Pracownicy bez wypłaty, firma na skraju bankructwa

0
ZBACh Tarnów
fot. TEMI
REKLAMA

Obecny prezes ZBACh-u Roman Nowak twierdzi, że rozumie ich rozgoryczenie i lęk, bo sam związany jest z zakładem od 35 lat, całą nadzieję pokłada w możliwości postępowania układowego z wierzycielami. A tymczasem maszyny stoją, zamówienia nie są realizowane i przyjmowane, trwa wyczekiwanie.
Zakład Budowy Aparatury Chemicznej specjalizuje się w produkcji aparatury i urządzeń dla przemysłu chemicznego, energetycznego, petrochemicznego i spożywczego oraz ich remontach. Historia jego działalności jest związana z Zakładami Azotowymi w Tarnowie–Mościcach i sięga jeszcze lat międzywojennych. Do końca 1993 r. był częścią Zakładów Azotowych, w styczniu 1994 został przekształcony w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, a w 2009 jego udziały sprzedano w ramach prywatyzacji przedsiębiorstwa. Od dziesięciu lat Zakład Budowy Aparatury Chemicznej nie znajduje się w strukturach Grupy Azoty. Obecnie głównym akcjonariuszem jest czeska firma K-PROTOS z Kralup nad Wełtawą, a tylko niespełna 17 procent udziałów posiada spółka Petro Remont z Płocka, która znalazła się niedawno w upadłości.
ZBACh, który ma swą siedzibę na terenie Grupy Azoty, podupadał z biegiem lat i dziś powtarzają się opinie, że wszystkiemu winna jest nieprzemyślana prywatyzacja. „Solidarność” Grupy Azoty zarzuca poprzednim zarządom chemicznego potentata, że sprzedawały spółki córki przedsiębiorcom, którym zależało jedynie na osiągnięciu szybkich i doraźnych korzyści, a nie inwestowaniu w rozwój przejętych firm. I stąd ich dzisiejsze zadłużenie i zagrożenie bankructwem. – Prywatyzacja i sprzedaż naszego zakładu były ogromnym błędem – twierdzi Roman Nowak, dyrektor naczelny ZBACh. – Nowi i zmieniający się właściciele wydrenowali kapitał zakładu, jego los był im obojętny. Doszło do utraty płynności finansowej i kłopotów z płatnościami dla kooperantów. Naszymi wierzycielami jest dziś ok. pięćdziesiąt niewielkich firm usługowych, ale nie zamierzamy kapitulować. Chcemy wznowić produkcję, zaspokoić część wierzytelności i negocjować spłatę pozostałych, a także sukcesywnie wypłacać zaległe wynagrodzenia pracownikom. Ale czy tak się stanie, zależy od decyzji sądu. Pod koniec lutego złożyliśmy w krakowskim sądzie gospodarczym wniosek o przyspieszoną upadłość układową z wierzycielami. W międzyczasie sąd zwrócił się do nas o uzupełnienie wniosku, jest już gotowe i osobiście zawiozę je do Krakowa.
Prezes widzi trzy scenariusze rozwoju sytuacji. Jeśli nie dojdzie do postępowania układowego dającego szansę na uniknięcie bankructwa, pozostanie upadłość likwidacyjna, która byłaby najgorszym rozwiązaniem dla pracowników. (Wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej ZBACh-u wpłynął w połowie marca do krakowskiego sądu) Jest jeszcze trzeci, najbardziej pożądany przez zainteresowanych wariant, czyli przygarnięcie zakładu na powrót przez silną Grupę Azoty. Wydaje się to dziś mało prawdopodobne, ale Roman Nowak zamierza prowadzić rozmowy z zarządem GA. – Byliśmy długie lata częścią Azotów i moglibyśmy wrócić pod ich skrzydła, naszym atutem jest niemały potencjał produkcyjny – przekonuje.
Do sądu gospodarczego w Tarnowie trafiają pozwy o zapłatę od usługodawców ZBACh-u. Tymczasem jego pracownicy tracą cierpliwość i zaczynają odchodzić z zakładu, nie czekając na ewentualną poprawę. – Zbach, zbach i po zbachu, tak można podsumować ostatnie lata firmy… – brzmi jeden z komentarzy. Prezes zakładu nie podziela opinii, że bankructwo jest przesądzone. Jest jeszcze, jak twierdzi… iskierka nadziei.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze