W obawie przed koronawirusem, z aptek znikają maski i maseczki. Jak to zwykle bywa, duży popyt powodowany lękiem i nieświadomością wykorzystują nieuczciwi sprzedawcy w sklepach internetowych, by szybko i łatwo zarobić. Dr Michał Szulc z Katedry Farmakologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu apeluje o piętnowanie jako „wysoce nieetycznego” handlu maskami, które w żadnym stopniu nie chronią przed wirusem.
– A sprzedaje się wszystko, co można nazwać maską. Mając zapas w magazynie wystarczy dopisać w nazwie przedmiotu „koronawirus” i sukces gwarantowany. Sprzedają się więc maseczki antysmogowe, budowlane, przeciwpyłowe, lakiernicze… Normalnie kosztują parę złotych, dziś oferowane są po kilkadziesiąt, czy kilkaset złotych. Uważam, że jest to zachowanie naganne i w przypadku epidemii, takie osoby powinny ponosić odpowiedzialność za narażenie swoich klientów na infekcje… – sugeruje dr Szulc i zastanawia się, czy w tej sprawie nie powinny zająć stanowiska także portale aukcyjne, na których klienci wprowadzani są w błąd.
Epidemiolodzy podkreślają, że maseczki przydatne są przede wszystkim osobom już zakażonym, aby nie powodowały zagrożenia dla innych. Zdrowi powinni przestrzegać kilku profilaktycznych zasad. Roman Bartuś, powiatowy inspektor sanitarny w Tarnowie zwraca uwagę przede wszystkim na dbałość o higienę osobistą (częste i dokładne mycie rąk mydłem i ciepłą wodą), unikanie zatłoczonych miejsc, publicznych toalet itp.