Tysiącletnia forteca

0
Salad
Ruiny zamku, fot. Marta Tutaj
REKLAMA

Twierdzę Saladyna zwiedzałam jakieś dziesięć lat przed wybuchem wojny w Syrii. Zamek jak małe miasto, który był fenicki, bizantyjski, chrześcijański, muzułmański, upaństwowiony, wpisany na listę UNESCO, i przetrwał (jak dotąd) wiele wojen.

Odwiedziłam wtedy przyjaciela, który jako żołnierz ONZ stacjonował na syryjskim pograniczu, niedaleko Wzgórz Golan. Do nadmorskiej Latakii, a potem Kalat Salah ad-Din – Twierdzy Saladyna, przyjechaliśmy razem. Przy głównej bramie wypiliśmy herbatę z odźwiernym i grupą jego znajomych. Syria była w tych czasach krajem przyjaznym przybyszom.
Potem mój znajomy, który był już w Kalat Salah ad-Din kilkakrotnie wcześniej, nazbierał w pobliskim gaju pomarańczowym owoców (właśnie dojrzewały!) i poszedł się relaksować (i wyspać po nocnej warcie) na jednym z widokowych stoków, otaczających twierdzę. Ja natomiast ruszyłam zwiedzać ruiny zamku, depcząc tysiącletnie, a może jeszcze dużo starsze kamienie.
Zamek w tym naturalnie obronnym miejscu, na wyniesionym wzgórzu między dwiema dolinami o ponad stumetrowej głębokości, wybudowali trzysta lat przed Chrystusem Fenicjanie. W różnych czasach nazywał się Sayhun, Sigon lub Syjon, Al.-Hattan albo Saone. W czasach fenickich twierdzę tę oblegał m.in. Aleksander Macedoński. Potem zamek należał do cesarzy bizantyjskich, w X w. przez jednego z nich – pochodzącego z dynastii macedońskiej Jana I Tzimiskiesa – został znacznie rozbudowany i wzmocniony. W XII wieku zamek przejęli krzyżowcy. W czasie, gdy rządził tu rycerz Robert z Saone, joannici ponownie rozbudowali i umocnili twierdzę, pogłębiając m.in. fosy, dobudowując mury i wieże obronne (z 4-metrowej grubości ścianami!) oraz tworząc cztery linie dodatkowych umocnień wokół murów dolnego zamku. Dzięki temu pod koniec XII stulecia twierdza Saone stała się najpotężniejszą fortecą Bliskiego Wschodu i w ogóle znanego w tamtych czasach świata – miejscem nie do zdobycia.

fot. Marta Tutaj

Saladyn ante portas

REKLAMA (2)

Oczywiście, jeśli jakieś miejsce uzyskuje taką sławę, to wkrótce potem zostaje zdobyte. Tak było i w tym przypadku. W 1187 roku Saladyn, największy z muzułmańskich wodzów, władca Syrii i Egiptu, półlegendarny przeciwnik Ryszarda Lwie Serce i cesarza Fryderyka Barbarossy, pokonał zjednoczone chrześcijańskie siły Królestwa Jerozolimskiego w bitwie pod Rogami Hittinu. Niespełna rok później, zająwszy cały nadmorski rejon dzisiejszej Syrii, zdobył także Zamek Saone i przyłączył go do swoich włości.
Zdania historyków na temat, jak to się odbyło i jakie były po zdobyciu twierdzy losy krzyżowców z Saone, są podzielone. Saladyn – niezależnie od tego, jak potem wykorzystywano na Bliskim Wschodzie jego legendę, zapisał się w historii jako władca nowoczesny i – jako zwycięzca – raczej łaskawy. Z reguły nie pozwalał plądrować zdobytych miast, a ludność cywilną puszczał wolno (po uiszczeniu od każdego opłaty za życie i wolność, która jednak nie była bardzo wysoka – chodziło o to, by mogli zapłacić ją wszyscy lub niemal wszyscy). Zasady tej nie stosował jednak w twierdzach bronionych przez krzyżowców, których trudno było uznać za ludność cywilną i którzy na ogół nie dotrzymywali układów – Saladyn wielokroć się o tym przekonał. Załogom złożonym z zakonnych rycerzy zwykle nie okazywał litości. Zamku jednakże nie zniszczył – tak okazała twierdza była zbyt cenną zdobyczą – szczególnie, że wcześniej Saladynowi nie udało się zająć zamków joannitów w Tartus i Margat. Muzułmański wódz kazał naprawić uszkodzone podczas walk mury, pogłębić i tak już wówczas głęboką (na blisko 30 m) fosę. Dobudowano też do zamku arabskie łaźnie, a w miejscu kościoła joannitów postawiono meczet.
Nazwę Twierdzy Saladyna – Kalat Salah ad-Din – zamek otrzymał jednak wiele stuleci później, w 1957 roku, podczas syryjskich uroczystości państwowych. Imię zdobywcy. W 2006 roku Twierdzę Saladyna wpisano na listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Siedem lat później , w związku z wybuchem i rozwojem syryjskiej wojny, został uznany za zabytek skrajnie zagrożony.

Wiosna wśród ruin

Nie wiem, jak dziś wyglądają ruiny Twierdzy Saladyna, ale w czasie, gdy tam, byłam – przed wojną – na pewno robiły wrażenie. Dwie wieże, wieńczące niegdyś bramę główną, nie zachowały się co prawda, przetrwał jednak najbardziej charakterystyczny i rozpoznawalny element konstrukcji zamku – wysoki, pionowy słup, wykuty w naturalnej skale, jak nadnaturalnej wielkości (prawie 100 m wysokości!) filar. Kiedyś stanowił podstawę zawieszonego w powietrzu kamiennego mostu, łączącego zamek górny i dolny. Dziś góruje jak kamienny strażnik nad prowadzącą do zamku drogą. Mostu, który biegł nad tym filarem, już nie ma, ale z jednej z wież wyjść można było na zawieszony w powietrzu balkonik i spróbować wyobrazić sobie ten powietrzny zamkowy „skrót”. Nieliczni zwiedzający twierdzę Syryjczycy – jak szeroko uśmiechające się do mnie kobiety w długich płaszczach i grubych chustkach na głowach, ale z bardzo wyraźnym makijażem – w tym miejscu najchętniej robili sobie zdjęcia.
Aby przejść z dolnej do górnej części zamku, musiałam pokonać prawie 150 kamiennych stopni. Nie była to jednak wspinaczka przykra – wśród ruin, łuków bram, ukrytych wśród murów dziedzińców, kamiennych korytarzy i nielicznych zachowanych sal rosły drzewa i krzewy. Byłam w Syrii w marcu, czyli w czasie tutejszej późnej wiosny – kwitły drzewa morelowe i migdałowe, drobne górskie storczyki i dzikie cyklameny, poniżej zamku zaś złociły się kwitnące na żółto krzewy. Powietrze drżało od ptasich głosów, na tysiącletnich kamieniach wygrzewały się jaszczurki, przemykały wiewiórki. Ta powszechna obecność życia i rozkwitania z jednej strony podkreślała fakt, że zamek martwy jest i pusty od dawna. Z drugiej strony, wiosenna feeria życia nadawała murom barw i malowniczości. Wśród ruin nie brakowało kamiennych ławeczek i miejsc, skąd można było podziwiać widoki. Na tarasach górnego zamku świeciło słońce. W oddali, poza zielonymi górami, lśniło morze.
Twierdza Saladyna to ruiny naprawdę rozległe. Nietrudno spędzić tu dzień, wędrując między dolnym a górnym zamkiem i odkrywając zakamarki murów. W dobrym stanie zachował się meczet i tzw. Wielka Sala Krzyżowców pod łukowymi sklepieniami. Największe jednak wrażenie zrobiły na mnie rozległość skalnej twierdzy i ogrom poszczególnych jej budowli. Na terenie dawnych stajni czy magazynów można by pobudować osiedla domów. W każdej z dobrze zachowanych kamiennych cystern na wodę zmieściłyby się tory treningowe nie tylko dla rolkarzy, ale i dla motocykli czy aut. Trudno było się oprzeć wrażeniu, że taką fortecę – ogromną, wyniesioną na skałach, dobrze zaopatrzoną i ogromnym wysiłkiem, wielokrotnie umacnianą – pokonały nie wojny, nie Aleksander Wielki czy Saladyn, ale …czas.

REKLAMA (3)
Samotny filar, fot. Marta Tutaj

Na dnie wąwozu

Osobną atrakcją była przechadzka dookoła zamku suchą obecnie fosą, która przez wieki stanowiła nie tylko element fortyfikacji, ale także – przy każdej kolejnej rozbudowie twierdzy – służyła jako miejsce wydobywania kamienia do budowy. W ten sposób wielokrotnie ją pogłębiono, aż przybrała postać biegnącego wokół wzgórza głębokiego, skalnego wąwozu o stromych ścianach, o dnie pokrytym jasnymi, ostrymi kamieniami. Do przechadzki tą malowniczą, choć niezbyt wygodną trasą dołączył (wyspany już) mój przyjaciel z obozu ONZ.
Wędrując pomiędzy skalnymi ścianami, często pod girlandami opuszczającej aż do dna fosy roślinności, dotarliśmy do miejsca, gdzie ze skały na dnie fosy wypływało źródło. Ten strumień, niezbyt obfity, ale spływający żywo między kamienie, być może napełniał kiedyś wodą głębokie fosy pod Twierdzą Saladyna. Po tysiącu lat, ta woda wciąż płynęła. I była ważna.
Spotkaliśmy tam kilku miejscowych chłopców z osiołkami, objuczonymi wielkimi plastikowymi beczkami na wodę. Przeminęli wszyscy, którzy kiedyś bronili tego zamku, lub go zdobywali – Fenicjanie, cesarze bizantyjscy, krzyżowcy, Aleksander i Saladyn. Ale ludzie wciąż przychodzili do stóp zamku po wodę. Jak trzysta lat przed Chrystusem. Jak w dziesiątym i jak w dwudziestym wieku.
Jeśli jest jakaś nadzieja dla walczących i przemijających, to w tym, że źródła wciąż biją.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze