Tam, gdzie brat brata uśmiercił

0
Kościół Mariacki
Fot. Mariusz Polański TEMI
REKLAMA

Miał około trzydziestki, gdy rozpoczął pracę nad dziełem, które zapewniło mu nieśmiertelną sławę. Poświęcił mu trzynaście lat. Dzięki niemu zdobył uznanie i niemałe pieniądze. Ale postanowił wrócić w rodzinne strony i spróbować szczęścia w finansowych spekulacjach. Nie trzeba było długo czekać, by zobaczyć go na skraju bankructwa. Próbował się ratować fałszując podpis na wekslu. Gdy sprawa wyszła na jaw, musiał uciekać z miasta. Uratował go dopiero akt łaski cesarza Maksymiliana. Był wtedy rok 1507. Pewnie z żalem sięgał wówczas pamięcią wstecz. A może i z radością… Bo wiedział, że gdzieś w dalekim polskim mieście zostawił coś, co będzie zachwycać przez wieki. Tym człowiekiem był Wit Stwosz, a jego wielkim dziełem – oczywiście Ołtarz w Kościele Mariackim.

Bo tym razem cel naszej podróży będzie tak oczywisty, że już bardziej się nie da. Wyjątkowo nie będziemy wyszukiwać miejsc nieznanych, których także w Krakowie przecież nie brakuje. Odwiedzimy te, które – jak nam się wydaje – świetnie znamy. Ale czy tak jest naprawdę? Jeśli w nowym roku postanowimy wejść na podróżnicze szlaki, to na początek centrum stolicy Małopolski będzie jak znalazł. Tym bardziej, że dziś podróż wygodnym pociągiem z Tarnowa zajmuje niewiele ponad godzinę. Zaś spacer z dworca pozwoli obejrzeć unikatowe zabytki i poczuć specyficzny klimat, dla których ściągają tu ludzie z całego świata.

Dzieło Stwosza i wyczyn Ciołka

Ulicą Floriańską wychodzimy wprost na Kościół Mariacki – monumentalną gotycką świątynię, która od wieków dla Krakowa jest miejscem emblematycznym. Stoi ukośnie wobec płyty rynku i odchodzących od niego ulic. A to dlatego, że pierwszy kościół zbudowano tu przed lokacją miasta, kiedy rynek jeszcze nie istniał. Pozostałości romańskiej świątyni znajdują się ponad 2,5 metra pod posadzką dzisiejszej – wzniesionej w drugiej połowie wieku XIV.

REKLAMA (2)

Najpierw znany i bogaty kupiec Mikołaj Wierzynek ufundował prezbiterium, później dobudowano trójnawowy korpus, a następnie dwie nierówne wieże. Wznosili je bracia. Kiedy młodszy zorientował się, że jego wieża jest niższa i brzydsza, zezłościł się i zabił starszego. Sumienie go jednak gryzło i ten sam nóż, którym uśmiercił brata, wbił sobie w serce w dniu poświęcenia kościoła. Narzędzie zbrodni a zarazem dowód braterskiej rywalizacji wisi w Sukiennicach, które znajdą się na trasie naszego spaceru.

Ale zanim przyjrzyjmy się wieżom. Wyższa liczy 81 metrów. To hejnalica – od początku należała do miasta, na jej szczycie czuwał strażnik, wypatrując pożarów, wrogów i innych niebezpieczeństw. Jego obowiązkiem było też granie na trąbce hejnału. Najpierw rano i wieczorem, gdy otwierano i zamykano miejskie bramy, od XVI wieku – co godzinę. I tak jest do dziś. I wciąż melodia nagle się urywa. Tak jak wtedy, gdy na Kraków ciągnęły hordy, a bohaterski strażnik ostrzegał mieszkańców – lecz w pół taktu jego gardło przeszyła tatarska strzała. Druga wieża mierzy 69 metrów, w niej jest pięć dzwonów, wśród nich najstarszy Pół-Zygmunt z XV wieku, który został tu wniesiony przez jednego człowieka – siłacza Stanisława Ciołka.

Czas wejść do wnętrza, by zobaczyć na świat sławne arcydzieło mistrza z Norymbergii. Największy gotycki ołtarz Europy ma 13 metrów wysokości i 11 metrów szerokości. Jego skrzydła wypełnia ponad 200 postaci wyrzeźbionych w lipowych klocach. Figury w głównej scenie – zaśnięcia Maryi – są wysokie na 3 metry. Wszystkie przedstawione z niespotykanym realizmem. A to dlatego, że Stwosz nadał im rysy ówczesnych krakowian, odtwarzając wszystkie szczegóły, także te niechętnie eksponowane –zdeformowane pracą i reumatyzmem dłonie, łysiejące czaszki, żyły widoczne pod skórą. Do dziś lekarze uczą się rozpoznawać dawne choroby po symptomach, których Stwosz nie miał zamiaru ukrywać. Za swoją perfekcyjną pracę Wit otrzymał 2808 florenów – to równowartość rocznego budżetu Krakowa lub kilku kamienic w centrum miasta.

Będąc w Kościele Mariackim warto spojrzeć w górę. Gwiaździste niebo to pomysł i dzieło Jana Matejki oraz jego uczniów, m.in. Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera, wybitnych artystów Młodej Polski. Warto też wejść do kaplicy (pod niższą wieżą) z cudami słynącym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, bo to tu ślub brał młodopolski poeta i dramatopisarz Lucjan Rydel, bohater „Wesela”. Zresztą takich cennych miejsc i przedmiotów jest w bazylice sporo. My jednak mamy przed sobą jeszcze inne ważne średniowieczne pamiątki.

