Urok tkanin

0
Urok tkanin
fot. Marta Tutaj
REKLAMA

Zakupy, sklepy i targi nigdy nie były celem moich podróży choćby z tego względu, że zawsze starałam się podróżować tak tanio, jak to możliwe. Zwykle też omijałam wielkie miasta. Zdarzało mi się jednak bywać na lokalnych targach przystając czasem na krótko w drodze. Niektóre z tych miejsc wspominam jako interesujące, barwne, pełne egzotyki.

O batikach na Jawie

Handel batikami to specjalność Azji Południowo-Wschodniej. Nawet jeśli nie byłam tam na typowo batikowych targach, batikowe tkaniny, sarongi i koszule sprzedawano na każdym większym bazarze, na turystycznych stoiskach, czy w sklepikach przy plaży. W Yogyakarcie na Jawie zdarzały się całe uliczki sklepów i „galerii” z batikami, gdzie od frontu sprzedawano gotowe tkaniny, a na podwórkach za domem wytwarzano następne. Dobrze zapowiadających się klientów handlujący zapraszali do domów, gdzie zwykle pokazywano pracę przy batikach, częstowano słodką herbatą, i przy okazji poznawano z całą rodziną – często zresztą zatrudnioną przy wyrobie batików.

Nazwa batik, jak i określana tym słowem metoda barwienia tkanin, pochodzą właśnie z Jawy. Słowo „batik” oznacza podobno skrapianie, bo pierwsze najprostsze batiki powstawać miały przez skropienie tkaniny woskiem, a potem farbowanie jej kolejno w różnych barwnikach, co dawało wzór kropel na wielobarwnym tle. Później zaczęto malować woskiem różne wzory – od ornamentów i symboli po wizerunki zwierząt, ludzi, krajobrazy. Batiki (początkowo używane na Jawie głównie do wytwarzania ceremonialnych szat czy dekoracji w pałacach królewskich) chętnie kupowali turyści, zaczęto więc robić z nich różne rzeczy: nie tylko odzież, ale i obrazy do rozpięcia na ramie, parawany czy kartki pocztowe z naklejonym na kartonik batikowym obrazkiem. Ze ścinków pozostałych z krojenia ubrań, szyto czapki, torby, portfele, saszetki itp.

Choć w Yogya batikowe obrazy sprzedaje się w tzw. galeriach, w Indonezji ich wytwarzanie traktowane było raczej jako narodowe rzemiosło, niż sztukę. Dlatego niezależnie i ręcznie robione batikowe obrazy często powtarzały te same motywy: kolorowe ryby, ułożone rzędem maski, człowiek i bawół, kobieta z ptakiem itp. Z czasem wyrosło pokolenie artystów tworzących nowe, oryginalne obrazy. Seryjnych wzorów zawsze jednak było więcej. Na Jawie długo trzymano się natomiast tradycyjnej kolorystyki – raczej ciemnych, nasyconych kolorów, z przewagą granatów, brązów. Z tych nawyków powstała m.in. ciekawa forma indonezyjskiego „czarnego batiku”, w którym czerń tła i głównego rysunku kontrastuje z nasyconymi błękitami, zieleniami, oranżami, czerwieniami. Trzeba dodać, że batik indonezyjski ma zasłużenie dobrą sławę – wytwarzane na Jawie, Bali i innych wyspach batiki są zwykle plastycznie dobre, a poza tym trwałe, odporne na pranie i płowienie – co dotyczy zarówno batikowych obrazów, jak i tkanin użytkowych.

REKLAMA (2)
Urok tkanin
Batik Malezyjski w trakcie malowania | fot. Marta Tutaj

Malezja: batik inaczej

Batik jest popularną atrakcją turystyczną także w Malezji. Tym bardziej, że rząd malezyjski w ostatnich dziesięcioleciach mocno promuje batik jako „narodowe dziedzictwo” i wspiera wytwórstwo. W wielu miastach są wytwórnie batiku, w których oprócz produkcji tkanin odbywają się także kursy batiku, wystawy i akcje promocyjne, a odwiedzający mogą – zwykle bezpłatnie – zwiedzić manufakturę i przyjrzeć się pracy batikarzy.

Batik malezyjski jest na pewno inny. Po pierwsze jako że Malezja jest państwem islamskim i oficjalnie honorującym zasady Koranu, na tkaninach unika się przedstawień ludzi i zwierząt – dominują więc motywy roślinne, ornamenty, w ostateczności elementy krajobrazu. Przynajmniej tak było do niedawna, ponieważ w ostatnich latach także w Malezji pojawiło się pokolenie artystów, którzy tworzą batikowe obrazy przedstawiające np. kobiety przy tradycyjnych zajęciach czy Malezyjczyków w narodowych strojach. Ponieważ jest to część dziedzictwa narodowego, twórcy mają na to nieoficjalnie oficjalne przyzwolenie. Wytwarza się także współczesną odzież – np. suknie czy kostiumy kąpielowe dla Europejek, kapelusze plażowe, żakiety, a nawet dresy.

Poza tym sama metoda wytwarzania batików jest w Malezji inna – aby uniknąć długotrwałego procesu zanurzania tkaniny w różnych barwnikach, część wzorów maluje się ręcznie, co pozwala wprowadzać cienką kreskę i misterne elementy rysunku. Także kolorystyka tkanin jest inna, zwykle mniej stonowana, z jaskrawymi czasem kolorami.

Będąc w Malezji – jak zwykle po sezonie – nie szukałam batików, ale w pewnym momencie pogoda zepsuła się na tyle (lało na okrągło!), że któregoś dnia wylądowałam z torebką rybnych kiełbasek keropok w Artesanes – centrum batiku artystycznego w okolicach Marang. Ośrodek przypominał centrum konferencyjne – w wielkim holu odbywały się zajęcia z batiku dla dorosłych i dzieci, poza tym można było usiąść wśród palm w donicach i odpocząć. Manufaktura, którą zwiedzano z przewodnikiem, mieściła się w wielkiej hali; magazyn i sklep zajmowały hale równie rozległe. Wchodząc do sklepu-galerii z dziedzińca, w kurtynach deszczu, znalazłam się nagle w innym klimacie: ciepłe oświetlenie, kolorowe batikowe koszule, obrazy, parawany, na manekinach stroje plażowe, a pod sufitem – roje azjatyckich latawców w kształcie ptaków, motyli czy ryb, oczywiście także z batików.

Ceny, niestety, nie były specjalnie promocyjne. Batikowe koszule „made in Malaysia” były zwykle po 100-180 ringitów (ringit to ok. złotówka), podobnie bajeczne latawce, ceny pięknych – owszem – batikowych obrazów, sygnowanych przez artystów, sięgały kilku tysięcy. Stać mnie było na kilka batikowych chusteczek do nosa po 7-9 ringitów i kupony tkanin na sarong, które można było nabyć w granicach 20 ringitów. Jednak galeria na pewno warta była obejrzenia.

REKLAMA (3)

Batikowe kontakty międzynarodowe

W ostatnim dziesięcioleciu tkaniny batikowe kilkakrotnie stały się przyczyną dość kategorycznej wymiany zdań i not dyplomatycznych między Indonezją i Malezją. Choć nazwa batik pochodzi niewątpliwie z indonezyjskiej Jawy, oba kraje uznają tę sztukę barwienia tkanin za część swojego dziedzictwa narodowego. Indonezja ma w tej kwestii oficjalny wpis w rejestrach UNESCO. Rząd Malezji z kolei nie szczędzi starań, by promować lokalną sztukę wytwarzania batiku i podkreśla, że to część malezyjskiej tradycji. Kilka lat temu jeden z malezyjskich ministrów w swoim przemówieniu posunął się do twierdzeń o malezyjskim rodowodzie batiku, co wywołało oburzenie i ostre protesty indonezyjskiego rządu. W dodatku minister wygłosił przemówienie ubrany w batikową koszulę, która okazała się szyta… z batiku indonezyjskiego (!).

Batik dzieli, ale i łączy. Podróżując kiedyś po należących do Ekwadoru (w Ameryce Południowej) Wyspach Galapagos, niedaleko Stacji Karola Darwina, trafiłam do imponująco zaopatrzonej galerii z pamiątkami dla turystów. Były tam m.in. duże i znakomicie wykonane obrazy batikowe, przedstawiające endemiczne okazy galapagoskiej fauny – jak wielkie żółwie i legwany morskie – na tle typowo galapagoskich krajobrazów z opuncjami drzewiastymi i kaktusami kandelabrowymi. Zapytałam właściciela, gdzie w Ekwadorze robią tak fantastyczne batiki?

Niezbyt chętnie przyznał, że batiki nie pochodzą z Galapagos. Ani w ogóle z Ameryki Południowej. Co roku sprowadza je… z Indonezji.

Ale w jaki sposób indonezyjscy rzemieślnicy – pytałam dalej – tworzą batiki przedstawiające faunę i krajobrazy Galapagos, niepodobne do żadnych innych na świecie?

– Ach! – właściciel machnął ręką. – To proste. Posyłam im pocztówki.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze