– Pieniądze, o które pan pyta, nie są ujęte w projekcie budżetu na przyszły rok – informuje nas Dorota Kunc-Pławecka, rzeczniczka prezydenta Tarnowa. – Wszelkie rozstrzygnięcia w sprawie budowy łącznika autostradowego nastąpią dopiero po zapadnięciu orzeczeń sądowych, a to może jeszcze potrwać. Siłą rzeczy kwota unijnej dotacji nie może powiększyć tzw. dziury budżetowej miasta.
Tarnów wciąż jeszcze liczy po cichu na to, że w tej sprawie mu się „upiecze”. Może ratunkowy okaże się status miasta jako strony poszkodowanej? Może aresztowany prezydent Ryszard Ś. ostatecznie okaże się niewinny? Ale w areszcie jest też miejska urzędniczka Danuta B. Jeżeli tym osobom związanym z samorządem miejskim udowodni się popełnienie przestępstw (udział w zmowie przetargowej i łapówki), Tarnów może stracić unijną dotację, którą miasto otrzymało między innymi na budowę łącznika.
Nikt dzisiaj nie wie, o jaką kwotę może chodzić. Wymienia się różne kwoty, w najgorszym przypadku – gdyby prokuratura rozszerzyła swoje dochodzenie na całą inwestycję, której częścią jest autostradowy łącznik – może to być około 50 mln zł, czyli prawie 10 procent budżetu miasta. To najbardziej czarny scenariusz, ale konieczność zwrotu kwoty około 25 mln jest całkiem realna.
Do Tarnowa nie dotarło też 5 mln zł – pieniądze te miały być ostatnią ratą za zrealizowany projekt budowy dróg. Do czasu wyjaśnienia sprawy nie ma co liczyć na uzupełnienie całej kwoty dotacji.
Kilka dni temu wicemarszałek Roman Ciepiela, zasugerował, że wskazany byłby zwrot unijnej dotacji w wysokości 25 mln zł, aby do czasu rozstrzygnięć prokuratorsko‑sądowych miastu nie narastały odsetki. Pełniący obowiązki prezydenta Tarnowa Henryk Słomka‑Narożański, odnosząc się do tej sugestii przyznał, iż rozważana jest konieczność zwrotu części dotacji, jednakże po sądowym finale całej sprawy.
Jak już informowaliśmy, przyszłoroczny budżet Tarnowa to 540 mln zł po stronie dochodów i 570 mln po stronie wydatków. Na początku przyszłego roku dług miasta wyniesie 242 mln zł.
