Rosyjskie drony nad Polską to nowy etap konfliktu Rosji z Ukrainą, ale także szerszego konfliktu Rosji z Unią, krajami NATO, Zachodem. Jest to w jakimś stopniu od lat to samo dążenie Rosji zarówno carskiej, jak i sowieckiej do podporządkowania sobie znacznej części Europy i oczywiście utrzymania imperium obejmującego obszary od Amuru do Łaby. Ukraina jest bardzo istotną, być może najistotniejszą, częścią tego imperium i jej podporządkowanie stanowi podstawowy cel polityki Putina. Nie pogodził się jak widać z niepodległością Polski i wielu innych krajów. Nie miejmy złudzeń, chociaż trudno przewidzieć, co się wydarzy po jego odejściu, warunkiem bezpieczeństwa Polski jest osłabienie i chyba rozbicie Rosji na szereg państw. Rozbicie Związku Radzieckiego to jak widać za mało. Był on uprzejmy w przypływie szczerości powiedzieć kilka lat temu, że największą katastrofą XX wieku był rozpad Związku Radzieckiego. Żaden polityk niemiecki nie powiedział po II wojnie, że największą tragedią była klęska III Rzeszy. I dlatego twierdzenie pisowskich propagandystów, że głównym zagrożeniem dla Polski są Niemcy, a Polską rządzą niemieccy agenci, jest podłym kłamstwem, działającym na korzyść Putina, bo podważa nasze prawo do suwerenności. Przejawem bezsilnej wściekłości na szczęście odsuniętych od władzy w 2023 roku nacjonalistów z PiS.
Przestrzegam przed szkodliwym złudzeniem bardzo wielu komentatorów i polityków, że w obliczu zagrożeń zewnętrznych możliwe jest porozumienie i wspólne działanie, bo przecież jesteśmy patriotami i mamy jedną Polskę. Otóż, tę jedną Polskę skutecznie zniszczył Kaczyński, który po raz kolejny okazał się być konsekwentny. Tak jak nie uznawał i nie spotkał się ani nie słuchał prezydenta Komorowskiego, tak tym razem po raz kolejny nie słuchał wystąpienia premiera Donalda Tuska. Kaczyński tak jak uważał, że prezydentura należała się jemu jako bratu, który „poległ” pod Smoleńskiem, a Komorowski został wybrany „przez nieporozumienie”, tak teraz legalnym premierem jest on. Rządzą Polską niemieccy agenci, wrogowie narodowej i katolickiej Polski, którą reprezentuje on i PiS. Irytujące są wypowiedzi o jedności narodowej i wspólnym stanowisku, chwalące Batyra za pojednawcze wystąpienie na posiedzeniu RBN i jego „ministrów” mówiących w podobnym stylu. To fikcja wynikająca z tego, że społeczeństwo w obliczu rosyjskiej prowokacji i agresji takiego stanowiska oczekuje i nacjonaliści ze słabo maskowaną niechęcią coś takiego prezentują. Ale to chwilowe, oni nienawidzą obozu wolności, Unii i demokracji. Kaczyński przynajmniej nie udaje, jego pachołek Błaszczak atakuje rząd za „nieprzygotowanie” się do rosyjskiego ataku i za chwilę to będzie język całej pisowskiej propagandy. Na posiedzenie RBN Batyr wprowadził Cenckiewicza, co jest zniewagą dla bezpieczeństwa Polski, bo ten pan nie ma certyfikatu bezpieczeństwa i powinien zostać wyproszony. Ale to nie wszystko, polityka całego obozu nacjonalistycznego polega na zwalczaniu rządu Tuska i samego premiera i jest fundamentalną racją istnienia tego obozu, głównie PiS. Rywalizacja z Konfederacją polega raczej na sporze o to, kto ma mieć pierwszeństwo do bezkarności i łupów. Różnego rodzaju wypowiedzi polityków obozu nacjonalizmu sugerujące, że w obliczu rosyjskich dronów nad Polską jesteśmy zjednoczeni i solidarni (zarówno rząd, jak i PiS) to gra pozorów i efekt chwilowej koniunktury wynikający z oceny nastrojów społecznych. Trudno było spodziewać się po Kaczyńskim, że w obliczu rosyjskiej agresji zaatakuje Tuska, ale za chwilę będzie to robił. Na razie zniknął i z najwyższą niechęcią udaje, że nie istnieje. Ale to chwilowe, a już z pewnością nie zmieni się wrogi stosunek nacjonalistów do Ukrainy, bo i wielu z nich to po prostu opłacana lub bezinteresowna rosyjska agentura. Sytuacja trochę przypomina to, co działo się w Polsce po katastrofie smoleńskiej, kiedy na fali wspólnej tragedii (bo wszystkie obozy polityczne straciły w tym wypadku swoich ludzi) wzywano do zaprzestania sporów i narodowej żałoby oraz jedności nad trumnami. Przestrzegałem (chyba byłem absolutnym wyjątkiem) przed tym szkodliwym złudzeniem, które wykorzystał Kaczyński do pochowania swojego brata na Wawelu, do czego nie miał żadnych podstaw. Twierdziłem, że za chwilę zacznie się wykorzystywanie katastrofy pod Smoleńskiem do zimnej wojny domowej, co też się stało i trwa po dziś dzień, zamieniając się w uciążliwą farsę. Kaczyński nadal trwa przy bredni o zamachu pod Smoleńskiem, ale nikt z jego otoczenia nie ma odwagi powiedzieć mu: dość tego.
Taktyka rosyjskiej propagandy, że atak dronów to ukraińska prowokacja, za którą stoi Ukraina, która chce wciągnąć Polskę w swoją wojnę, jest dziś obowiązującą wersją rosyjską i została z podobną do stalinowskiej bezczelności oraz pogardy dla prawdy zaprezentowana na sesji Rady Bezpieczeństwa. Podobnie Batyr, który ma okazję prezentować swój „majestat i patriotyzm”, przejawia jakąś biegunkę polityczną. W kilka dni „obiegł” wiele stolic, łącznie ze Stolicą Św. Piotra, prezentując swoją małżonkę i udając męża stanu. Ale mimo to Batyr nie wycofał antyukraińskich wet i nie zrobił niczego, co wskazywałoby na zmianę jego polityki, która da się objąć jednym zdaniem – w każdej sytuacji szkodzić ile się tylko da Tuskowi.
W Polsce narasta fala wrogich nastrojów wobec Ukrainy i wszelkich form pomocy dla walczących Ukraińców. Jest coś wyjątkowo obrzydliwego w atakowaniu walczących w obronie także naszej wolności i niepodległości ludzi, osłaniających Europę przed moskiewskim najazdem, dokonującym się w polskiej przestrzeni medialnej, przede wszystkim w internecie, ale także coraz śmielej w wypowiedziach nacjonalistycznych polityków, na razie raczej z marginesu. Mieliśmy kilka haniebnych wypowiedzi, jak np. powiązanego z aferą NCBR Bielana, że „Tusk jest w Białym Domu personą non grata” (rozumiem, że jest to marzenie Kaczyńskiego i innych mocodawców Bielana) oraz kilka podobnych „przemyśleń” Batyra. Głęboki podział w Polsce na tle rosyjskiej agresji bardzo przypomina sytuację w końcu XVIII wieku, kiedy zwolennicy Rosji popierani przez polski Kościół gorąco popierali carycę Katarzynę, w kościołach wznoszono za imperatorową modły, a wysocy dostojnicy kościelni włącznie z prymasem poparli Targowicę. Tak wówczas, jak i obecnie biskupi i duża część kleru to najbardziej zdemoralizowana grupa społeczna. Chciwa, oddana pisowskiej władzy, egoistyczna, broniąca osób podejrzanych o pedofilię, niedbająca o Polskę. Brak stanowiska episkopatu wobec zbrodni Putina, za to jest krucjata przeciwko edukacji zdrowotnej…
„Dzisiejsza geopolityka nie jest jednak tak prosta, jak się zapewne Nawrockiemu wydaje. Trump to za mało… Okazuje się, że dla USA wciąż najbliższym i naturalnym sojuszem pozostaje ten stary, transatlantycki, natowski, z nielubianą Unią (która właśnie próbuje poprzez umowę z krajami Mercosur wiązać z Zachodem część tzw. Globalnego Południa). Może i Trump w końcu przekona się do Europy? W tej grze polski interes wydaje się oczywisty: sojusz z USA nie może być antyunijny, nie powinniśmy antagonizować, szukać konfliktu z europejskimi partnerami Polski, zwłaszcza Niemcami, teraz, kiedy i oni zaczynają inwestować w naszą prawdziwą Tarczę Wschód; niemoralne, niemądre, niebezpieczne jest szczucie na Ukraińców” (Jerzy Baczyński, „Było miło”, „Polityka”, 10-16.09.2025 r.). Rosyjskie drony nad Polską zostały w większości strącone, nie wyrządziły też znaczniejszych szkód i pokazały skuteczność wojskowego sojuszu NATO. Niestety co najmniej niejasne było stanowisko Trumpa, który po raz kolejny okazał się sojusznikiem Rosji. Najpierw mówił o możliwej „pomyłce” z wysłaniem dronów, a potem „poprawił się”, pisząc w mętnym liście do krajów NATO, że za wojnę na Ukrainie odpowiadają Biden i Zełensky, zapomniał biedaczek o Putinie. To, co w jakiś sposób być może tłumaczy amerykańskiego prezydenta, to zwolnienie białoruskich więźniów politycznych w zamian za zniesienie amerykańskich sankcji na białoruskie linie lotnicze. Ale jak na wielkiego przyjaciela Batyra można było po Trumpie spodziewać się więcej, a po drugie – serdeczny w treści i tonie list do białoruskiego tyrana i mordercy pokazuje po raz kolejny, że im większy drań, tym bardziej może liczyć na Trumpa.
Polska polityka zagraniczna jest zakładnikiem polityki wewnętrznej, a stopień demoralizacji nacjonalistów gotowych do podpalenia Polski, byle tylko dorwać się do władzy, nie pozostawia złudzeń. Nienawiść nacjonalistów i Kaczyńskiego do przeciwników politycznych stojących na ich drodze do niekontrolowanej korupcji i bezkarności jest niezmierzona. Niczego tu nie zmienią występy Batyra na ostatniej RBN. Jest coś irytującego w wysłuchiwaniu kogoś o paskudnym życiorysie i takiż manierach, któremu wydaje się, że jest mędrcem, gdy wygłasza zbiór przygnębiających banałów do mądrzejszych od siebie. Nie widzę potrzeby uwiarygodniania Nawrockiego udziałem w organizowanych przez niego pokazówkach. Rosyjskie drony nad Polską zostały wykorzystane jako okazja do prezentowania Batyra i jego otoczenia jako istotnego ośrodka polskiej myśli politycznej i państwowej, nowego centrum tajemnej wiedzy i najważniejszych decyzji o przyszłości państwa. Jak pisze Tomasz Jastrun: ”Podobnie jak miliony Polaków nie mogłem oglądać zaprzysiężenia Nawrockiego – takie obrzydzenie. Co to będzie przez te pięć lat? Czy Nawrocki może zgotować nam niespodziankę, skoro spodziewamy się najgorszego… przez kilka minut słuchałem – więcej nie dałem rady – oracji Nawrockiego na paradzie, ociekała nacjonalizmem i patosem. On już uwierzył, że jest jednocześnie Dmowskim i Mussolinim. Na naszych oczach rodzi się potwór” („Hodowla potwora”, „Przegląd”, 25-3.08.2025 r.). Bezpieczeństwo Polski w rzeczywistości zależy od polityki rządu, od mocnego oparcia naszego kraju o stabilną, przewidywalną politykę Unii i oczywiście także od sojuszu z USA, który nie wydaje się zagrożony, ale którego budowaniu nie służą pokazy nieuctwa, głupoty i lizusostwa.