
Tych dwóch pomocników łączą podobne życiorysy – pochodzą z regionu tarnowskiego, pierwsze piłkarskie kroki pod okiem tego samego trenera stawiali w Tarnovii, z której trafili do Cracovii, a w ostatnich latach występowali w barwach seniorskiej reprezentacji Polski. 27-letni Klich i 20-letni Kapustka są jednak na odmiennych etapach kariery i o realizację różnych celów będą grać w barwach Leeds United i SC Freiburg.
Mateusz Klich w oficjalnym meczu Leeds United zadebiutował w środę. Tarnowianin rozegrał 58 minut podczas spotkania wygranego 4:1 z Port Vale w Pucharze Ligi Angielskiej. Z kolei w ubiegłą sobotę w Pucharze Niemiec na ostatnie 10 minut meczu SC Freiburg z Halberstadt został wpuszczony Bartosz Kapustka, a jego drużyna zwyciężyła ostatecznie 2:1.
Polskich pomocników w barwach nowych klubów czekają teraz ważne miesiące, które będą dla nich kolejnymi sprawdzianami w sportowej karierze. Dla obydwu piłkarzy zaczynała się ona na boisku Tarnovii pod okiem trenera Krzysztofa Świerzba, który w tutejszym klubie pracuje z młodymi adeptami piłki nożnej. Obydwaj także trafili z czasem do seniorskiej reprezentacji Polski.
Bywało różnie…
W ostatnich latach jako pierwszy wybił się Mateusz Klich. Przyszły reprezentant kraju urodził się 13 czerwca 1990 roku w Tarnowie. Pochodzi ze sportowej rodziny, która w mieście jest dobrze znana. Mateusz jest wnukiem Andrzeja Kiełbusiewicza, cenionego zawodnika i później trenera pływania, rekordzisty Polski, założyciela sekcji pływackiej w Unii Tarnów. Małgorzata Klich – córka Kiełbusiewicza i mama Mateusza – też kiedyś pływała, obecnie trenuje młodych pływaków w UKS-ie Sokół Mościce. Klich nie został jednak pływakiem, ale poszedł w ślady taty Wojciecha. Ten z kolei był kiedyś piłkarzem, a w barwach Siarki Tarnobrzeg i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski grał nawet w I lidze, niegdysiejszym odpowiedniku ekstraklasy, potem zajął się szkoleniem młodzieży.
Gdy Mateusz miał 9 lat, tata zapisał go do szkółki Tarnovii, w której młody piłkarz trafił do trenera Świerzba. Wyróżniał się w rywalizacji z tarnowskimi rówieśnikami i w 2003 roku został zawodnikiem Cracovii, gdzie rozwijał piłkarski talent. Po występach w młodzieżowych drużynach w 2008 roku zadebiutował w meczu ekstraklasy i z czasem został podstawowym piłkarzem klubu, w którym występował do 2011 roku. Wtedy też Franciszek Smuda powołał go do kadry narodowej i 21-letni wówczas Klich zadebiutował w towarzyskim meczu z Argentyną.
Potem nie wszystko potoczyło się po myśli obiecującego pomocnika. Trafił do niemieckiego Wolfsburga, gdzie nawet nie dostał szansy gry, odżył następnie w holenderskim PEC Zwolle, potem znów bez powodzenia wrócił do Wolfsburga, następnie pograł nieco na zapleczu Bundesligi w Kaiserslautern. W tym czasie bywał też nieregularnie powoływany do reprezentacji Polski, w której rozegrał łącznie 10 meczów i strzelił jednego gola. Po raz ostatni w narodowych barwach wystąpił we wrześniu 2014 roku w spotkaniu eliminacyjnym do Euro 2016 z Gibraltarem.
Na boiskach niemieckich Klicha nie doceniono, ale w Holandii wyrobił sobie markę i był pozytywnie odbierany przez tamtejsze środowisko. Tarnowianin w 2016 roku został więc piłkarzem Twente Enschede, gdzie z powodzeniem występował w całym poprzednim sezonie – był jednym z czołowych zawodników swojej drużyny, drugim kapitanem, etatowym wykonawcą rzutów karnych. Przygoda Klicha z holenderskim klubem ponownie okazała się udana, tak jak w przypadku wcześniejszych występów w PEC Zwolle. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu poprzedniego sezonu mówiło się o zainteresowaniu tarnowianinem ze strony różnych klubów.
Ostatecznie w czerwcu tego roku Mateusz Klich związał się trzyletnią umową z Leeds United. Trafił do zespołu występującego w Championship, czyli na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Leeds United to utytułowany klub (trzykrotny mistrz Anglii), który jeszcze w 2001 roku grał w półfinale Ligi Mistrzów, ale problemy finansowe sprawiły, że spadł później do niższych lig. Ostatnio jednak klub odbudował się, a jego głównym celem jest powrót do Premier League. Dobra gra Klicha na zapleczu ligi angielskiej mogłaby sprawić, że piłkarz przypomniałby o sobie także trenerowi reprezentacji. O miejsce w kadrze łatwo jednak nie jest, bo już w poprzednim udanym sezonie Klich był obserwowany przez sztab kadry, ale powołania do niej nie otrzymał.
– W Anglii będę walczył o swoje i będę chciał coś udowodnić. Bo mam parę rzeczy do udowodnienia. Czekam z niecierpliwością – powiedział Klich niedługo po transferze na łamach portalu WP SportoweFakty. – Świetnie byłoby wrócić do reprezentacji, ale wybierając klub, nad tym się nie zastanawiałem. Zagrałem nie najgorszy sezon w Holandii i powołania nie dostałem. Wybrałem Championship dla siebie. Podjąłem wyzwanie i chcę się sprawdzić.
Przedwczesny transfer?
Ostatnimi czasy do Klicha bardzo często porównywano Bartosza Kapustkę, bo ich sportowe życiorysy są podobne. Kapustka urodził się 23 grudnia 1996 roku w Tarnowie. Pochodzi z Pogórskiej Woli, a przygodę z piłką nożną zaczynał w Tarnovii w drużynie trenera Świerzba jako uczeń pierwszej klasy szkoły podstawowej. Przyczynił się do tego tata zawodnika – Kazimierz Kapustka był bowiem przed laty piłkarzem, występował m.in. właśnie w ekipie popularnej „Tovii”.
Kapustka trenował w starszej grupie wiekowej, ale niedługo przestał odstawać od bardziej doświadczonych piłkarzy, a jego talent dostrzeżono w innych ośrodkach. W wieku 12 lat trafił więc do Krakowa. Występował niedługo w drużynie tamtejszego Hutnika, a następnie od 2012 roku był już zawodnikiem Cracovii. Dwa lata później Kapustka miał nieco ponad 17 lat, gdy zadebiutował w ekstraklasie, a potem został podstawowym zawodnikiem drużyny „Pasów”. W efekcie został też dostrzeżony przez trenera Adama Nawałkę i powołany do reprezentacji. W debiucie zdobył gola.
Udane występy w lidzie i w kolejnych meczach eliminacyjnych do Euro sprawiły, że młody zawodnik znalazł się na liście powołanych na mistrzostwa. Podczas turnieju we Francji błysnął w pierwszym grupowym meczu z Irlandią Północną, w którym zagrał w podstawowej jedenastce i był chwalony przez kibiców i ekspertów (także zagranicznych). Udane zaprezentowanie się w turnieju sprawiło, że młodym wychowankiem Tarnovii zaczęły interesować się różne europejskie kluby.
Przed rokiem 19-letni wówczas Bartosz Kapustka został piłkarzem Leicester City, ówczesnego mistrza Anglii, z którym związał się pięcioletnią umową. Ostatni sezon dla zawodnika był jednak nieudany – tarnowianin nie zadebiutował nawet w lidze, wystąpił jedynie w kilku meczach w krajowych pucharach i w drugiej drużynie klubu. W efekcie Kapustka stracił też miejsce w reprezentacji Polski. Na razie licznik jego występów w narodowej kadrze zatrzymał się na 14 meczach, w których strzelił trzy gole.
Już w trakcie ubiegłego sezonu pojawiały się spekulacje, że Kapustka może szybko opuścić angielski klub, w którym nie otrzymywał szans gry w pierwszym zespole. W rezultacie przed miesiącem 20-letni tarnowianin został na rok wypożyczony z Leicesteru City do SC Freiburg. To zespół występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech, w której w poprzednim sezonie zajął 7. miejsce i zakwalifikował się do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy.
We Freiburgu kariera wychowanka Tarnovii ma nabrać pędu po tym, jak w Anglii przyhamowała. Mówił o tym ostatnio publicznie Julian Schuster, nowy klubowy kolega Kapustki z Freiburga, który skrytykował szybkie sprzedawanie młodych i utalentowanych piłkarzy do klubów, gdzie zatrzymują się w rozwoju. – Niestety wielu piłkarzy nie decyduje się na prowadzenie swoich karier krok po kroku. To smutna tendencja. Takie przypadki jak Kapustka bolą najbardziej, gdy widzisz, że tak dobrzy gracze jak on wybierają zły kierunek. Albo ktoś im źle radzi. Przez to tracimy tak wiele talentów – mówił Schuster.
Głównym celem Bartosza Kapustki w nowym sezonie będzie odbudowanie formy i regularne występy w lidze niemieckiej, które mogłyby sprawić, że piłkarz wróci też do reprezentacji Polski. Kapustka zdecydował się skorzystać z oferty niemieckiego klubu m.in. dlatego, że na jego sprowadzeniu zależało trenerowi, który jest znany z talentu do pracy z młodymi piłkarzami. Wychowanek Tarnovii po pierwszych treningach mówił, że Freiburg to dla niego odpowiednie miejsce, chwalił też trenera.
– Podczas pierwszej rozmowy zaskoczyło mnie to, że wiedział na mój temat… wszystko. Wiedział jak grałem w Cracovii, jak trenowałem w Leicester City, jak grałem w drugiej drużynie Leicester City. Byłem prześwietlony bardzo skrupulatnie i przez to poczułem, że nie byłem przypadkowym wyborem. Trener powiedział mi, że jestem tym samym piłkarzem, co rok temu, ale muszę znów uwierzyć w siebie i odzyskać radość z gry – powiedział Kapustka na łamach WP SportoweFakty. – Chcę wrócić do regularnej gry, chcę strzelać gole i chcę asystować. Chcę być ważną postacią Freiburga, a nie tylko kolekcjonować minuty.