Niecne białogłowy i 14 gmerków

70-metrowa wieża, na szczyt której prowadzi 110 kamiennych schodów, to jedyna pamiątka po – zbudowanym około 1300 roku – ratuszu. Tutaj urzędował burmistrz, spotykali się rajcy, działały sąd, kancelaria, archiwum, a także spichlerz. Na parterze wieży był skarbiec – dziś znajduje się tu zestaw 14 unikatowych w skali europejskiej tzw. gmerków, czyli znaków kamieniarskich pozostawionych przez rzemieślników, pracujących tu w 1444 roku. Natomiast w podziemiach wieży w średniowieczu ulokowała się słynna Piwnica Świdnicka, która serwowała najprzedniejsze piwa i wina. Z czasem lokal stał się miejscem spotkań typów spod ciemnej gwiazdy i niecnych białogłów, a miejsce zyskało miano „jaskini łotrowskiej”. Dziś mieści się tu „Scena pod Ratuszem” krakowskiego Teatru Ludowego.

Na I piętrze, w jednym z najpiękniejszych gotyckich wnętrz Krakowa, można oglądać reprodukcje widoków dawnego ratusza. W ściany sali na II piętrze wmurowano kamienne elementy architektoniczne, znalezione w trakcie remontu wieży. Są tam też prezentowane rekonstrukcje średniowiecznych strojów mieszczańskich. Archiwalne fotografie obejrzeć można piętro wyżej, a najwyższa kondygnacja służy prezentacji starego mechanizmu zegarowego.

Kazania świętego i romańskie pamiątki

Z góry zejdźmy na dół. I stańmy na miejscu, w którym kazania głosił święty Wojciech. To właśnie na tę pamiątkę postawiono tu kiedyś drewniany kościółek. Na przełomie X i XI wieku zastąpiła go romańska rotunda, a w XII wieku – obecna świątynia. I właśnie te romańskie mury podziwiamy do dzisiaj. Kościół jest jednonawowy, nakryty kopułą. Od północy przylega do niego zakrystia w formie półkolistej absydy, a od południa – prostokątna kaplica Kadłubka. Do wnętrza prowadzi późnobarokowy portal. W ołtarzu głównym – XVII-wieczna kopia obrazu Matki Bożej Większej, w tęczy – XV-wieczny krucyfiks.

REKLAMA (3)

Kościółek był wielokrotnie przebudowany i obecnie łączy cechy romańskie, gotyckie i barokowe. Z romańskich fragmentów zachowały się elementy kamieniarki: rozglifione okna, portal oraz część muru z kostki kamiennej. Rekonstrukcję pierwszej, drewnianej świątyni, fundamenty romańskich murów poprzedniego kościółka i liczne odnalezione przez archeologów eksponaty można obejrzeć w podziemiach, na wystawie zorganizowanej przez krakowskie Muzeum Archeologiczne.

Maszkarony i cenne obrazy

Historia Sukiennic sięga połowy XIII wieku. Była to jedna z najważniejszych miejskich instytucji, tu bowiem koncentrował się handel. Pierwsze Sukiennice były dwoma rzędami kamiennych kramów, tworzących uliczkę na środku Rynku. Dla bezpieczeństwa zgromadzonych tu towarów, jej końce zamykano na noc kratą. Murowane i zadaszone Sukiennice zbudowano sto lat później (ich ślady są widoczne na bocznych ścianach). Gdy w 1555 roku budynek strawił pożar, przystąpiono do jego odbudowy i rozbudowy. Zyskały wówczas długą attykę z ozdobnym fryzem i maszkaronami, które zaprojektował wybitny włoski rzeźbiarz Santi Gucci. Główną halę podzielono na dwie kondygnacje. Na piętrze handlowano drobnymi towarami, wśród jazgotu sprzedających tu przekupek. Prowadziły tam schody z loggiami, usytuowane na krótszych bokach budowli, projektu Jana Marii Padovano.

Z biegiem lat nieremontowane Sukiennice traciły blask. W końcu XIX wieku w niczym nie przypominały renesansowej perły Krakowa. Zdecydowano więc o przeprowadzeniu kompleksowego remontu, którego efekty są widoczne do dziś. To wtedy dodano podcienia, na piętrze urządzono galerię malarstwa polskiego (oddział Muzeum Narodowego), eksponującą obrazy Jana Matejki, Piotra Michałowskiego, Jacka Malczewskiego, Henryka Siemiradzkiego czy Józefa Chełmońskiego.

Przy Sukiennicach rozpoczyna się też stosunkowo nowa atrakcja, czyli trasa turystyczna, którą wędrujemy w przeszłość na średniowieczny krakowski Rynek. Obok zaś kramów, które dziś oferują nie sukno, ale pamiątki z Krakowa, od 130 lat znajduje się kawiarnia Jana Noworolskiego z polichromiami i secesyjnym wystrojem.

Warto przysiąść tu na chwilę i z tego miejsca spojrzeć na krakowski Rynek trochę inaczej niż wtedy, gdy biegniemy nim w pośpiechu między zakupami i załatwieniami. No, chyba że wracając Floriańską na dworzec, wstąpimy do sławnej Jamy Michalika – ale to już temat na inną wędrówkę.Fot. autor

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze