Spotkania z żółwiami

0
Spotkania z żółwiami
fot. Marta Tutaj
REKLAMA

Żółwie morskie to istoty, dla których mogłabym zdradzić ludzkość. A właściwie jestem już winna kilku takich zdrad. Nie żałuję.

Zatoka żółwi

Ostatni raz zdarzyło mi się to dwa lata temu na Cejlonie, w turystycznej miejscowości zwanej Mirissa. Jest tam ładna, typowo imprezowa plaża z wyborem barów i restauracji, a także kilka jeszcze ładniejszych plaż bez barów, w mniej zagospodarowanych turystycznie zatokach, gdzie pływają stada ryb, a miejscami rosną nawet koralowce. Można tam dojść piechotą od głównej plaży w kilkanaście minut, ale ponieważ w Mirissa kwitnie przemysł turystyczny, do zatoki wpływają stale wynajęte łódki, z których wrzuca się do wody grupki pływaków uzbrojonych w maski, płetwy, a czasem nawet wodoszczelne kamerki – by przez 15-20 minut popływali niedaleko od brzegu, oglądając ryby, koralowce i barwne rybki.

Do jednej z takich zatoczek regularnie przypływały też żółwie morskie. O dwa-trzy metry od plaży piaszczyste dno morza porastała drobna, rachityczna trawa, którą jadły. Z reguły nie były to żółwie szczególnie duże – o średnicy skorupy nie większej niż metr – i niezbyt płochliwe. Niestety często były to zwierzęta okaleczone, noszące ślady zaplątania się w rybacką sieć. Najczęściej miały niekompletne płetwy, jakby amputowane w połowie, jeden zaś miał tylko trzy płetwy. Po tych brakach nietrudno je było rozróżnić.

Pływałam z nimi niemal codziennie, tuż obok, ale nie dotykając ich i starając się nie przeszkadzać. Przyjmowały to spokojnie. Pływanie z żółwiami jest niezwykle przyjemne. Te morskie zwierzęta oddychają powietrzem atmosferycznym, więc choć mogą spędzić pod wodą kilka godzin, co jakiś czas muszą wypłynąć na powierzchnię, by go nabrać. Jeśli nie nurkują głęboko ani nie śpią, robią to co kilkadziesiąt minut. Można wtedy płynąć obok żółwia ku powierzchni i spojrzeć mu w oczy nad wodą, gdy z głębokim westchnieniem nabiera haust powietrza. Uwielbiam to.

REKLAMA (2)

Co mnie zawsze zdumiewało, pływający w zatoczce ludzie z maskami bardzo rzadko zauważali regularnie żerujące w zatoce żółwie, choć pozornie były to zwierzęta łatwe do zauważenia i pływające blisko brzegu. Owszem, maska na twarzy nieco ograniczała widzenie, woda w zatoczce także nie była wyjątkowo przejrzysta, ale mnie ciągle zdarzały się spotkania z żółwiami. Pozostali pływacy w maskach do snorkellingu chyba skupiali się na czymś innym.

Moja zdrada

Kiedyś w zatoczce w Mirissa spotkałam nowego żółwia, wyraźnie większego od codziennych bywalców i bez okaleczonych płetw. Zachowywał się też inaczej, nie tyle żerował na drobnej trawie, co badał miejsce, pływając po całej zatoce. Od czasu do czasu zatrzymywał się przy kępach korali, wklinowywał się pod kamień i ucinał sobie krótką drzemkę. Wyglądało, że nie tylko przypłynął na śniadanie, ale zamierza zostać dłużej. Cieszyło mnie to. Był pięknym zwierzęciem.

Gdy żółw zatrzymywał się na rafie, pływałam w pobliżu, obserwując ryby albo wypatrując wśród koralowców drobnych, ale bardzo kolorowych morskich ślimaków. W pewnej chwili przy plaży zatrzymała się łódka i wyrzuciła do wody grupkę ludzi w maskach. Podpłynęłam, bo rozpoznałam znajomych. Było tu paru Lankijczyków, z którymi dzień wcześniej rozmawiałam na plaży, i dwóch młodych Kanadyjczyków, z którymi jadłam kolację. Przywitaliśmy się. Oni radośnie chlapali się w wodzie, pokazując sobie kolorowe ryby.

Wróciłam do żółwia, który tymczasem opuścił swoją kryjówkę wśród kamieni i pływał między kępami koralowców. W pewnej chwili znalazł się nie dalej jak trzy metry od pływającej grupy. Patrząc, jak coś skubie z powierzchni kamienia, przeżywałam rozterkę. Jakże łatwo było go w tej chwili pokazać snorkującym tuż obok turystom!

Wiedziałam, że Kanadyjczycy bardzo chcieli zobaczyć żółwia morskiego. Lankijczycy także przyjęliby takie spotkanie entuzjastycznie, mieli ze sobą kamerki do nagrywania pod wodą. Nie wspominając o innych turystach z grupy… Z drugiej strony wiedziałam, jak zachowują się turyści w kontakcie z żółwiem. Zawsze próbują go dotknąć. Pływają za nim całą grupą, podtykają mu pod nos kamerki i telefony w wodoodpornych futerałach, no i oczywiście usilnie próbują zrobić sobie selfie, obejmując lub przytrzymując żółwia.

Leżałam, zawieszona w wodzie, obserwując kątem oka spokojnie żerującego żółwia po lewej i ruchliwą grupkę turystów po prawej stronie. Komu miałam okazać solidarność? Ludziom w maskach do snorkellingu, którzy postawili mi kolację i którzy pewnie pierwszy raz w życiu zobaczyliby żółwia morskiego? I to pięknego, dużego żółwia! A może zwierzęciu, które dopiero co spotkałam, które być może zaraz odpłynie, i które – spłoszone – prawdopodobnie nieprędko wróci do tej zatoki?

Podpłynęłam do pluskającej się grupy, wyjęłam ustnik fajki z ust i powiedziałam wesoło: – Płyńcie za mną, pokażę wam trydakny! (to duże, kolorowe małże).

I poprowadziłam wszystkich jak najdalej od wielkiego żółwia.

Spotkania żółwiami
fot. Marta Tutaj

Ukryta wyspa

W nurkowaniu lub pływaniu z maską spotkanie z żółwiem morskim to zawsze pierwsza nagroda. Nawet nie dlatego, że szczególnie rzadko się je spotyka. Po prostu wielkie żółwie mają w sobie… to coś.

REKLAMA (3)

Sama spotykałam żółwie morskie w różnych częściach świata. Największe i najpiękniejsze widziałam – oczywiście – Na Wyspach Galapagos.

Na wyspie Isabela, na plaży pod palmami, poznałam ekwadorską rodzinę nietypowego wyznania – był to jakiś odłam protestantyzmu, którego nazwy nie umieli mi czytelnie przetłumaczyć. Mieszkali w okolicach Quito, a na Galapagos spędzali wakacje, przemieszkując po kilka dni u znajomych swego wyznania na poszczególnych wyspach. Mieli trzy córki, w tym dwie dziewięcioletnie bliźniaczki, a podróżowali sporą grupą, bo zabrali jeszcze ze sobą dwoje seniorów. Puerto Villamil, główne miasteczko Santa Isabeli, nie jest duże, więc spotykaliśmy się co rusz – to na plaży, to w restauracji, to w przystani, gdzie rodzina czekała na łódź, która miała ich zabrać na wysepki Tintoreras.

Jest to zespół kamienistych, powulkanicznych wysepek blisko wybrzeży Isabeli, gdzie zobaczyć można m.in. legwany morskie, pingwiny równikowe, uchatki, a także rekiny-młoty i wielkie płaszczki, pływające w przecinających wysepki skalnych kanałach. Byłam już na wycieczce na Tintoreras, ale Ekwadorczycy zorganizowali to sobie lepiej – płynęli wynajętą łodzią na cały dzień, z zapasami jedzenia. Ja pływałam z maską przy portowym nadbrzeżu i właśnie wyszłam na ląd. Gdy sympatyczna rodzina zaproponowała mi dołączenie do wycieczki na Tintoreras, zdecydowałam się natychmiast.

Nasza łódź zatrzymała się w mangrowej zatoczce otwartej na morze, przy niewielkiej plaży. Ekwadorczycy rozstawili krzesełka w cieniu i zaczęli szykować obiad. Ja od razu weszłam do wody. Przy mangrowcach zawsze można coś zobaczyć.

Pływałam już dość długo, obserwując drobne ryby między namorzynami, gdy w błękitnej wodzie niedaleko mnie zamajaczył większy kształt. Był to żółw morski, za którym popłynęłam, bo lubię pływać z żółwiami. Niespiesznie kierował się ku morzu. Pode mną robiło się coraz głębiej, już miałam zawrócić, kiedy nagle dno znowu się podniosło. Okazało się, że pod wodami zatoczki ukrywa się jeszcze jedna kamienista wysepka. Przykrywały ją fale, ale szczyt z wielkich kamieni był nie głębiej, jak półtora metra pod powierzchnią.

Wysepkę pokrywały… żółwie morskie. Nie wiem, czy było to jakieś ich siedlisko, miejsce żerowania albo odpoczynku, ale w zasięgu mojego wzroku co najmniej dwadzieścia żółwi siedziało na kamiennym szczycie wysepki i jej pochyłych stokach. Niektóre były naprawdę duże – o przekroju skorupy przekraczającym znacznie mój wzrost. Pływałam, zdumiona i zachwycona, wokół żółwi, które na oko miały rozmiar… samochodu! Wszystkie po prostu siedziały na wysepce, czasem tylko lekko się poruszając.

Pływałam wokół jak zaczarowana, póki nie usłyszałam silnika łodzi i wołania. Ekwadorczycy zjedli obiad (zachowując dla mnie porcję) i płynęliśmy ku innej części wyspy. Niemal z bólem wspinałam się na łódź, patrząc na machającą do mnie rodzinę. Byli to przemili ludzie, ale wyrwali mnie z podwodnego snu, w którym wolałabym zostać.

Obserwuj nas na Google NewsBądź zawsze na bieżąco - wejdź na Google Wiadomości i zacznij obserwować nasze newsy.


REKLAMA
Ustaw powiadomienia
Powiadom o
0 komentarzy
NAJNOWSZE
NAJSTARSZE NAJWYŻEJ OCENIANE
Opinie w treści
Zobacz wszystkie komentarze