabył prywatny właściciel, który zainwestował w remont kilkadziesiąt milionów złotych. Odtworzono stiukowe plafony i tak zwane fasety podsufitowe oraz taflowe posadzki. Wnętrza zdobią też profilowane drewniane stropy, kinkiety i żyrandole oraz wzorzyste podłogi. Odwiedzający obiekt mogą oglądać wielkie płótno Tadeusza Popiela zatytułowane „Branka tatarska”. Po remoncie obiekt stał się dostępny, od 2014 roku zwiedzanie odnowionego Pałacu jest jedną z atrakcji Dni Dziedzictwa Kulturowego. Można go oglądać także podczas dni otwartych Studia Kulinarnego oraz w trakcie różnego rodzaju imprez.
We wnętrzach, w których niegdyś bywał prezydent II RP Ignacy Mościcki, obecnie znajduje się przestrzeń bankietowa. Wrażeń kulinarnych dostarcza zespół z szefem kuchni Pawłem Krasem – zwycięzcą prestiżowego Konkursu Sztuki Kulinarnej L’art de la cusine Martell. Dania bazują na tradycyjnych, regionalnych produktach najwyższej jakości. Odzwierciedlają również sezonowość, zaskakując sposobem łączenia smaków i nietypowych składników, teksturą i kolorem.