
Kiedyś na większości polskich osiedli były trwałym elementem pejzażu. Żeliwne pompy ręczne nazywane abisynkami, które umieszczano między budynkami, miały do spełnienia ważną rolę. Kiedy z powodu awarii sieci przestała lecieć woda z kranów w domach, można było zejść z pojemnikiem na podwórze i napompować wodę z podziemnej studni. Czasem łatwo się natknąć na stare fotografie, na których utrwalone zostały kolejki mieszkańców z wiaderkami i plastikowymi butelkami. W Tarnowie abisynek było około pięćdziesięciu, dziś pozostało kilkanaście. Stan techniczny wielu z nich wzbudza poważne wątpliwości. Czy warto o nie zadbać i przywrócić im pełną sprawność?
Na problem, mało dostrzegalny, zwrócił uwagę jeden z mieszkańców osiedla Jasna. Martwił się, że część osiedlowych studni zapewne nie działa, a powinna, zwłaszcza teraz, w niepewnych czasach. Temat od razu podchwycił Mirosław Poświatowski, przewodniczący Rady Osiedla Jasna nr 12. – W lutym tego roku zwróciliśmy się do Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego Urzędu Miasta Tarnowa o dokonanie inwentaryzacji i przeglądu technicznego studni osiedlowych, wykonanie potrzebnych napraw i ocenę jakości wody – relacjonuje przewodniczący.
Obowiązkowe studnie
W oficjalnym piśmie Rady Osiedla czytamy m.in.: Pragniemy zwrócić uwagę, że studnie te stanowią infrastrukturę krytyczną dla bezpieczeństwa mieszkańców naszego miasta. Zwłaszcza że w tym przypadku mamy do czynienia z dużymi skupiskami ludzkimi, jakimi są blokowiska. W przypadku awarii, blockoutu energetycznego wywołanego unijnymi regulacjami „ekologicznymi”, jak też w przypadku aktu dywersji, wojny czy wojennych działań hybrydowych, tysiące ludzi mogą zostać pozbawione dostępu do życiodajnej wody na nieznany czas. Może to też doprowadzić do zagrożenia epidemicznego. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że żyjemy w niebezpiecznych czasach geopolitycznych przetasowań, wiemy, jaka jest lokalizacja geograficzna naszego kraju i jakie niesie z sobą potwierdzone historią niebezpieczeństwa. Tymczasem obecnie z całą pewnością nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ile na naszym terenie takich studni się znajduje, w jakim są stanie (o niektórych wiemy, że nie działają), jaka jest ich lokalizacja i na czyim znajdują się terenie.
Dzieje studni abisyńskich są dosyć odległe. W minionej epoce ich montaż w miastach był nakazany odgórnie. Stanowiły publiczne punkty czerpania wody na wypadek awarii sieci. Niektóre z najstarszych pomp uważane są za zabytki, małe dzieła sztuki, w Tarnowie raczej trudno takie znaleźć.
Na górce prawie sucho
W części miast w kraju zdemontowano już pompy, w innych – jeśli były takie zamiary – miejscy aktywiści stanęli w ich obronie. Powoływali się na opinie ekspertów, którzy twierdzili, że studnie abisyńskie to źródła wody czerpanej ze stosunkowo głębokich pokładów, całkowicie niezależnych od ujęć, które zaopatrują miejskie wodociągi. Mogą przydać się w sytuacji większej awarii i zagrożenia, nawet jeśli wydaje się, że takie nie nastąpi. Dziś, mówiąc o zagrożeniach, wielu ma na myśli toczącą się za wschodnią granicą wojnę, tak jak przewodniczący Poświatowski.
– Idea utrzymania studni abisyńskiej wydaje się słuszna, ale warto pamiętać, że muszą być jeszcze spełnione pewne warunki – mówi Tadeusz Rzepecki, prezes Tarnowskich Wodociągów, które w przeszłości sprawowały pieczę nad tego rodzaju studniami (obecnie czyni to magistrat). – Trzeba zacząć od tego, że ze względu na uwarunkowanie geologiczne i topograficzne Tarnów ma niewielkie zasoby wody podziemnej. W historycznym centrum miasta, położnym w zasadzie na piaszczystej wydmie, znajduje się tylko jedna studnia abisyńska, przy ul. Piłsudskiego, cały czas czynna. To zabytek, w XVIII i XIX wieku gromadziły się przy niej setki mieszkańców czerpiących wodę na potrzeby gospodarstw domowych.
Mało wody, dużo pieniędzy
Prezes Rzepecki dodaje, że kiedy studnie abisyńskie znajdowały się pod nadzorem Wodociągów, niektóre trzeba było likwidować, ponieważ zasoby wody były nikłe i kiepskiej jakości, z kolei ich utrzymanie było bardzo drogie. Już same badania zasobów prowadzone przez sanepid nastręczały trudności. Jeżeli studnia nie była dłużej eksploatowana, należało najpierw odpowiednio przygotować wodę do zbadania, aby wyniki były wiarygodne. Problemem była też częsta dewastacja urządzeń wynikająca z zachowań chuligańskich.
Czy w Tarnowie ocaleje ostatnich kilkanaście publicznych studni? Rada Osiedla Jasna nr 12, która skierowała pismo do Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego UMT, otrzymała kopię innego pisma wysłanego przez urzędników tego wydziału do Wydziału Infrastruktury Miejskiej. WBP zaznacza we wstępie, że kwestia studni – jak podaje zarząd RO – poruszana jest przez wielu mieszkańców, „którzy dostrzegają niebezpieczeństwo w razie ewentualnych zagrożeń związanych w przypadku awarii, działań hybrydowych lub wojny”.
Sprawa utknęła
WBP prosił Wydział Infrastruktury o zapoznanie Rady Osiedla ze stanowiskiem w tej kwestii, dodając, iż w „kompetencjach tut. Wydziału nie ma możliwości podjęcia działań mających na celu okazanie pomocy mieszkańcom Osiedla nr 12 >>Jasna<< w takim zakresie, o jaki wnioskuje jego Rada”.
– Trochę byłem zaskoczony, gdyż sądziłem, że to właśnie Wydział Bezpieczeństwa, zgodnie z nazwą i kompetencjami, zajmuje się sprawami bezpieczeństwa mieszkańców – mówi przewodniczący RO.
Możliwe jednak, że kwestie techniczne pozostają w kompetencjach kogoś innego, ale od lutego sprawa studni gdzieś utknęła. Rada Osiedla do dzisiaj, a w każdym razie do chwili publikacji tego materiału, nie otrzymała z magistratu wyjaśnień.