Znalezione nie kradzione?

0
znalezione
znalezione
REKLAMA

Zgodnie z nowymi przepisami, kiedy znajdziemy jakiś przedmiot a nie jest znany nam właściciel, powinniśmy zawiadomić o tym fakcie właściwe starostwo powiatowe. Wyjątki stanowią sytuacje, kiedy rzecz zostałaby znaleziona w budynku publicznym lub w środku komunikacji miejskiej. W tych przypadkach znalazca powinien oddać zgubę zarządcy budynku lub przewoźnikowi. Natomiast w momencie znalezienia amunicji broni czy materiałów wybuchowych, niezwłocznie zawiadamia się policję. W przypadku, gdy zguba nie zostanie odebrana przez prawowitego właściciela, mimo iż wręczono mu wezwanie do jej odbioru, a nie jest zabytkiem, rzecz stanie się własnością znalazcy po roku. W sytuacji braku możliwości ustalenia właściciela i wysłania mu wezwania, znalazca ma prawo do znalezionej rzeczy po upływie dwóch lat.
– W ciągu roku zgłasza się do nas około trzydziestu osób, które coś znalazły i poszukują właściciela – mówi Bogumił Kozioł, pracownik tarnowskiego Biura Rzeczy Znalezionych. – Zdecydowanie więcej osób, które coś zgubiły, telefonuje, pytając o swoje zguby. Dziennie mamy średnio pięć telefonów z takim zapytaniem. Co tu dużo mówić… Tarnowianie nie są skorzy do informowania o znalezionych przedmiotach. Wyznają raczej zasadę, że jeżeli coś znaleźli, automatycznie staje się to ich własnością…Mieszkańcy Tarnowa najczęściej gubią rowery i telefony komórkowe. Po zguby przychodzą bardzo rzadko. – Mamy tego naprawdę sporo. Rowery są w różnym stanie – prawie nowe, używane, popsute. Telefonów komórkowych również nie brakuje. Wbrew ogólnie panującym opiniom bardzo mało jest rzeczy, które zostały zostawione w autobusach komunikacji miejskiej.Tego typu przedmioty najczęściej trafiają bezpośrednio do przewoźnika, który informuje o tym dyspozytora. Przedmioty, które znajdują się u nas, najczęściej znajdowane są na ulicy, w restauracjach, sklepach, a nawet bankach. Mieliśmy sytuację, że ktoś w jednym z oddziałów bankowych znalazł pieniądze, które następnie przyniósł do nas. Innym ciekawym przykładem z ostatnich tygodni jest mężczyzna, który zjawił się u nas z pełną dokumentacją medyczną pewnej kobiety, która na następny dzień zgłosiła się po odbiór.
Nowością w przepisach dotyczących rzeczy znalezionych jest również określenie wartości minimalnej rzeczy przechowywanych w biurach – to 100 zł. Oznacza to, że jeśli wartość przedmiotu będzie niższa, starosta będzie mógł odmówić przyjęcia na przechowanie rzeczy znalezionej i w gestii znalazcy pozostanie, co z przedmiotem zrobi. Ogłoszenia o odnalezionych rzeczach mają być zamieszczane m.in. w Biuletynie Informacji Publicznej. Z kolei jeśli wartość przedmiotu będzie przekraczać 5 tys. zł, ogłoszenie o znalezieniu powinno ukazać się w prasie lokalnej lub ogólnopolskiej. Wciąż utrzymana została zasada z kodeksu cywilnego, zgodnie z którą znalazca może domagać się znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy. Aby ją otrzymać, należy zgłosić tego typu roszczenie najpóźniej w chwili wydania zguby prawowitemu właścicielowi.
Co dzieje się z rzeczami, po które nikt się nie zgłosi? – Na koniec roku przeprowadzamy inwentaryzację i wycenę znalezionych przedmiotów. Starosta decyduje później, czy całość wystawiamy na licytację, czy też część przeznaczamy np. dla dzieci z domów dziecka – informuje Bogumił Kozioł.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze